Rozdział 18: Rozbrzmiewający dźwięk

953 111 12
                                    

To była ostatnia wizyta w Hogsmeade przed świętami Bożego Narodzenia. Wsuwając ręce głębiej w kieszenie płaszcza, Syriusz Black westchnął głęboko, nie do końca wiedząc, jak się czuje. Poza tym, że był ospały. Wiedział, że powinien postarać się w szkole, ale tak naprawdę, jaki to miało sens? Turais zdobył tylko SUMy, i chociaż były to spektakularne wyniki, wciąż coś zmieniał w świecie. I tak, był dopiero na czwartym roku, ale to nie znaczyło, że nie mógł nic zrobić. Prawda?

Chowając twarz głębiej w czerwono-złotym szaliku, Syriusz spojrzał kątem oka na Regulusa. Dwaj bracia Black zgodzili się zrobić świąteczne zakupy razem. Nie z prawdziwej potrzeby spędzenia czasu, ponieważ to właśnie robili teraz podczas większości posiłków. Nie było to też związane z faktem, że hordy nieczułych uczniów pytały ich, kiedy Turais planuje pojedynek z Czarnym Panem od wczorajszej gazety. Nawet jeśli było to bardzo irytujące. Nie, to było z konieczności.

Powodem, dla którego przyjechali razem do Hogsmeade, była niemożność kupienia Turaisowi prezentu świątecznego. A raczej dlatego, że nie mieli pojęcia, co mu kupić.

Co ktoś mógłby kupić Turaisowi? Chłopiec miał wystarczająco dużo pieniędzy, by kupić, co tylko chciał, i magii, by stworzyć to, czego nie można było kupić. On i Regulus stawali przed tym dylematem każdego roku, a w miarę jak stawali się coraz bardziej inteligentni, w miarę jak dorastali, narastał fakt, że naprawdę nie mieli pojęcia, co kupić Turaisowi.

W zeszłym roku zdecydowali się na rzadką księgę zaklęć, którą Turais przeczytał od deski do deski, po tym, jak dał Syriuszowi mały dziennik wypełniony zaklęciami do żartów, które Turais sam wyszukał lub stworzył, a następnie zaczarowany znicz dla Regulusa, który zwiększał poziom trudności, im bardziej ten stawał się utalentowany. Oba prezenty były o wiele lepsze niż cokolwiek, co można było dostać na rynku, a Syriusz był zdeterminowany, by tym razem zdobyć dla Turaisa coś, co chłopak pokocha. Musiał tylko wymyślić, co to będzie.

---

Spędzili godzinę w księgarni, spierając się słownie o to, czy Turais chciałby kolejną książkę, czy szalik, który mogliby zaczarować, kiedy zaczęły się krzyki.

Syriusz spojrzał w górę, mrugając z zaskoczenia, gdy ludzie zaczęli uciekać przez okno. A potem pojawiła się postać w ciemnych szatach, wystrzeliwując zaklęcia, w tym jedno czerwone, które powaliło uroczą pannę Lucy Manners, półkrwi krukonkę o rok młodszą od Syriusza. Syriusz zaczepiał ją, kiedy wrócili do szkoły na nowy semestr, bo nagle dziewczyny stały się interesujące, a Lucy Manners była bardzo ładna.

- Musimy pomóc. - warknął Syriusz. W tamtej chwili nie myślał o Turaisie, że to właśnie zrobiłby Turais, skacząc od razu do akcji, by pomóc komuś w potrzebie. Ale Syriusz spojrzałby wstecz na ten moment i byłby z siebie dumny, że on też miał odwagę zrobić to, co słuszne, wiedział, że tak należy postąpić.

- Reggie, zaprowadź Lucy do Miodowego Królestwa. W piwnicy jest przejście z powrotem do szkoły.

Jego brat skinął głową, wyglądając na wyjątkowo niepewnego, ale mimo to wykonał polecenie. Syriusz uderzył Śmierciożercę najsilniejszym zaklęciem, jakie znał, z różdżką zaciśniętą w dłoni. Turais nie nauczył ich, jak się pojedynkować podczas wielu letnich wakacji. Nauczył ich, jak walczyć i jak odejść od jednego z pojedynków ze wszystkimi kończynami. I chociaż było to cholernie dziwne zaklęcie, możliwość zmiany czyichś rąk w płetwy oznaczała, że nie mógł użyć różdżki, a tym samym obezwładnić wroga.

Turais zawsze uczył ich, aby nie tylko rozbrajali wroga, jak mówiło wielu nauczycieli Obrony, ale także upewniali się, że nie mogą się ponownie uzbroić. Trochę trudno to zrobić bez ramion.

Time to Put Your Galleons Where Your Mouth Is || Tłumaczenie Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz