I właśnie w taki o to sposób wszyscy znaleźli się u mnie w salonie, grając w monopoli. Grę, która potrafiła niekiedy zrujnować wiele relacji, na czas gry oczywiście. Nam to nie groziło, raczej już nic nie było w stanie nas zniszczyć.
- Ile chcesz? – zapytał Felix.
- Dwa tysiące dolarów – odpowiedział mu spokojnie brat.
- Ile?! – wykrzyczał.
- No mam hotel i dwa domki. – wytłumaczył mu skąd taka cena.
- W chuja ze mną lecisz, na pewno tyle nie jest. Dawaj tę kartę – wyciągnął rękę po przedmiot, który otrzymał. – No ja ci tyle nie dam – oddał mu kartę, zaraz po zobaczeniu cennika.
- Płać i płacz – zaśmiał się z brata Marcus.
- Pierdole nie będę płacił kryminaliście – jego brat pociągnął łyk piwa. Kiedy wszyscy okrążyli planszę z jakieś pięć razy tak najmłodszy z nas nie. Ciągle jakimś dziwnym sposobem trafiał do więzienie mimo to nie przeszkadzało mu to we wzbogaceniu się. – Jak chuj podbierasz pieniądze z banku, i to jest dla ciebie uczciwe? To jest uczciwa gra? – widać było, że chłopak na dobre wczuł się w grę.
- Inwestycja powoli się zwraca – potarł szczęśliwy dłonie o siebie – Płać kurwa!
Przez większość gry wszyscy czepialiśmy się najmłodszego z nas, ponieważ wygrywał i zabierał nam wszystkie pieniądze. Później rolę się odwróciły. Alexander zaczął się wzbogacać i to go zaczęliśmy się czepiać.
- Jest jak rząd, zabiera nam tylko pieniądze – rzucił Cam komentując dorobek przyjaciela.
- Gorsza jest już tylko Holly, dostaje pieniądze za nic – dodał Marcus. Brunetka wysłała mu tylko całusa w powietrzu na jego słowa.
Dziewczyna miała po prostu szczęście w kartach, które losowała.
Kiedy przyszła moja kolej rzuciłam kostką i ruszyłam się pionkiem o wskazaną liczbę miejsc.
- No piękna – Cam już zacierał ręce na pieniądze, które dostanie.
- Ile?
- Stówę – podałam mu banknot.
Nie przejmowałam się stratą pieniędzy, obok mnie siedział Alex, opierający się o fotel wcześniej siedział na nim, ale w połowie gry nie chciało mu się sięgać po pionek, no a żadne z nas nie było tak dobre, żeby ruszać się nim za niego, nie kiedy wygrywał, więc usiadł na dywanie. Także między mną a nim były jego pieniądze, których jak na moje oko miał za dużo, więc korzystając z zamieszania, jakie pojawiało się średnio co piętnaście minut naszej gry, podkradałam mu banknot jeden lub dwa.
Oszukiwałam.
Tak jak każdy przy tym stoliku.
Holly potasowała karty do losowania, tak że wiedziała kiedy mniej więcej może wylosować dobrą kartę. Cam z Rose choć mówili, że nie grają w tej samej drużyny to i tak byli w zmowie. Bracia oszukiwali w liczbie przemieszczanych pół lub korzystali z okazji kiedy nikt nie był nimi zainteresowany i nie mówili, że muszą zapłacić. Leo miał w posiadaniu cały bank, więc go okradał, żeby nie zbankrutować zbyt szybko. A chłopak siedzący obok mnie zawyżał ceny, jakie mieliśmy mu płacić.
Każdy z nas oszukiwał i wiedzieliśmy o tym doskonale.
Tylko nie mogliśmy złapać siebie na gorącym uczynku lub może też po prostu tego nie chcieliśmy.
Dlaczego jeszcze nie graliśmy w mafię?
Było grubo po trzeciej kiedy zdecydowali się opuścić mój domu. Stałam w przedpokoju, patrząc, jak moi przyjaciele się zbierają do wyjścia. Tylko brunet został z tyłu nich, ociągał się jakoś. Nie podobało mi się to. Kiedy wszyscy już wyszli, on wciąż stał w drzwiach. Odwrócił się w moją stronę, wciąż trzymając otwarte drzwi.
CZYTASZ
The cheap cigarettes
Short StoryBo niektóre obietnice są jak dym papierosowy... Ulotne i krótko trwałe.