II

197 11 0
                                    

Niezwykle gorący i palący rumieniec wylał się na twarz Thomy, gdy wreszcie zrozumiał, co przedstawiają te zdjęcia. On, Ayaka, bladość ich skór, tyle różnych pozycji, ale też pór dnia, kolory wpadającego przez okna słońca, które zmieniały się na każdym z nich... Były robione z ukrycia, ale zawsze w tym samym miejscu i o podobnym kadrze, jak gdyby zostały wykonane przez jakąś statyczną kamerę podwieszoną w rogu pomieszczenia. Chciał coś powiedzieć, panicznie szukał słów, których mógłby użyć w swojej obronie, ale Ayato go wyprzedził, z niepohamowanym uśmiechem układając swój gładki podbródek na wyciągniętej pięści. "Przecież widzę, co tu się dzieje, Thoma...", wyszeptał, "Cokolwiek powiesz, już nie ma żadnego znaczenia. Ale posłuchaj mnie, bardzo uważnie". Thoma podniósł na niego wzrok. Znów zobaczył ten sam, połyskujący w świetle pojedynczej świecy fiolet, w którym kryła się niezwykła satysfakcja i poczucie władzy. Mimowolnie skurczył się na swoim fotelu, ściskając obie dłonie, by powstrzymać ich drżenie. "W całej naszej posiadłości są kamery, więc jeśli znowu przyszłaby wam na to ochota, radziłbym wybrać sobie jakieś inne miejsce. Nikt nie ma do nich dostępu, tylko ja. Nikt inny jeszcze nie widział, jak szanowna panna Ayaka jest pieprzona bez żadnego zabezpieczenia przez byle sługę jej rodziny... Ale to szybko może się zmienić. Jeden, drugi email, potem telefon. Wiesz, nie chodzi tylko o ciebie, chociaż na tym polu też pewnie czekałyby cię... ogromne konsekwencje. Ona przynajmniej miałaby gdzie się schować od wścibskich oczu publiki, ale ty? Jeśli to zależy tylko ode mnie, nie mam nic przeciwko, żebyś dalej z nami pracował. Nie mogę narzekać na twoje usługi, Thoma. Ale to byłby medialny koszmar, jedyne, co mógłbym zrobić, żeby moja reputacja nie ucierpiała, to wywalić cię na bruk. Rozumiesz? Ciebie, sługę, chociaż dobrego, to mającego tyle jaj, żeby przelecieć jedną z ważniejszych osób w tym kraju", delikatnie ściszył głos, "Jak mówiłem, mnie to nie robi różnicy. Róbcie sobie, co chcecie, zresztą... Muszę to oddać Ayace, oko do chłopaków ma całkiem niezłe...", uśmiechnął się delikatnie, zerkając mu prosto w oczy, "Ale nie mogę pozwolić, żeby sprawa tego pokroju przeszła ci płazem. Masz więc wybór. Albo rozsyłam to w świat, pokazuję każdemu zainteresowanemu, już na zawsze niszczę życie waszej dwójce... Albo zrobisz coś dla mnie. Dwa dni, o tyle proszę, w przyszły weekend. Jak myślisz?". "A co dokładnie miałbym zrobić?", zapytał bardzo nieśmiało, czując gulę, która formuje się w jego gardle. "Dostaniesz dokument", wyszeptał, zbliżając się nieco bliżej. Thoma mógł poczuć ciepło jego miętowego oddechu na skórze swojej twarzy, pomieszany z delikatnością kwiatowych perfum, które nosił. "Podpiszesz go i... dasz mi tym samym pełną kontrolę nad tobą. Dwa dni, od północy do północy. Mogę z tobą zrobić, co tylko zechcę. Ale spokojnie, wyjdziesz stamtąd żywy i w jednym kawałku. Może tylko z paroma...", zaczął mówić, lecz zaraz ugryzł się w język. Nachylił się jeszcze bardziej i wyciągnął ku niemu rękę. Delikatnie położył dłoń na jego twarzy i powoli przejechał nią po jego gładkim policzku. Thoma zadrżał, czując chłód aksamitu jego rękawiczek na swojej skórze, zastygł w bezruchu i zamilkł, bojąc się podnieść na niego wzrok. "Zdążyłeś już posmakować jednej strony rodziny Kamisato, co powiesz na to, żeby spróbować też tej drugiej?", uśmiechnął się, po czym zabrał od niego dłoń. "Nie spiesz się z tą decyzją. Powiedz mi jutro, pojutrze, jak już będziesz gotowy. I nic nie mów Ayace. Ona... Ona dowie się w swoim czasie", dodał, po czym subtelnym ruchem głowy dał mu znać, że ten powinien opuścić jego gabinet. Sługa wyszedł, cały drżąc i stawiając bardzo niepewne, skrócone kroki — zamknął za sobą drzwi, zatapiając Ayato w jego ciemności. 

Genshin NSFW | [Ayato x Thoma] | give in to me... | część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz