Rozdział 21

2 3 1
                                    

Adrien

Gdy wreszcie dotarliśmy do domu była druga, może trzecia rano. Dziewczyna spała, więc ją jako pierwszą zaniosłem do domu. Wszedłem do mojego pokoju i położyłem ją jak najdelikatniej jak umiałem. Przykryłem spokojnie śpiącą blondynkę i ucałowałem ją w czoło. Musiałem być bardzo cicho, ponieważ nie tylko ona spała, ale również William. Zajrzałem do jego pokoju i ujrzałem chłopaka śpiącego z psem. Uśmiechnąłem się w duchu i zamknąłem drzwi do jego pokoju. Wróciłem do samochodu zabierając torbę i zamykając go. Zmęczony doszedłem do mojego pokoju i zamknąłem drzwi. Odłożyłem torby i ociężały usiadłem na łóżku. Przez chwile wpatrywałem się w podłogę, gdy przez moje myśli przeszła róża. Zerwałem się na równe nogi i otworzyłem szafę. Wyciągnąłem kwiatka. Przestraszył mnie widok tej rośliny. Jej płatków już niebyło, a ostatni trzymał się na ostatnim włosku. Do oczu nalały mi się łzy, popatrzyłem na słodko śpiącą Lauren, a moje serce zacisnęło się z bólu. Wróciłem wzrokiem na różę. Wpatrując się w ostatni płatek przypomniałem sobie o tym małym cholernym druczku. Zdałem sobie sprawę, że do ranka mogę nie dożyć. Już... po prostu się nie obudzić. Otarłem zewnętrzną częścią ręki łzy, które zebrały mi się w oczach. Nie zamierzałem marnować kilku ostatnich godzin na płacz. Chociaż tak bardzo chciałem teraz płakać. Nie mogłem sobie pozwolić aby Lauren nie dostała nawet pożegnania ode mnie. Odstawiłem róże na biurko i ostrożnie wyciągnąłem z torby telefon Lauren. Wyłączyłem go i włożyłem z powrotem. Postanowiłem, że napisze jej list i nagram wiadomość głosową. Chwyciłem za kartkę i przy niewielkim świetle zacząłem pisać.

Nie wiem ile zajęło mi napisanie tego ale śpieszyłem się, w moim przypadku warta była każda sekunda. Przeczytałem jeszcze raz list, przed włożeniem do koperty. Zawarłem tam część ważnych informacji, które chciałem jej przekazać. Może moja gramatyka nigdy nie chciała współpracować z moim natchnieniem pisarskim, ale teraz czytając to ponownie nie widziałem dużej ilości błędów. A przynajmniej tak mi się zdawało. Zbiegłem na dół i wparowałem do biura Williama. W pośpiechu zacząłem szukać odpowiedniej koperty. Gdy ją wreszcie znalazłem, trzęsącymi rękoma włożyłem kartkę do środka i podpisałem „Dla Lauren". Pognałem do pokoju i chwyciłem za telefon, to była ostatnia rzecz, którą zamierzałem dziś wykonać. Wyszedłem z sypiali i udałem się do studia. Wybrałem numer do Lauren i nagrałem się na pocztę głosową.

Podczas nagrywania zaczęły łzy spływać po mojej twarzy i nim się zorientowałem moje oczy spuchły, a ja już po całym dzisiejszym dniu byłem zmęczony. Dobijała mnie również wiadomość, że już jutro prawdopodobnie nie otworze oczu. Wróciłem do sypialni i włączyłem jej telefon. Nie mogłem odblokować jej karty SIM, ale byłem pewny że jak się obudzi to odblokuje telefon i odsłucha tą pocztę głosową.

Położyłem przy róży list oraz mały album i położyłem się obok Lauren. Przytuliłem ją i ucałowałem ostatni raz jej miękkie usta. Jeszcze przez jakiś czas nie mogłem zasnąć. Mimo, że byłem można powiedzieć gotowy na przyjście śmierci. A przynajmniej tak mi się wydawało. Przed moimi oczami przeleciały wszystkie wspomina, które przeżyłem z Lauren. Zaczynając od naszego poznania, po nasze kłótnie i radosne chwile... do teraz. Dopiero na łożu śmierci zrozumiałem jak wiele Lauren dla mnie znaczy i ile razem przeżyliśmy. Te wszystkie lata spędzone razem nauczyły mnie, że przyjaźń to naprawdę mocna więź. Mimo, że miewaliśmy problemy czy rozstania, zawsze wracaliśmy do tego samego punktu. Nie wyobrażałbym sobie życia bez niej, po prostu nie dał bym rady. Nawet się nie zorientowałem kiedy moje oczy się zamknęły. Sam nie wiedziałem czy po prostu zasnąłem, czy śmierć po mnie przyszła. Tak czy inaczej byłem szczęśliwy, że to właśnie przy niej odejdę. Najwidoczniej tu kończy się moja przygoda, ale wszystko co chciałem zrobić w życiu zrobiłem i niczego więcej mi nie potrzeba... może poza jednym. Nie zdążyłem się jej oświadczyć, ale i tak byłem zadowolony, że chociaż jesteśmy, byliśmy i będziemy parą. Do końca naszych dni...

A kiedy wszystkie płatki opadnąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz