I znów lato, gorąc. Jak ja go uwielbiam.- pomyślałem do siebie ironicznie. Stan jadł śniadanie w salonie. Ja byłem w swoim pokoju, leżałem na plecach na materacu obok łóżka. Zza okna było słychać ptaki i szum muzyki puszczonej przez sąsiada. Ciało ogrzewało słońce. Koszulka już zdążyła się przylepić do mojego brzucha, mimo, że ją dopiero założyłem co uznałem za uporczywe. do pokoju weszła moja mama witając się, powiedziała ze mam już wstawać i się nie lenić. odpowiedziałem jękiem i przewróciłem się na drugi bok. okno było otwarte na oścież, zapach trawy i rozgrzanej ziemii wpadał do pokoju. nie chciałem wychodzić z pokoju już nigdy więcej skoro tak ma wyglądać cale lato. dziś mialem koszulkę z czerwonym nadrukiem poziomki, nie mam pojęcia z kad się wzięła, ale mam już ja bardzo długo. jest pożółkniała i nadruk powoli schodzi. do tego jest dość ciasna, więc musiałem już ja mieć przed okresem dojrzewania. spodni jeszcze nie zakładałem, w domu nikogo oprócz stana i mamy się nie spodziewalem więc nie było takiej potrzeby. Stan dzis się odłączy i pojedzie sam aby zobaczyć się z Natalie, albo kimś tam jeszcze. za to ja nie mam żadnych planów.
złapałem notes, zapisałem cokolwiek przyjdzie mi do głowy:
ciepło na pościeli i myśli gdzieś wyszły przez otwarte okno, biegają sobie z chmurami, może gdzieś z ulubionymi zmarłymi. ołówek pisze po kartce i dziwięk ten przypomina mi o szynach pociągu którym odjechałes tyle lat temu, czasem myślę ze ukradkiem wciąż mi o sobie chcesz przypomnieć, ale po co. zapomniałem o tym jak trawa mieszala mi się z włosami jak leżałem na polu i słuchałem odgłosów lasu czekając aż przyjdzie do mnie dobra wróżka i mnie uratuje od wspomnień tak dalekich jak gwiazdy na niebie.
gdy tylko pomyślałem o gwiazdach, zacząłem nucić space oddity, o tym ze dziś gwiazdy wyglądają nieco inaczej. stan wtargnął do pokoju i złapał swój plecak. powiedział ze kupi mi torbę jak tylko znajdzie jakaś, która oddaje mój charakter, usmiechnolem się do niego i odszedł. wróciłem do nucenia i pisania. w oknie padł na mnie cień, katem oka spojrzałem co zasłoniło mi słońce, a tam stała rozbawiona Jadwiga z kwiatami we włosach. wrzuciła mi jednego na podłogę po czym weszła do pokoju. zacząłem na nią krzyczeć żeby się odwróciła bo jestem bez spodni, ale była tak radosna ze chyba nawet mnie nie usłyszała, ubrałem spodnie od poznamy w kratkę bo były najbliżej, po czym Jadwiga chwyciła mnie za nadgarstek i wyciągnęła mnie z pokoju znów przez okno śpiewając coś po polsku. pierwszy raz słyszałem jak tak bardzo dokładnie akcentuje swój język, podobało mi się to, ale brzmiało niesamowicie skaplikowanie. jak skończyła byliśmy już na ulicy, bez butów nasze stopy rozgrzewał chodnik. spytałem jak się czuje. opowiedziała najpierw po polsku, potem jednak się zreflektowała, "dobrze się czuje. Kevinie, a ty jak się czujesz. może coś cię trapi, wyglądasz na zmieszanego." nie zdążyłem odpowiedzieć bo zauważyła notes w mojej ręce i pospiesznie przeczytała co napisałem przed chwila. spytała się kto odjechał pociągiem, opowiedziałem jej tylko, ze mój były przyjaciel.
wracając zobaczyłem ze w skrzynce jest list zaadresowany do mnie od Rhiannon*. napisała do mnie mówiąc żebyśmy się zobaczyli w te wakacje w mieście i żebym zabrał ze sobą gitarę oraz podała mi swoj numer telefonu.
*rhiannon. mitologiczna postać, czarodziejka, bogini nekromancji. pisano o niej nie jedna piosenkę lub wiersz ale w tym kontekście należy zwrócić uwagę najbardziej na piosenkę autorstwa Fleetwood Mac. Rhiannon tu użyte jako pseudonim Anthony, drugie imię (imię duszy).
Jadwiga siedziała w moim domu do wieczora, wtedy stan wrócił i przywitał się z moja przyjaciółką. powiedział ze nie znalazł mi torby i opowiedział krótko o spotkaniu ze swoimi znajomymi z naszych stron po czym udał się pod prysznic. kiedy odszedł popłakałem się nie mam pojęcia dlaczego, Jadwiga jeszcze była ze mną wiec trochę posiedziała bez zbędnych słów i głaskała mnie po kolanie. potem wyszła i pożegnała mnie przytulasem. chwyciłem za gitarę i wyszedłem do ogrodu, potem uznałem ze muszę iść trochę dalej aż był środek nocy a ja stałem w lesie obok paleniska. ku mojemu zdziwieniu Anthony była przedemna. spytałem co ona tu robi. odpowiedziała ze wącha wspomnienia i nie ma ochoty dzisiejszej nocy siedzieć w domu. siedzieliśmy i opowiedziała mi o księżycu. ja czytałem jej wiersze i tak sobie byliśmy. dzieliliśmy się sobą. potem zaczęliśmy śpiewać. rozłożyła ręce i tańczyła. jej bransoletki brzęczały i rude loki powiewały w każdej stronie.
pomyślałem wtedy: jak człowiek może być tak wolny? i śpiewałem must be a season of the Witch
Juliett zabrala mnie do pobliskiego sklepu z ubraniami bo chciała porady od faceta, żeby wybrać sobie koszulkę. ja również rozejrzałem się po zawartości sklepu i znalazłem naprawdę fajna torbę, kupiłem ja i zabrałem ze sobą do domu. postanowiłem ja wyprać i suszyła się na dworzu. to dobrze bo na zawsze będzie pachnieć moim latem. moje stopy udezaly o drewniana podłogę. był znów wieczór, śpiewalem po cichu is this what you wanted
to live in a house that is hunted
by the ghost
of you and me
to wyzwoliło ze mnie kolejne nieprzyjemne wspomnienie o starym przyjacielu. tym który mnie zostawił bez odpowiedzi uciekając pociągiem gdzieś daleko. wspomnienie brzmi : nie mów ja ciebie tez. to niegrzeczne. mów ja ciebie tez KOCHAM
woda dotyka moich palców. Juliett czyta coś na brzegu a ja dyndam na pomoście. chce tam wskoczyć, ale wtedy będzie mi za zimno. więc muskam tafle wody czekając aż nic nie będzie się działo. cieszy mnie to ze nic się nie dzieje. nie muszę uciekać albo szukać, nie muszę nawet być bo moja egzystencja faluje gdzieś. ale myśli będą zawsze: może to myślami jestem. może ja jestem myślą. może ktoś o mnie myśli?
Juli zawołała ze należy już wracać do rzeczywistości i rzuciła we mnie moja koszulka. która zostawiłem na brzegu. wróciliśmy i poszedłem spać. na jutro jestem umówiony z Anthony
CZYTASZ
Lemoniada w barze „Koktail"
Teen Fiction(...)„jesteśmy tak naprawdę na siebie nawzajem skazani. Nie ma żadnej młodzieży w zasięgu czterech przecznic. Mimo tak długoletniej znajomości nadal każdy z nas świetnie się ze sobą dogaduje"(...) Ale czy napewno? Klimatyczna opowieść o codziennym ż...