Rozdział 11. Powrót Złotego Trio

106 7 0
                                    

Niedziela, 1 luty 2004

Miała wrażenie, że utknęli w martwym punkcie.

Zakon pracował nieustannie, połowa aktywnych członków była rozsiana po całej Europie w poszukiwaniu sojuszników i odpowiedzi, a Hermiona czuła, że nie zbliżają się w ogóle do powstrzymania Shacklebolta. Może gdyby działał bardziej otwarcie w Anglii, byłoby im łatwiej zdobyć sprzymierzeńców. Działania Kingsleya były jednak skupione zagranicą i nie mogli zrozumieć, jaki był tego powód.

Viktor okazał się bardzo pomocny, bo dzięki niemu i Lubenovowi udało im się nawiązać kontakt z czarodziejami na Węgrzech, którzy zorganizowali się do prowadzenia otwartej walki ze swoim rządem i aktywnie wspierali Mugoli w konflikcie zbrojnym. To pozwoliło im uzyskać nowe informacje, z których wynikało, że na Węgrzech i prawdopodobnie też we Francji, władze próbowały udowodnić Mugolom, że bez magii nigdy nie będą bezpieczni. Dlatego zostały zorganizowane ataki na rządowe placówki, aby wywołać w Mugolach panikę i zmusić ich do przyjęcia pomocy czarodziejów. Rzuciło to również nowe światło na rolę Malfoya - przez cały ten czas był terrorystą na wynajem dla zagranicznych wspólników Shacklebolta.

Mugole zamiast jednak przyjąć pomoc magii, postanowili z nią walczyć. Z opowieści Viktora wynikało, że na Węgrzech sytuacja była wyjątkowo zła i Stany Zjednoczone planowały się wtrącić.

- Według naszych kontaktów we Francji - odezwał się Bill - zaangażowanie się Stanów tylko pogorszy sprawę.

- Dlaczego? - zapytał Harry, nerwowo poprawiając okulary.

- Przewodniczący Kongresu podobno popiera ujawnienie magii - odpowiedziała Luna.

- Dołączenie Amerykanów do tego szaleństwa uczyni Shacklebolta praktycznie nietykalnym - wtrącił Ron.

- Nie wydaje mi się, żeby Shacklebolt był aż tak ważny - odezwała się Hermiona i natychmiast poczuła na sobie spojrzenia zebranych. Rzadko decydowała się zabrać głos na spotkaniach. Miała wrażenie, że jej związek z Malfoyem sprawiał, że kwestionowali każde jej słowo.

- Co masz na myśli? - zapytała Ginny.

- Cokolwiek wydarzyło się rok temu, Shacklebolt nie zyskał wtedy poparcia w Anglii. Zaczął więc szukać pomocy zagranicą, ale w efekcie wywołał konflikty zbrojne. To nie była jego decyzja, ale nie miał już odwrotu...

- Sam powiedział w twoim wspomnieniu, że nigdy nie chciał rozlewu krwi - dodała gorączkowo McGonagall, podążając za tokiem jej myślenia.

- Dlatego...

- Tylko Malfoy utrzymuje jego wysoki status w tym wszystkim - uzupełnił Harry. - Za każdym razem kiedy przywódcy innych krajów chcą zrobić coś nielegalnego, Shacklebolt oddaje im Malfoya do wykonania brudnej roboty, żeby mogli zatrzeć własne ślady.

- Dokładnie - potwierdziła Hermiona.

- To dlatego Narcyza była tak dokładnie strzeżona i to dlatego Kingsley związał swoje życie z jej życiem. Musiał upewnić się, że Malfoy nadal będzie mógł wykonywać bezwzględnie jego rozkazy.

- To nie wyjaśnia dlaczego pozwala mu wracać do Hogwartu - zauważył Neville. - Nie byłoby bezpieczniej mieć go u swojego boku cały czas?

- Pewnie nas szpieguje - mruknął Ron.

Nie spierała się z nim, bo wiedziała, że to prawda.

Draco nigdy o nic jej nie zapytał, ale wiedziała, że śledzi każde jej zniknięcie z zamku, aktywność Pokoju Życzeń i rozmowy z innymi nauczycielami. Zawsze była ostrożna i nie sądziła, żeby miał jakiekolwiek przydatne informacje dla Kingsleya, ale nie mogła mieć stuprocentowej pewności.

Drugie SzanseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz