♣******♣

1 0 0
                                    


Tydzień minął, mi strasznie nudno czasami pisałam z dziewczynami i co się działo, w szkole, jak i poza szkołą. Słyszałam od Jasmine, że ktoś ze szkoły organizuje nielegalne wyścigi i mogą, wejść tylko wtajemniczeni, przez co ciekawiło mnie bardziej, niż przepuszczałam to. Nigdy nie byłam, na nie legalnych wyścigach i chciałabym poczuć tę adrenalinę, które dzieciaki przeżywają w takich wyścigach. Także dowiedziałam się, że odbywa się w tą sobotę czyli jutro i dziewczyny mnie zbierają tam, nawet jeśli mają mnie zaciągnąć siłą. Gdy byłam, w domu sama z rodzicami siostry nie widziałam, w domu pewnie ma studia i prawię, jest najlepszą uczennicą na studiach i chce być, jeszcze lepsze niż teraz ma, wysokiego ambicje chciałabym mieć tyle sił i jakże motywacje do nauki, która ciężko, jak i łatwo mi idzie. Dziękowałam bogu, że dał mi dobrą pamięć, do nauki więc mi łatwo szła. Oczywiście zdarzyło się, że musiałam przepisywać lekcje, na których mnie nie było i także dziękowałam bogu, że dał do mojej klasy miłych uczniów, którzy chętnie mi wysłali zaległości. Oparłam, się wygodnie o krzesło obrotowe przed biurkiem nudziłam się i to bardzo nie chciało, mi się już przepisywać tych wszystkich lekcji miałam już serdecznie dość. Więc postanowiłam, że chwilę zrobię sobie przerwę i wyjdę z tego pokoju bo czuje się jak w więzieniu. Gdy pomagałam, mamie w różnych rzeczach czułam na sobie jej wzrok smutny i nie wiedziałam czemu i ja już nic nie wiem. Zamknęłam za sobą drzwi i spojrzałam się w stronę lustra, które wisiało przed korytarzem i mogłam, dostrzec strupka, który mi się zrobił i zagoił. Przypomniałam, sobie bójkę z Nicole aż poczułam tę ranę, nawet jeśli się już zagoiła.


--Sophia!.—Krzyknęła moja mama z dołu i od razu obróciłam się w stronę schodów i od razu ruszyłam w ich stronę.
Zeszłam ze schodów i znajdowałam się na parterze dolnym jeszcze mieszkalnej bo w tym całym budynku jest dwa na górze partery mieszkalne i na samym dole znajduje, się kawiarnia i pod nią jest piwnica, w której znajduje się piec. Można rzec, że to mieszkalne jest duże i można, się już pogubić gdzie co jest ale ja znam go na mały palec ponieważ tutaj się wychowałam. Zobaczyłam przed oczami moją mamę już wyczerpaną z wysiłków.


--Pomóż mi przy klientach, będziesz odbierać zamówienia a ja zajmie się pieczeniem dobrze?.—Spytała, nie pewnie mnie jakby nie wiedziała, że jej pomogę lub odmówię i oczywiście tego nie zrobiłam.
--Dobrze mamo spokojna głowa zajmij się pieczeniem a ja klientami i jestem, w domu więc ci pomogę chętnie.—Uśmiechnęłam się, w stronę mamy a ona odwzajemniła uśmiech słaby.
Ubrałam, na sobie fartuch pracownicy miał kolor czarny i białe ładne napisy Baśniowe pieczywa.

 Uśmiechnęłam się, jeszcze przed lustrem lubiłam pomagać mamie bo wtedy mogłam spędzić z nią trochę czasu, którego już nie będę, miała jak spędzić ponieważ w tym tygodniu co będzie, wrócę do szkoły i znów ją nie zobaczę. Wyszłam z łazienki dolnej w kawiarni i otworzyłam cukiernie. Gdy ją otworzyłam, to skierowałam się za ladę i czekałam, na klientów i wiedziałam, że rzadko przychodzą więc zaczęłam czytać ciekawą książkę o romansie dwojga nastolatków. Po dwóch godzinach usłyszałem drzwi, które dały mi znać, że klient już jest przez dzwonek, który wisiał nad drzwiami. Od razu oderwałam się od książki i spojrzałam, się w stronę klienta mówiąc przy tym radośnie „dzień dobry" Ale mój uśmiech na twarzy zniknął, gdy ujrzałam w nim Brandona i Martina, którzy oglądali, mojej mamy kawiarnie dokładnie ze szczegółami przez co wywaliłam oczami. Czego oni jeszcze chcieli, mam ich serdecznie dość dosłownie ciągle się pojawiają tam gdzie ich nie trzeba i skąd wiedzieli, gdzie mieszkam???. Przyglądałam się im z zaciekawieniem ponieważ długo się przyglądał, i pomieszczenie aż w końcu postanowili że podejdą do lady. Od razu się wyprostowałam i odłożyłam, książkę na bok oznaczając przy tym gdzie skończyłam.

Pistachio BlueeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz