Dziewczynki biegały, po schodach, a także, po całej piekarni a mama dziewczynek upominała, ich, żeby tak nie szalały, bo zrobią sobie krzywdę, ale. Dziewczynki nie słuchały Mamę. Postanowiły, że pójdą się wspinać na najwyższe drzewo, które rosło, w okolicy Beualieu Park dla dziewczynek było, ich ulubione miejsce, w którym mogły się bawić swobodnie i żeby nikt im nie przeszkadzał w zabawie. Dziewczynki szły, powolnym krokiem ciesząc się oraz świeżością i miłym zapachem świeżych kwiatów, które rozwijały się i podczas wakacji słońce promieniało, lecz także grzało na skórę Emili i Sophii. Nie przejmowały się upałem, ponieważ cieszyły się oraz szły, do parku wiatr zawiał, włosy Sophii, przez co natomiast bardzo szybko poleciały, na jej twarz przez to jej małe czoło marszczyło się z niezadowolenia z takiego powiewu wiatru. Bardzo sprawnym tempie pozbyła się ich ze swojej twarzy była z siebie zadowolona i znów na jej twarzy pojawił się uśmiech i razem z Emily szły, za rękę po pięciu minutach podróży dla nich bardzo przyjemnej i stanęły przed bramą do parku Beulieu. Od razu bez zastanowienia się pobiegły na najwyższe drzewo, które znajdowało się nieopodal wejścia. Z uśmiechem na twarzy spojrzały się na siebie, a także na wielkie drzewo, które na pewno sięgało nawet ze trzy metry, Sophia spojrzała się znów na starszą siostrę, którą trzymała za ciepłą rękę z uśmiechem na twarzy i zaczęła mówić.
--Która z nas wejdzie pierwsza na wysokie drzewo?-Sophia spojrzała na siostrę z podekscytowaniem na twarzy.
--Możesz iść ty.-Powiedziała nie pewnie, gdy przeleciała wzrokiem na drzewo.
--Dobra!.-Krzyknęła radośnie Sophia.
Nie pewnie spoglądała na Sophie, Emili miała dziwne uczucie co do tej zabawy. Emili krzyknęła w stronę spinającej się na drzewo młodszej siostry, żeby uważała na siebie i była, ostrożna gdzie stawia, stopę a Sophia jedynie krzyknęła głośno słowo dobrze. Podekscytowana młodsza siostra stawiała coraz bardziej i pewniej stopę było, dość wysoko gdzie mogłaby skręcić kostkę lub kolana stłuczyć. Nie pewnie dziewczynka złapała się za dość grubego gałęzi i postawiła stopę dość cienkiej gałązce. Wtedy zdarzyło się coś, co by się nikt nie spodziewał nawet spacerujący ludzie i pary siedzące na ławkach nieświadomi niczego. Gdy młodsza siostra postawiła, stopę na cienkim pniaku przy tym usłyszała, szelest a pniak zerwał się, przez co dziewczynka za nim upadła na ziemie próbowała się złapać za jakichś gałęzi, ale jej się nie udało Sophia spadła na prawe biodro razem z gałązką która leżała koło niej. Na twarzy dziewczynki pojawiły się pierwsze łzy. Starsza siostra przestraszyła się i od razu pobiegła w stronę Sophii. Kucnęła przed nią i złapała ją za barki.
--Sophia nic ci nie jest?-Emily przerażonym głosem ledwo wydusiła, te słowa a jej ciało całe się trzęsło ze strachu.-Nic sobie nie zrobiłaś lub nie złamałaś?-Kolejne pytanie w stronę zapłakanej siostry, która nie odpowiadała na pytania starszej.
--Chce do mamy.-Odpowiedziała najmłodsza ledwie słyszalnym głosem.
--Pójdziemy do niej tylko odpowiedź na moje pytania, czy sobie nic nie zrobiłaś?!-Emily znów spojrzała na siostrę, ale bardziej opanowała się i uspokoiła.
--Boli mnie prawe biodro.-Sophia odpowiedziała, siostrze przy tym pokazując w prawe biodro.
--bardzo?-Spytała nie pewnie.
Sophia pokręciła głową na tak. A Emili postanowiła, że weźmie ją delikatnie na barana i przeniesie do domu. Emila znalazła się dopiero po godzinie przed kawiarnią mamy, dziewczynka spojrzała na siostrę, która usnęła z wycieczenia. Emily pojawił się uśmiech z ulgi. Że już nie cierpi i przy tym otworzyła, drzwi do piekarni było także słuchać przyjemny dźwięk dla uszów, który powiadamiał pracowników, że klient przyszedł. Wtedy mama spojrzała się na dziewczynki, która najstarsza niosła, najmłodszą na barana ich a mama była, zdziwiona tym widokiem nie codziennym, przy tym zmarszczyło się jej czoło ze zdziwienia. Podeszła do dziewczynek przejrzała ich wzrokiem zapytaniem a Emily odłożyła, Sophie na miękki fotel przy tym rozsiadając się ze zmęczenia. Mama usiadła przed nią i zaczęła, dopytywać się Emili co się stało oraz ona zaczęła, opowiadać mamie przy rozmowie z nią czasami skrzywiała swoje brwi z dziwienia, jak i zaskoczenia, gdy emili skończyła opowiadać mamie nie było, widać po jej twarzy, że jest na nią złą wręcz przeciwnie podeszła do Emily łagodnym wzrokiem i kucnęła, nad nią przy tym biorąc głęboki wdech i znów spojrzała się na kruszynkę.
--Kruszynko to nie twoja wina, ale jestem minimalnie zła, że dopuściłaś do takiej głupiej zabawy..-Przerwała na moment i znów wzięła głęboki wdech-Ale wiem też, że jesteście małe i macie głupie pomysły na szczęście po jej biodrze będzie jedyny siniak i stłuczenia więc się nie martw, nie potrafię się na was złościć za bardzo was kocham.-Przy ostatnich słowach uściskała, swoją córkę mocno przy tym całując w czoło.
CZYTASZ
Pistachio Bluee
Novela JuvenilGŁÓWNA BOHATERKA POCHODZI Z PRZECIĘTNEJ RODZINNY, DZIĘKI Ciężkiej PRACY I NAUCE DOSTAŁA SIE DO Prestiżowej SZKOŁY EF ACADEMY OxFROD KTÓRA ZNAJDUJE SIE W ANGLII W MIEŚCIE MIASTENIE, Dziewczyna SPOTYKA NA SWOJEJ DRODZE CHŁOPAKA KTÓRY Pochodzi Z ZAMOŻN...