W życiu każdej kobiety przychodzi taki dzień jak ten, w zasadzie zdarza się on dość często. Nie miałam się w co ubrać, czas mnie gonił, miałam się dziś spotkać z Nicholasem i powinnam się już szykować, aby zdążyć, zamiast tego leżałam na łóżku w szkolnym mundurku i przeglądałam Pinteresta, szukając inspiracji.
Potrzebowałam czegoś co wyglądałoby jak to, że szykowałam się dziesięć minut a nie godzinę co tak naprawdę robiłam.
Mieliśmy iść do kina, więc powinnam postawić na coś wygodnego. Stwierdziłam, że postawię na czarne szeroki jeans, czarne body odkrywające plecy i lakierowane botki tego samego koloru, na całe szczęście nie musiałam się malować makijaż, który zrobiłam dziś rano, trzymał się dobrze, więc miałam jeszcze sporo czasu, aby coś zjeść czekając na taksówkę.
Zapłaciłam kierowcy należytą sumę i wyszłam z auta, chłopak już na mnie czekał przed budynkiem, kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się, co ja odwzajemniłam. Szykował mi się naprawdę miły wieczór, bynajmniej tak uważałam i było mi dane żyć z takim przekonaniem, do momentu aż nie usiedliśmy w sali kinowej, bo wraz z pierwszymi reklamami puszczanymi przed filmem nagle po lewej stronie naszego rzędu zobaczyłam Alexandra tego Alexandra, który właśnie zmierzał na swoje miejsce, które jak się okazało było po mojej lewej.
- Co ty tutaj do cholery robisz? – wciąż liczyłam, że to co widzę to jakieś omamy.
- Przyszedłem obejrzeć film właśnie po to ludzie chodzą do kina Juliette – wytłumaczył jak dziecku – o O'Conner też się przypałętał – zmierzył go surowym wzrokiem – czyżbym przeszkodził wam w randce? - uśmiechnął się kpiąco gołym okiem było widać, że sprawia mu to frajdę.
- Tak – powiedział zbyt głośno blondyn na co reszta widowni go uciszyła, jak nie wywalą stąd naszej trójki to będzie cud – wypierdalaj stąd Anderson. – to powiedział już nieco ciszej, ale tak żeby brunet usłyszał.
- Bo? – były spokojny, wiedziałam co chciał zrobić, wyprowadzić z równowagi Nicholasa jeszcze bardziej niż już był. Utknęłam między dwójką chłopaków, którzy jeżeli zamienią ze sobą jeszcze dwa zdania to dadzą sobie po mordzie. – myślałem, że gustujesz w prawdziwych facetach – teraz spojrzał na mnie i chyba właśnie poznałam granice cierpliwości Nicka już zaczynał podnosić się ze swojego miejsca na co szybko złapałam go za dłoń chcąc uspokoić a sama odwróciłam się przodem do bruneta zasłaniając plecami blondyna. Cóż chłopak wydawał się bardziej panować nad emocjami, gdy w pobliżu nie było Alexandra.
- Ja zawsze myślałam, że gustujesz w kobietach a tu proszę wracam i taka niespodzianka w postaci Madison. – spojrzałam hardo na niego, wiedziałam, że nie mogę dopuścić blondyna do głosu, bo spowodowało by to za duże zamieszanie i kłopoty których wolałam dziś uniknąć, sama musiałam to zakończyć jak najszybciej.
- A co może poczułaś zazdrość? – wyszeptał nie odrywając spojrzenia od moich oczu.
- Jeżeli ktoś z nas miał ją poczuć to ty, w innym wypadku byś tutaj nie siedział – również wyszeptałam mając nadzieję, że Nick nas nie słyszy.
Tak naprawdę nie miałam pojęcia co robi tutaj Anderson, więc oskarżanie go o zazdrość było głupie ale to on pierwszy przywołał to uczucie jako argument, ja odbiłam tylko piłeczkę.
- Nie mam o co ani o kogo być zazdrosny, nie dodawaj sobie. – jego spojrzenie przybrało na sile, było tak cholernie lodowate.
- Więc się już zamknij i nie odzywaj do końca filmu – wysyczałam siadając na wprost ekranu opierając się bardziej po prawej tak aby być bliżej chłopaka, z którym tutaj przyszłam.
CZYTASZ
The cheap cigarettes
Short StoryBo niektóre obietnice są jak dym papierosowy... Ulotne i krótko trwałe.