Prolog.

25 4 2
                                    

Jesteśmy w willi, która jest zbudowana w stylu gotyckim. Wchodzimy do środka. Moi przyjaciele są zestresowani ale jakoś idziemy mimo że jest bardzo cieżko. Podchodzi do nas kobieta w garniturze i pyta się o moje nazwisko. Potwierdzam że to ja. Uśmiecha się i mówi że nas zaprowadzi do szefa. Idziemy powoli oraz rozglądamy się na boki aby pozwiedzać jak to wszystko wygląda. Willa jest podobnie urządzona co rezydencja w której spaliśmy. Wygląda to bardzo ładnie i mrocznie co dodaje takiego jakby mafijnego wyglądu. Zaczynam się stresować kiedy podchodzimy do drzwi które są koloru czarnego. Kobieta nam mówi że to tutaj i już nas zostawia. Kiwam głową i ona odchodzi. Pukam a po chwili słyszę męski głos który mówi ,,Zapraszam panie Le Blanche". Wchodzimy. Pomieszczenie wygląda na takie gdzie można się spotykać z osobami które nalezą do mafii. Spoglądam na mężczyznę który wygląda jakby miał około trzydziestu lat. Ma na sobie tak jak ja i mój przyjaciel czarny garnitur i koszule w tym samym kolorze. Mówi abyśmy usiedli więc tak też robimy.

- Gdzie masz pieniądze? - Pyta, a ja z trzesącymi się rękoma wyciągam jedną do Dana aby mi dał walizkę. Podaje mi ją a ja daje to dla faceta. - Jest tam tyle ile powinno być? - Kiwam głową potwierdzając. - Język ci uciekł do dupy czy co? - Mówi bardzo zirytowany tym że nie mówię.

- Nie, język mam na miejscu. - Odpowiadam. - Przyjechałem tutaj też po to aby powiedzieć to że nie będę dla pana zabijał. Mogę jedynie się ścigać i walczyć w walkach bokserskich.

- Dobrze. Bodyguardzie. - Mówi do jakiegoś faceta. - Przelicz wszystkie pieniądze czy na pewno się zgadza. Powinno być tam dwieście tysięcy dolarów.

- Oczywiście. - Odpowiada i zabiera walizkę.

- Dobrze... Więc panie Le Blanche. Przyjechałeś tutaj aby mi powiedzieć że chcesz być dalej nielegalnym kierowcą w wyścigach i chcesz też być nielegalnym bokserem. Zgadzam się na to. - Potwierdza.

- Naprawdę? To dużo dla mnie znaczy. - Uśmiecham się z ulgą.

- Tak, na prawdę.

Wchodzi tamten facet i mówi że jest tyle pieniędzy co powinno. Szef mafii mówi że możemy już iść bo mój numer telefonu już ma, jednak nie chcę pytać skąd go posiada. Ważne było że wszystko już jest załatwione.

Wychodzimy i rozmawiamy z ulgą oraz o naszych wrażeniach. Po chwili wsiadamy do aut i jedziemy do rezydencji. Było już ciemno i wszyscy byliśmy zmęczeni więc tylko się odświeżyliśmy a potem poszliśmy spać.

Czy Aż Tak Cię Zawiodłem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz