Rozdział 18

8 3 2
                                    

Adrien

Od tamtego dnia minęło już sporo czasu. Między nami dużo się zmieniło. Byliśmy każdego dnia co raz bliżej siebie. Mimo kolejnego roku studenckiego Lauren, nie byłem wcale o nią zbytnio zazdrosny. Wiedziałem, że przestała się zadawać z Victorem i to mnie cieszyło. Na początku martwiłem się, że wybaczy temu cholernemu chłopakowi, który od pierwszego spotkania już mi się nie podobał. Nie wyglądał na dobry materiał na partnera Lauren. Ona potrzebowała kogoś z uczuciami i rozumem, a nie kogoś kto ją raz uratował. To prawda, gdyby nie Victor, prawdopodobnie nigdy byśmy już się nie spotkali. Nigdy bym już nie dotknął jej ust czy rąk. Z każdym dniem co raz bardziej wariowałem na jej punkcie. I nie chodzi mi tu o wariacje fizyczne, ale psychiczne. Była kimś kogo potrzebowałem w swoim ponurym życiu. To dzięki  niej dostrzegłem światło w tunelu i to ona oświetliła mi życie. Ona jest moją muzą. Jest osobą, na której mogę zawsze polegać. I nie ważne co by się działo zawsze znajdzie czas dla mnie. Jest taka sama jak William. Jak dwie krople czystej wody.

-Jak ci idzie Adrien? – Wszedł do studia Will z kubkiem kawy.

-A dobrze, jeszcze muszę coś wymyślić na trzecią zwrotkę i zaśpiewać to. A po tym wszystkim wreszcie odpocznę. – Westchnąłem.

-Kawy? – Zaproponował William.

-Jasne. – Uśmiechnąłem się w podziękowaniu.

-To ostatni utwór do twojej nowej płyty? – Podał mi kubek kawy.

-Chyba tak, już tam jest z 13 utworów, więc ten będzie 14 i to będzie koniec tej płyty. – Po tych słowach zanurzyłem wargi w gorącym napoju.

-Jakiś pomysł na wygląd płyty? – Rozczochrał mi włosy.

-A to pytanie kieruj do Lauren, ona się zgłosiła do tego. – Wziąłem kolejny łyk kawy.

-Naprawdę? – Wyczułem w jego głosie zdziwienie.

-Tak, wczoraj to ogłosiła, gdy zobaczyła że piszę nową nutę. – Schyliłem się aby podnieść jej ołówek, który jakiś czas temu mi spadł.

-Miła z niej dziewczyna, mimo tego że ma studia i swoje sprawy ma czas na ciebie i nawet na twoją płytę. – Zauważył. – A ten granatowy ołówek z białą wstążką to nie jest twój prawda?

-Tak to prawda, jest niesamowita. Od dziecka ją podziwiałem. – Uśmiechnąłem się. – Ah tak zabrałem jej.

-A teraz to ona podziwia ciebie i to jak się starasz. – Zaśmiał się. – Zamieniliście się rolami.

-Można tak to nazwać. – Sam się zaśmiałem.

-Dobrze ja ci już nie przeszkadzam, tylko Adrien mam do ciebie pytanie. – Zaznaczył.

-Tak William? Dobrze wiesz, że jestem ci winny więc możesz mówić śmiało. – Wróciłem wzrokiem na notatnik kieszonkowy.

-Rozmawiałem z Nicole. – Westchnął.

-Wywiad chce? – Zapytałem. – Jasne, zgadzam się na wywiad.

-Dobrze. – Wyszedł ze studia.

Przez dobre kilka minut zastanawiałem się nad rozmową z przyjacielem. Naprawdę poczułem, że William polubił Lauren. Cieszyło mnie to. Nie chciałem aby w „naszym" domu, były jakieś sprzeczki. Było to po prostu nie możliwe. Nie chciałem słyszeć krzyków. Nie chciałem znów mieć tego obrazu przed oczami. Wolałem nie wracać do tamtych czasów. Jednak bardzo miło wspomniałem ojca. Mimo, że wcale nie spędzałem z nim dużo czasu jako dziecko, to kochałem go podwójnie. Był on moim bohaterem, który osłaniał mnie przed złem matki i całego świata. Robił mi za parasol ochrony, który z każdym dniem pękał, aż w końcu rozbił się na milion kawałków, które poraniły mnie i moje serce. Jednak dostałem dużo wsparcia od osób, którzy byli, są i zawsze będą najważniejsi w moim życiu.

A kiedy wszystkie płatki opadnąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz