"Ale ty i tak jej nie kochasz, prawda?", Ayato wymruczał, z udawaną czułością. Mimo jego intencji, satysfakcja i chore zadowolenie, które teraz czuł, wybrzmiewały przez jego słowa. Wycierał jego łzy i masował go po policzku, na co jego sługa wzdrygał się i próbował odsunąć — ale ciasne, trzymającego go w miejscu liny na to nie pozwalały. "Więc dlaczego aż tak się tym przejmujesz? To jej ból i smutek, nie twój... Wkrótce, gdy wesele się odbędzie, a ona się przeprowadzi, już nawet nie będziesz musiał codziennie jej widzieć", dodał, "To wszystko zaraz stanie się przeszłością, zobaczysz. Wszystko, co ci po niej zostanie to miłe wspomnienia, które razem stworzyliście. Może jeszcze się kiedyś spotkacie, za kilka lat, gdy będzie gotowa. Z radością urządzę to spotkanie, Thoma...". Delikatnie głaskał jego spocone włosy, podczas gdy ten wciąż nie mógł przestać płakać. Zamknął oczy, by unikać spojrzenia swojego Pana, ale to nic nie dawało. Jego dłonie... Wciąż czuł je na sobie, jak gdyby mogły przeniknąć przez jego skórę i dotknąć bezpośrednio jego duszy. "Ale... czy to wesele musi się odbyć, skoro ona go nie chce?", zapytał, walcząc z gromadzącym się w jego gardle płaczem. Jego głos drżał, ledwo słyszalny pomiędzy kolejnymi łkaniami. "Nawet jeśli, co by to zmieniło, mój drogi? Nie kochasz jej, ona nigdy nie byłaby szczęśliwa u twojego boku. A to wesele, cóż, tego faceta ona zupełnie nie obchodzi. Nie będą nawet żyć w tych samych domach, to wszystko po prostu papierkowa formalność. Ale przynajmniej wtedy dostanie szanse na nowe życie, będzie mogła zacząć od nowa. Będzie mogła znaleźć kogoś, kto... da jej wszystko to, czego ty nie mogłeś, Thoma", odparł Ayato, uśmiechając się szeroko. Słowa Pana bardzo go uderzyły, zupełnie, jakby ten znów złapał za bicz i wymierzył go prosto w jego serce. "Nic nie rozumiesz", wyszeptał w złości, "Może i jej nie kocham, ale bardzo mi na niej zależy". "Nie, to ty nie rozumiesz...", mruknął Ayato delikatnie, znów głaszcząc jego policzek, "Nie widzisz tego, bo wtedy zawsze czyścisz inne części naszej posiadłości, ale zawsze równo o dziesiątej Ayaka przychodzi do mojego biura, by płakać. Ryczy tak długo i mocno... Zawsze pytam się jej, co się stało, a ona zawsze odpowiada w ten sam sposób — że już dłużej nie wytrzyma udawania przed nim, że wcale go nie kocha. I wiesz, o kim mówi? O tobie, mój drogi...". Kolejne, świeże łzy wylały się z oczu Thomy. "Nie miałem pojęcia, nigdy nic mi nie mówiła...", wyszeptał, bardziej do siebie niż do mężczyzny, który obserwował go z uśmiechem i głaskał. "Jeśli naprawdę chcesz dla niej dobrze, pozwól jej odejść. To małżeństwo... To naprawdę dobry, nowy początek w jej życiu", wymruczał Ayato, prosto do jego ucha. "Muszę z nią porozmawiać", wyjąkał, krztusząc się od własnych łez. "Oczywiście", powiedział jego Pan, wyciągając jeden ze swoich zapasowych telefonów i wpisując na ekranowej klawiaturze odpowiedni numer.
CZYTASZ
Genshin NSFW | [Ayato x Thoma] | give in to me... | część 1
Fanfiction"Ten dźwięk tylko pogłębił jego doznanie, Thoma czuł, jakby już kompletnie odchodził od zmysłów. To, co zrobił z nim ten chory, zdeprawowany mężczyzna, to, jak zmusił go do oddania się sobie, to, jak uzależnił go od swojego dotyku, to, jak zaprowadz...