Nawiązując do nauczyciela już od pierwszej lekcji przykuł moją uwagę. Wysoki, przystojny,umięśniony brunet o dużych niebieskich jak guma balonowa oczach. Ubierał się w obcisłe koszule co podkreślało jego urodę i oczywiście uwidoczniało piękny kaloryfer. Jednym słowem było co podziwiać. Nie był żonaty, z tego co wiem nie miał także dziewczyny. Tylko pytanie DLACZEGO? Był bardzo stanowczy, ale też miły i zabawny. Mimo,że nie lubiłem matematyki jego lekcje był ciekawe i przede wszystkim zrozumiałe,bo przecież matematyka to jakaś masakra. Te wszystkie wzory,reguły,działania,twierdzenia...Na lekcji próbowałem nawet kilka razy "uwieść" go wzrokiem, ale gdy tylko spojrzał na mnie dużej speszony spuszczałem twarz w ławkę. Pamiętam zabawną sytuacje, która miała miejsce na początku roku szkolnego. Spóźniony biegłem do sali,w której odbywała się lekcja matematyki. Wbiegłem do środka i niefortunnie przewróciłem się o próg w klasie upadając na podłogę. W ręce trzymałem wówczas książki, które w tym momencie razem ze mną leżały na podłodze. Mało tego że cała klasa wybuchła śmiechem to jeszcze, gdy zacząłem zbierać książki podszedł do mnie mój nauczyciel.
-Ben, proszę podciąg spodnie...-powiedział to z tak zabawnym akcentem,że zabrzmiało to bardzo dwuznacznie.
Klasa wybuchła jeszcze większym śmiechem, a ja wtedy prawie umarłem ze wstydu. Mimo to teraz bardzo miło wspominam tą historie. Obiecałem sobie, że jeszcze w tym roku spróbuje do niego jakoś zagadać, bo przecież nie mogłem puścić takiego "ciacha" wolno. Po tej akcji zacząłem się zastanawiać czy w ogóle będzie chciał ze mną porozmawiać, coś wymyśle, żeby to naprawić. Pewnie w jego oczach wypadłem mega dziecinnie. Niestety.
CZYTASZ
True love
Teen FictionJaką tajemnice skrywają rodzice Bena i czy w ogóle ją pozna? Kto jest wrogiem a kto przyjacielem? Komu można zaufać?