{Przełamać strach}

19 1 0
                                    


Szłam powolnym krokiem w stronę Sali biologicznej. Zauważyłam biegnącą w moim kierunku Jasminę i jej niską koleżankę nie wiedziałam, o co chodzi i czemu tak biegną i gdzie się pali, że ja o niczym nie wiem. Stanęłam na miejscu i nadal wpatrując na biegnące dziewczyny, a ja jedynie zmarszczyłam brwi na ten widok, te dziewczyny czym mogą mnie zaskoczyć. Jasmin Podbiegła do mnie pierwsza cała zdyszana chciałam już jej coś powiedzieć, ale powstrzymała mnie dłonią przed twarzą na znak, żebym chwilę poczekała, bo musi nabrać powietrza. Po chwili zjawiła się jej koleżanka nisza ode mnie, jej włosy o dziwo wyróżniały się od innych dziewczyn, od góry miała brązowe włosy, a niżej miała blond. Jej twarz była śliczna, wyróżniały się oczy duże słodkie i nosek miała szczupły i słodki, a jej twarz miała małą a figurę miała klepsydry. Zwróciłam uwagę Jasmina, gdy ciężko westchnęła i spojrzała się rozbawieniem na twarzy, powstrzymywała się od zaśmiania się.


--Ej, Sophia słyszałaś, że jakaś pierwszoklasistka oblała sokiem Polly i to jeszcze porzeczkowym?.—Spojrzała się na mnie, widziałam jak jej Kocik ust, ciągle drgał.


W tym momencie myślałam, że się rozpadnę ze wstydu i to byłam ja! Ta dziewczyna, która właśnie oblała sok nie jakiej Polly i zapewne szykuje na mnie zemstę, gorzej być nie mogło.


--Nie – zapytałam nie pewnie, przy tym przełknęłam ciężko ślinę, która nie dawno się zabierała nadal spoglądając na dziewczyny.


--Słyszałam od dziewczyny z przeciwnej klasy, że szykuje się niezła afera o to i na pewno tej dziewczynie nie odpuści do końca roku szkolnego albo dłużej zależy czy się jej postawi.—Wyprostowała się, przy tym zakładając ręce na biodra i lekko pochylając głowę na bok.


Westchnęłam ciężko i spojrzałam się na dziewczyny z politowaniem, a one ze zdziwienia spojrzały się pytająco na mnie, już dłużej nie ukryje przed nimi moją porażkę życiową, która będzie się ciągła do zakończenia roku szkolnego.


--To byłam ja.—Westchnęłam ciężko, przy tym rozluźniając spięte ramiona.

--Co ty gadasz!.—Już nie mogła wybuchła śmiechem a zrazem z nią koleżanka.—Dlaczego nie było mnie przy tobie, bym się ubawiła świetnie za pewne miała minę jak świnka.—Już totalnie zaczęły głośniej się śmiać, spoglądając się na siebie.

--To wcale nie jest śmieszne, pewnie wymyśli coś na mnie i będzie męczyć mnie do końca szkoły.

—Uśmiechnęłam się sztywno, do Jasmin a ona już zamilkła widząc moją irytacje w głosie jak i po twarzy.

--Nie przejmuj się, masz nas.—Pokazała na siebie i na swoją koleżankę, której nadal nie znałam imienia.—Znam cię i widziałam jak na Brandona pojechałaś z nią będzie to samo jak nie to my ci pomożemy od tego jesteśmy.—Nadal pokazując na siebie, uśmiechnęła się do mnie zadowolona ze swojej wypowiedzi.—My przeważnie nie boimy się Polly i jej przyjaciółeczek.—Wzruszyła ramionami, przy tym przestając pokazywać na siebie.


Westchnęłam ciężko i poszłam do niej bliżej, łapiąc ją za ramiona przy tym kładąc swoją książkę pod pachę.—Powiedz na co ja se zawiniłam, że muszę co dzień wpadać na kogoś i robić sobie kłopoty?.—Spojrzałam się na nią pytająco, jak szarpiąc do przodu, jak i do tyłu.


--Nie masz czym się przejmować.—Spojrzała się prosto w moje oczy i także łapiąc za moje ramiona.—Dobrze?—Nadal spoglądała w moje oczy.


Jedynie pokiwałam głową na znak tak. Wzięłam spod pachy książkę, grubą przy tym puszczając Jasmin ona zrobiła to samo.


--A zapomniałam ci przestawić, to jest Elena Wright.—Pokazała na swoją niską koleżankę i uśmiechnęłam się do niej a ona odwzajemniła uśmiech przy tym podając mi dłoń—A to jest Sophia moja nowa koleżanka.—Złożyła ręce, jakby miała się zaraz pomodlić.

Pistachio BlueeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz