Rozdział 10: Cienka granica

890 114 39
                                    

Peter Pettigrew był trzeciorocznym Gryfonem i czuł, że to stwierdzenie doskonale go podsumowuje. Należał do domu lwów, był jednym z dziewiętnastu chłopców uczęszczających obecnie na trzeci rok nauki i z pewnością nie był najlepszy ani najbystrzejszy, ale był obecny. I to się dla niego liczyło. Miał trzech wspaniałych przyjaciół, którzy stawali w jego obronie, którzy pomagali mu z magią, której nie do końca rozumiał. Do diabła, Peter nie był pewien, czy w ogóle chciał być najlepszym czarodziejem w ich wieku, nie był do tego stworzony.

Być może najlepszym czarodziejem w ich wieku był Syriusz, a James i Remus nie byli zbyt daleko w tyle. Ale nie było zaskoczeniem, że Black jest tak dobry, biorąc pod uwagę jego brata.

Turais Black przerażał Petera.

Wiedział, że chłopak był genialny, miły dla wszystkich i zawsze miał czas, by z kimś porozmawiać. Ale Peter nienawidził węży, a chłopak był Wężoustym. Nie wystarczyło mu to jednak, by nie rozmawiać ze starszym chłopcem. To była tylko drobnostka, która zawsze sprawiała, że Peter był zdenerwowany, spodziewając się, że wąż pojawi się znikąd i zacznie kąsac pięty wszystkich w pobliżu. Oczywiście tak się nigdy nie stało.

Tym, co najbardziej przerażało Petera w starszym chłopcu, było to, jak idealny się wydawał. Z Turaisem Blackiem musiało być coś nie tak, musiał coś ukrywać. Nikt nie mógł być aż tak idealny, prawda? Coś musiało być nie tak, przerażający temperament, wątpliwe skłonności. Po prostu coś za tą przyjemną maską, którą nosił, ukryte pod kluczem.

Peter nigdy nie podzielił się tą myślą z nikim innym, ale w Turaisie Blacku było coś jeszcze. Prawdopodobnie nigdy by tego nie zauważył, prawdopodobnie uległby tej samej iluzji, co wszyscy inni. Ale widział starszego chłopca, tylko przez jedną chwilę, kiedy skradał się do kuchni z resztą Huncwotów. Turais już tam był - bo chłopiec znał zamek lepiej niż ktokolwiek inny na świecie - ale to spojrzenie chłopca było tym, co Peter zauważył.

Było mroczne, niemal nawiedzone.

Nie były to oczy dziecka, przypominały mu jego mugolskiego dziadka, który walczył w wojnie mugoli. To były oczy żołnierza.

Jakim cudem nikt inny nie zauważył tego spojrzenia? Jasne, że było tam tylko przez chwilę, ale Turais Black przecież nie był aż tak dobry w ukrywaniu tego, żeby jego rodzina tego nie zauważyła, prawda? Peter nie wiedział, ale wiedział, że Syriusz bardzo kochał swojego brata. A Turais Black troszczył się o swoich młodszych braci z opiekuńczą pasją karmiącej smoczycy. Więc na razie powstrzymał się od mówienia czegokolwiek.

Chyba, że James zrealizuje swój pomysł na zrobienie psikusa Turaisowi. Wtedy dołoży wszelkich starań, by go powstrzymać. Nie chciał myśleć o możliwych reperkusjach tego pomysłu. W ogóle.

--- 

Lily Evans nie była szczęśliwą dziewczyną. Zmarszczywszy brwi, ruszyła do przodu, wyciągając różdżkę z kieszeni spódnicy na widok, jaki się przed nią rozpościerał. James Potter był najgorszym typem chłopca. Jej ojciec ostrzegał ją przed takimi jak on, mogła porównać go do małego Ellisa Brahmana z podstawówki. Chłopak, który podkochiwał się w niej, ale okazywał to ciągnąc ją za warkocze, dopóki jej przypadkowa magia nie wywołała u niego wstrząsu elektrycznego. Nie wiedziała o tym aż do dwóch lat temu.

Potter był dobry w rozśmieszaniu, ale czasami posuwał się za daleko, on i jego głupi przyjaciele.

Severus był prawie przygwożdżony do ściany, jego ręce zostały zamienione w kopyta, przez co nie mógł używać różdżki. Potter stał przed nim, uśmiechając się, ale Black stał nieco z boku, wyglądając teraz nieco nerwowo.

Time to Put Your Galleons Where Your Mouth Is || Tłumaczenie Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz