Rozdział 5. Rany postrzałowe

118 9 0
                                    

Środa, 24 września, 2003

Zbliżało się południe i Hermiona jak zwykle próbowała walczyć z czasem i ograniczeniami swojego pióra, starając się odpowiedzieć na wszystkie listy i podpisać wymagane dokumenty. Na dodatek niebezpiecznie zbliżał się termin jej najnowszej publikacji na temat funkcjonowania skrzatów domowych po uzyskaniu praw, a nie zaczęła jeszcze nawet wprowadzać potrzebnych zmian w tekście.

Usłyszała pukanie do drzwi i po chwili gargulec wpuścił do środka Ministra Magii. Miał na sobie schludną, ciemnobrązową szatę. Jego mina była poważna.

Hermiona zamarła. Nie planowała dzisiaj żadnych spotkań. W zasadzie nie zamierzała przez cały dzień wychodzić z gabinetu. Co jeśli Shacklebolt wyczuje alkohol w jej oddechu?

- Wiem, wiem – przyznał z rezygnacją i opadł na krzesło naprzeciwko niej. Wyglądał na zmęczonego. – Powinienem był się zapowiedzieć, ale to dość nagła i awaryjna sytuacja.

Odłożyła pióro.

- Jak mogę ci pomóc?

- Potrzebuję Malfoya. Teraz.

- Nie możesz zabrać mi nauczyciela w środku trwania zajęć. Nie taką mieliśmy umowę.

Przez chwilę oboje mierzyli się spojrzeniami. Czekała cierpliwie na jego ruch. Znał ją na tyle dobrze, że powinien już odgadnąć jej cenę. Po chwili dostrzegła w jego oczach rozbawienie.

- Co powiesz na zaproszenie na halloweenową galę dyplomatyczną w Paryżu?

Hermiona nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu. Jeden wieczór na takim wydarzeniu mógł zrobić wiele dla jej kariery.

- Kiedy Malfoy będzie gotowy do pracy?

- Jutro z samego rana.

- Lubię robić z tobą interesy, Shacklebolt.

Wezwała do siebie Różyczkę i poprosiła ją o niezwłoczne przekazanie informacji.

- Hermiono – odezwał się po chwili Kingsley. – Od jakiegoś czasu chciałem cię o coś zapytać. Nie było do tej pory okazji... Ten artykuł Wolpers. To bzdury, prawda?

- Naprawdę musisz pytać? – zaśmiała się pobłażliwie. – Gdybym wiedziała, z kim mam do czynienia, nalegałabym na inną dziennikarkę.

W zamyśleniu pokiwał głową. Wyglądał, jakby chciał jeszcze coś powiedzieć, ale w tym momencie Malfoy ze złością wparował do jej gabinetu.

- Granger, nie mo...

Urwał w pół słowa, dostrzegając Ministra. Jego spojrzenie natychmiast stało się czujne. Mocno zacisnął usta i Hermiona nawet z daleka mogła dostrzec drgające mięśnie jego szczęki.

- Malfoy – odezwał się Shacklebolt nieprzyjemnym tonem. – Dzisiaj pracujesz dla mnie.

Draco skierował gwałtownie wzrok na Hermionę. Czy jej się zdawało, czy w jego oczach dostrzegła panikę? Nie mogła się teraz wycofać, ale jego gwałtowna reakcja kazała jej się zastanowić, kto jest prawdziwym złoczyńcą w tej sytuacji.

- Zastąpię cię do końca dnia – powiedziała rzeczowym tonem, z jakiegoś powodu nie mogąc się zmusić do spojrzenia mu w oczy.

Sobota, 4 października 2003

Dochodziła druga w nocy, kiedy obudziła ją magiczna aktywność kominka w gabinecie Malfoya. Wiedziała, że w ten weekend pracował dla Ministerstwa i spodziewała się jego powrotu dopiero w poniedziałkowy poranek.

Wiedziona złym przeczuciem wygrzebała się niezgrabnie z pościeli i narzuciła na ramiona jedwabny szlafrok. W drodze do wyjścia z sypialni potknęła się o pustą butelkę po ognistej whisky. Zaklęła w ciemnościach.

Drugie SzanseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz