Rozdział 2: Pojawił się młodszy brat

1.9K 154 18
                                        

Siedząc obok łóżeczka swojego młodszego brata, Harry James Potter, znany teraz wszystkim jako Turais Rigel Black, potarł powoli palcem wskazującym po czole, śledząc zarys blizny w kształcie błyskawicy, która się tam znajdowała. Walburga wrzeszczała i ryczała, kiedy przyszła go obudzić pierwszego listopada rano i zobaczyła krew na jego poduszce. Najwyraźniej wydrapał sobie bliznę na głowie podczas snu. To był nowy sposób na jej zdobycie, ale po raz kolejny był teraz, jak to pięknie ujął Draco Malfoy dawno temu, "bliznowaty".

Jego najnowsza matka była wściekła, że niedoskonałość nie chciała opuścić jego głowy, dopóki Orion nie zauważył, że była to runa Sowilo, znana z przewodnictwa i sukcesu. Walburga nie studiowała starożytnych run, podczas gdy jej mąż najwyraźniej tak.

Po tym duet najwyraźniej zaakceptował bliznę, a nawet z dumą pokazali ją Arcturusowi, ojcu Oriona, a tym samym dziadkowi Harry'ego. Starszy mężczyzna pokiwał lekko głową i dotknął blizny, ale nie zrobił nic więcej. Potem zostawili Harry'ego w spokoju. Jego rodzice byli coraz bardziej zaniepokojeni, ponieważ Harry nie odezwał się do nich ani słowem. Stworek został przydzielony do czytania mu książek, kiedy tylko miał wolny czas, więc zarówno on, jak i Syriusz spędzali zwykle godzinę lub dwie dziennie, leżąc na podłodze dużej bawialni, a Stworek raczył ich opowieściami o Merlinie i Morganie. Po raz pierwszy Harry dorastał w mrocznej rodzinie tak bliskiej temu, co uważał za swój oryginalny czas, i jak dotąd było to z pewnością ciekawe doświadczenie.

- Turais! Obudziłeś się już? Są prezenty dla- Turais! Gdzie jesteś!

Harry uśmiechnął się lekko, obserwując, jak oczy Syriusza otwierają się w niemiłym zaskoczeniu na krzyk banshee, która była ich matką, a błękitne oczka dziecka zaczęły łzawić. Oczy Harry'ego właśnie ustabilizowały się w typowej dla rodziny Blacków szarości, ale doskonale zdawał sobie sprawę, że za każdym razem, gdy używał magii, (no, więcej magii niż przeciętny człowiek potrafił), jarzyły się swoją zwykłą zielenią.

Mały Syriusz przed nim, nie mający nawet czterech miesięcy, wydał z siebie cichą czkawkę i w tym momencie Harry wiedział, że zaraz zacznie płakać. Sięgając w głąb siebie, Harry chwycił swoją magię, energię, która wciąż się wahała i będzie się wahać, dopóki nie będzie jej ćwiczył, zanim ją wyciągnął.

Kule światła, wszystkie w różnych kolorach, kształtach i rozmiarach rozkwitły wokół nich. Harry skierował światło aż zestaw miniaturowych Patronusów zatańczył wokół Syriusza. Łapa skakał tam i z powrotem, nie większy niż noga Harry'ego, za nią podążał Rogacz, a potem Lunatyk. Trio krążyło, przeskakując jeden nad drugim, gdy Syriusz wydał z siebie mały pisk. Jego wzrok nie był wystarczająco dobry, by rozpoznać postacie, ale fakt, że czerpał z nich radość, był wystarczająco dobry dla Harry'ego, który siedział przy łóżku chłopca, prowadząc trio przez kolejne ruchy.

Gwałtowny wdech z tyłu dał Harry'emu znać, że nie jest sam i odwrócił się, by spojrzeć na matkę i ojca, z których oboje wpatrywali się w miejsce, w którym tańczyli Huncwoci.

- Co to było! Turais! Używałeś magii? - Walburga wystrzeliła do przodu, podnosząc go, a Harry chrząknął, wiercąc się, aż ponownie znalazł się twarzą w twarz z Syriuszem. Jego nowa matka wydała z siebie pisk irytacji, przekazując go Orionowi, który po prostu trzymał go za talię, pozostawiając Harry'ego niemal w pozycji horyzontalnej w jego pragnieniu pozostania blisko Syriusza. Nie pozwalali mu zbytnio zbliżać się do młodszego brata, nie był pewien dlaczego, ale naprawdę go to irytowało.

- Syri smutny.

Drogi Merlinie, nienawidził udawać głupiego, ale zwróciłby na siebie jeszcze większą uwagę, gdyby nagle zaczął mówić zdaniami.

Time to Put Your Galleons Where Your Mouth Is || Tłumaczenie Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz