Piątek, 20 luty 2004
Hermiona postanowiła zostać w Pokoju Życzeń w obawie, że jej pojawienie się wśród uczniów wywoła zbyt gwałtowne reakcje. Nie chciała też dawać rodzicom i członkom rady pedagogicznej powodów do obaw i planowała zostać w ukryciu tak długo, jak będzie to konieczne.
Niestety to wiązało się z pozostaniem sam na sam ze swoimi myślami. Reszta Zakonu wróciła do pracy i zachowywania pozorów, a jej towarzyszyły jedynie skrzaty domowe, które dostarczały jej posiłki i ciepłe napoje. Kusiło ją, żeby poprosić o alkohol, który mógłby ukoić jej skołatane nerwy, ale nie starczyło jej na to odwagi.
Martwiła się, że minęło zbyt wiele czasu od ukrycia jej rodziców i Narcyzy. Wiedziała, że jej powrót do kryjówki może okazać się zbyt ryzykowny. Mogła mieć tylko nadzieję, że niczego im nie brakowało, a matka Malfoya zastosowała się do poleceń. Bariery ochronne, które narzuciła nie zostały naruszone - w przeciwnym wypadku, zostałaby zaalarmowana. Nie potrafiła jednak przestać się martwić.
Jej obawy budziła głównie Narcyza, której Hermiona nie znała dobrze i ciężko było jej przewidzieć jej zachowanie. Nie wiedziała, czy jest osobą, która potrafi czekać bezczynnie w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń. Co jeśli w jakiś sposób znalazła dostęp do prasy i na bieżąco śledziła wydarzenia? Co jeśli opuściła kryjówkę w poszukiwaniu syna? Co jeśli jej rodzice dowiedzieli się w ten sposób o jej problemach z alkoholem i nałogiem?
Hermiona wiedziała, że niezależnie od wyniku konfliktu z Shackleboltem, jej kariera i reputacja były skończone. Wszystko co osiągnęła zostało zaprzepaszczone z powodu jednego artykułu.
Im dłużej przebywała sama, tym bardziej martwiła się o przyszłość. Przez cały ten czas, kiedy organizowali się przeciwko Kingsleyowi, Hermiona starała się wymyślić rozwiązanie, które zapewniłoby Malfoyowi ochronę, ale teraz, kiedy jego zbrodnie wyszły na jaw, nie wiedziała, jak utrzymać go z dala od więzienia.
Podejrzewała, że Draco pozostanie w ukryciu tak długo, jak będzie mógł, a może nawet nie zamierzał już wracać. Może wykorzystał zamieszanie i fakt, że jego matka była bezpieczna, żeby uwolnić się od Shacklebolta? A może postanowił otwarcie mu się przeciwstawić i złamał już Przysięgę?
Hermiona wzdrygnęła się mimowolnie. Nie mogła stracić nadziei, nie w momencie, w którym prawdziwa walka była dopiero przed nimi. Obiecała sobie jednak, że niezależnie od tego, czy go jeszcze kiedykolwiek zobaczy, zrobi wszystko, żeby chronić Narcyzę.
Zdeterminowana, żeby zająć się czymś pożytecznym, wstała i z wyciągniętą różdżką stanęła na środku pomieszczenia. Skupiła swoje myśli na obranym celu i po chwili pojawił się przed nią manekin ćwiczeniowy. Hermiona mocniej zacisnęła palce na rączce różdżki i wycelowała. Atak w Sylwestra i bitwa we Francji boleśnie uświadomiły jej, jak bardzo wyszła z wprawy rzucania zaklęć pojedynkowych. Przez ostatnie pięć lat jej bronią stały się słowa i intelekt, przez co jej umiejętności bitewne uległy znacznemu pogorszeniu. Próbowała sobie przypomnieć wszystko, czego nauczyła się w Hogwarcie i poza nim z pomocą Harry'ego.
Przez parę ostatnich dni codziennie pracowała nad swoimi umiejętnościami pojedynkowymi. Ćwiczyła ruchy różdżki i pracowała nad swoją celnością i efektywnością. Nigdy nie miała problemu z rzucaniem zaklęć w klasie lub w odosobnieniu, ale chaos walki zawsze odbierał jej potrzebne skupienie. Nie potrafiła działać impulsywnie tak jak jej przyjaciele. Nie potrafiła uspokoić myśli i pozbyć się lęku.
Oklumencja znacznie jej pomogła i Hermiona zaczęła zastanawiać się, czy gdyby zdobyła tę zdolność wcześniej, okazałaby się bardziej przydatna na polu bitwy?
CZYTASZ
Drugie Szanse
FanfictionMinęło pięć lat od Bitwy o Hogwart, a Hermiona nadal nie może pogodzić się z traumą i bolesnymi wspomnieniami wojny. Kiedy więc dostaje propozycję objęcia stanowiska dyrektora Hogwartu, nie waha się ani chwili, łudząc się, że uda jej się w końcu odn...