Rozdział 6. Układ

134 10 0
                                    

Piątek, 10 października 2003

Opieka nad Malfoyem, ukrywanie przed całą szkołą powodów jego nieobecności na zajęciach, zastępowanie go na lekcjach z dwóch przedmiotów, a także zajmowanie się Ślizgonami oraz jej własne obowiązki sprawiły, że jej organizm i psychika w końcu się poddały. Dopiero w drugim tygodniu października Draco wrócił do pracy i odciążył trochę Hermionę, ale nie miało to żadnego znaczenia, bo szkody zostały już wyrządzone.

Nie potrafiła już zasnąć bez eliksiru usypiającego ani zmusić się do wstania z łóżka bez solidnej porcji ognistej whisky. Aby zachować skupienie podczas niekończących się spotkań i narad musiała musiała łykać kilka mugolskich tabletek w ciągu doby.

Ciągle wmawiała sobie, że tak długo jak jest w stanie wypełniać powierzone obowiązki, ma wszystko pod kontrolą.

Problem polegał na tym, że Malfoy uważnie ją obserwował i nie pozwalał jej trwać w ułudzie. Jego znaczące spojrzenia sprawiały, że była aż nazbyt świadoma tego, jak bardzo blisko jest przekroczenia granicy.

Już raz znalazła się w tym miejscu i czuła, że zatacza pełne koło. Ostatnim razem straciła Rona i przyjaciół. Co miała stracić teraz?

Mimo swojego początkowego uporu, Malfoy w końcu pogodził się z tym, że jest skazany na jej opiekę i choć nigdy nie przyznał, jak bardzo jej potrzebował, żeby wyzdrowieć, jego zachowanie nieznacznie się zmieniło. Nadał był złośliwy, irytujący i próbował sprowokować ją do kłótni przy każdej nadarzającej się okazji, ale nie był już okrutny.

Spędziła wiele wieczorów pracując przy jego łóżku i doglądając ran. Kiedy zaczął nabierać sił i zażądał książek, dostarczyła mu kilka wybranych przez siebie tytułów jako formę wyzwania. Draco jednak nie zaprotestował w żaden sposób, kiedy podała mu klasyczną powieść napisaną ręką mugola, ani kiedy wręczyła mu swoją najnowszą publikację na temat skrzatów.

Zaskoczył ją jednak, kiedy pewnego wieczoru odłożył powieść Dostojewskiego i wdał się w nią w ożywioną dyskusję na temat lektury. Stało się to ich swego rodzaju tradycją - potrafili godzinami dyskutować na temat literatury, prawa czy zagadnień akademickich. Hermiona nie chciała się do tego przyznać, ale uwielbiała z nim rozmawiać, kiedy z jego ust nie padały obelgi i przytyki. Stymulował jej umysł jak nikt inny i potrafił zmusić ją do ewaluacji swoich poglądów w sposób konstruktywny i umożliwiający rozwój. Z zaskoczeniem zdała sobie sprawę, że są do siebie bardziej podobni niż myślała. Intelekt był zdecydowanie jego najatrakcyjniejszą cechą. Podczas tych długich rozmów ani razu też nie obraził jej pracy ani nie powiedział złego słowa na temat mugoli. Podzielił się z nią za to cennymi uwagami, za które szczerze mu podziękowała.

Malfoy odkrył przed nią nową wersję siebie. Wersję, która była pozbawiona barier Oklumencji i lat wychowywania się w domu pełnym uprzedzeń. Po raz pierwszy nie padał na nich cień wypełnionej przemocą przeszłości.

Sytuacja zmieniła się jednak ponownie, kiedy Draco wydobrzał już na tyle, że zaczął potrzebować ruchu, aby zmusić poranione mięśnie do pracy. Nadal był jednak słaby i własna bezsilność pogarszała jego samopoczucie, a co za tym idzie - maniery.

Nie znosił, kiedy musiała pomagać mu wstawać i kiedy musiał szukać w niej oparcia podczas długich wędrówek po jego komnatach. Był wtedy opryskliwy i nieprzyjemny, ale do tego czasu Hermiona była zbyt zmęczona, żeby się z nim kłócić.

Malfoy jednak zaczął zauważać, że coś jest nie tak, bo coraz częściej wyczuwała na sobie jego uważne spojrzenie. Nie wiedziała, co wydało ją pierwsze - towarzyszący jej nieustannie zapach alkoholu, znaczna utrata masy ciała czy nieobecne spojrzenie?

Drugie SzanseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz