*17*

8 2 0
                                    

Zaspałam do szkoły, na pierwszej lekcji był angielski. Zaspałam, bo ten kłamliwy chuj nie przyszedł wczoraj i oczywiście nie odbierał ode mnie telefonów. Sama musiałam zrobić tę cholerną prezentację i trochę mi z nią zeszło. Więc od razu jak tylko wstałam, zadzwoniłam po taksówkę i poszłam do łazienki ogarnąć się by wyglądać jakkolwiek reprezentowanie. Zawsze kierowałam się taktyką, co nie dopowiem, to do wyglądam.

Gdy weszłam do szkoły, nikogo z wyjątkiem woźnego już nie było na korytarzu, może to, dlatego że lekcje już trwały. Szybko odnalazłam swoją klasę, zapukałam i weszłam. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Alexander siedzący za biurkiem nauczycielki i wyświetlający jakąś prezentacje.

- O mój pomocnik znaczy współpracownik raczył się pojawić – brunet jako pierwszy zabrał głos.

Ja tylko przeprosiłam za spóźnienie nauczycielkę, na co ta tylko kazała nam kontynuować. Alex ustąpił mi miejsca.

- Zmieniaj slajdy – szepnął mi na ucho a sam oparł się dłońmi o krzesło, na którym właśnie siedziałam i czytał tekst wyświetlający się na komputerze.

Byłam w szoku, nie wiedziałam, kiedy on to zrobił, ja nawet nie posądzałam go o najmniejszy krok w celu zrobienia tego zadania. Może jednak moja litania na temat tego, jakim on to nie jest łgarzem, dupkiem i nierobem wymyślana w drodze do szkoły będzie musiała poczekać na inną okazję.

Skłamałabym, mówiąc, że wiem, o czym mówił brunet, wcale go nie słuchałam, ale nikomu to nie przeszkadzało, dostaliśmy najwyższą ocenę w dodatku jeszcze jedyni z całej klasy. Dzwonek zadzwonił wszyscy, opuścili salę, ja złapałam Alexandra za rękaw jego marynarki, zwracając tym samym jego uwagę.

- Kiedy to zrobiłeś? – musiałam znać odpowiedź i to, dlaczego mnie wczoraj okłamał również.

- Nie zrobiłem – odpowiedział, jak gdyby nigdy nic a ja wcale nie mogłam go zrozumieć.

- Ale jak to? – zapytałam skołowana.

- Co roku zadaje to samo zadanie, nawet nie zmienia tematów prac, więc się wymieniamy prezentacjami – cofam swoje wcześniejsze słowa chłopak był nierobem.

- A czemu mi tego nie powiedziałeś wcześniej – starałam się aby nie doszło do mojego wybuchu ze złości.

- Miło było patrzeć jak za mną latasz – dupkiem również był no i kłamcą musiałam to dodać tak dla zasady.

- Już wystarczająco powiększyłeś sobie ego? – to, że mówiłam to spokojnie było istnym cudem.

- Będzie wystarczająco duże, gdy wygram zakład – przybliżył się do mnie.

Moją złość zastąpił strach. Miałam wielką nadzieję, że o tym nie pamięta lub po prostu okaże mi choć trochę wyrozumiałości i odpuści.

- Tak o to jaki? – doskonale pamiętałam o co się założyliśmy, ale liczyłam, że palenie głupa wystarczy, aby mi odpuścił.

- Gdy wygram, a tak będzie, przyjdę po swoją wygraną – oparł swoje czoło o moje.

- Byłam pijana – wyszeptałam, postanowiłam więc całą winę zrzucić na alkohol.

- Nie na tyle aby tego nie pamiętać – zauważył – I wiem, że byłaś na tyle trzeźwa, aby wiedzieć o co się zakładasz. – wyszeptał prosto w moje usta a następnie wyprostował się i odszedł, ja nadal stałam w tym samym miejscy wpatrując się w jego oddalające się sylwetkę.

*

Mini czarna. Klasyka, która zawsze wygląda dobrze i nigdy nie zawodzi. Znalazłam ją u siebie w garderobie, szczerze mówiąc, nie pamiętam, kiedy ją kupiłam, może na jakiejś wyprzedaży, była jeszcze z metką i nagle poczułam wielką potrzebę aby ją gdzieś ubrać a najbliższą okazją były urodziny Holly.

The cheap cigarettesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz