N/A: Ostrzeżenie: FLUFF.
Piątek, 17 kwietnia 2009
Serce biło mu w piersi w zawrotnym rytmie, kiedy sieć Fiuu przeniosła go z Wiltshire prosto do przytulnie urządzonego, przestronnego pokoju dziennego na Grimmauld Place 13. Z zaskoczeniem rozejrzał się po jasnym pomieszczeniu, które przeczyło całkowicie jego wyobrażeniom o rodzinnym domu Blacków. Granger niejednokrotnie opowiadała mu o tym miejscu, ale mimo jej sentymentalnych, emocjonujących zapewnień na temat jej nowego domu, w jego umyśle wciąż tkwił obraz zimnego i ponurego miejsca, charakterystycznego dla rodziny jego matki.
Draco zamarł, kiedy jego wzrok zatrzymał się na stojącym przed nim dzieckiem.
Chłopiec miał burzę ciemnych włosów i brązowe oczy, które teraz spoglądały na niego podejrzliwie. Minę miał zaciętą, a drobne rączki, które zwisały wzdłuż jego ciała, były zaciśnięte w pięści.
Zamrugał, zdezorientowany natarczywością tego spojrzenia, ale nie odwrócił wzroku.
Gdzie, do cholery, była Granger?
Odchrząknął niepewnie i otworzył usta, żeby się odezwać, ale chłopiec go ubiegł.
- Czy to ty jesteś wujkiem Draco?
Wujek Draco?
W pierwszym odruchu chciał zaprzeczyć, ale z jego ust nie wydobyły się żadne słowa. Jak wiele w zasadzie mówiło się o nim w tym domu? Skąd chłopiec wiedział, kim był i jak go rozpoznał? Czy Granger pokazywała dzieciom Pottera jego zdjęcia? Ta myśl wydała mu się absurdalna, wręcz niemożliwa.
Zmarszczył brwi, próbując znaleźć wyjście z sytuacji. Czy Granger dowie się, że tu był, jeśli odwróci się teraz i wróci do domu? Po minie dzieciaka, podejrzewał, że wyda go w ciągu pięciu sekund.
Ostatecznie spróbował rozluźnić mięśnie twarzy, chcąc przybrać neutralny jej wyraz.
- Tak - odpowiedział, zaskoczony, jak obco brzmiał jego głos. Zmusił się do przywołania uśmiechu na usta i poczuł się jak skończony idiota. - Ty musisz być James. Dużo o tobie słyszałem.
Chłopiec milczał i jego spojrzenie ani trochę nie złagodniało.
Jeśli najstarszy syn Pottera, oczko w głowie Granger, postanowiło od pierwszego spotkania go nie polubić, Draco wiedział, że znalazł się na z góry przegranej pozycji. Obiecał sobie jednak, że się postara i zamierzał to zrobić. Niestety, patrząc na Jamesa, nie miał wątpliwości, kto w tym duecie grał pierwsze skrzypce.
Draco mocno przełknął ślinę, rozpaczliwie szukając w głowie słów. Wtedy jednak usłyszał kroki na korytarzu i zbawienny głos Granger.
- James? Kto to?
Hermiona powoli weszła do salonu, ze wzrokiem utkwionym w rudowłosym dziecku, które trzymała na rękach. Jej twarz była rozciągnięta w roztargnionym uśmiechu, a oczy błyszczały wesoło skupione całkowicie na cichym gaworzeniu Lily. Dziewczynka zaciskała w malutkich dłoniach kosmyk loków ciotki, pogłębiając jej uśmiech.
Nie mógł oderwać wzroku od Hermiony. Widział ją zaledwie zeszłego wieczora, ale teraz promieniała z niej taka radość i szczęście, że w oczach Draco nigdy nie wyglądała równie pięknie. Kiedy uniosła na niego spojrzenie, jej czekoladowe oczy rozbłysły na moment, by po chwili pojawiło się w nich zmartwienie.
Co jeśli go tutaj nie chciała?
Wstrzymał oddech, przygotowując się na słowa odrzucenia.
- Draco? - odezwała się z przejęciem. - Coś się stało?
CZYTASZ
Drugie Szanse
FanfictionMinęło pięć lat od Bitwy o Hogwart, a Hermiona nadal nie może pogodzić się z traumą i bolesnymi wspomnieniami wojny. Kiedy więc dostaje propozycję objęcia stanowiska dyrektora Hogwartu, nie waha się ani chwili, łudząc się, że uda jej się w końcu odn...