Zakończenie roku szkolnego minęło szybko. Nauczyciele rozdali dyplomy i świadectwa i do domu.
Siedziałam teraz w swoim samochodzie i jechałam do domu, aby się ogarnąć na tą imprezę na którą nie chciałam iść, ale już pójdę. Nie puszczę tam samej Kayi.
Bo jeśli to impreza Michaela, to będzie też Trevor...
- Jestem – krzyknęłam wchodząc do domu. W salonie zastałam mamę, która siedziała na kanapie i czytała jakąś książkę. – Hej – powiedziałam do niej
- Cześć, skarbie. Jak w szkole? – zapytała, od razu się uśmiechając.
- Jak zawsze, nudno. W ogóle dzisiaj idę na imprezę – powiedziałam
- O super. Pewnie z okazji zakończenia roku szkolnego?
- Tak
Po tej krótkiej wymianie zdań, poszłam na górę do pokoju i zaczęłam się szykować. Nie chciałam oczywiście przesadzić. Ale no nie pójdę w dresach.
Podeszłam do szafy, otworzyłam i zajrzałam do środka. Chwilę tak stałam, nie wiedząc co wybrać.
Miałam chyba każdy możliwy kolor sukienki. Po jasne do ciemnych i o różnych długościach i krojach.
W końcu postawiłam na krótką do kolan, białą. Była ona zwyczajna. Przylegająca ze ściągnięciami po bokach.
Zrobiłam szybki makijaż, bo zauważyłam, że zaraz się spóźnię. Zarzuciłam na ramiona jeszcze czarną marynarkę i wyszłam – w sumie to wybiegłam. Do moich uszu dopiekł dźwięk dzwonka mojego telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni i marynarki, spoglądając na wyświetlacz. Dzwoniła Kaya.
- No gdzie ty jesteś?! – krzyknęła, gdy odebrałam
- W dupie. No wychodzę – odpowiedziałam jej i się rozłączyłam. Na dole nie zauważyłam, żadnego z rodziców, więc po prostu wyszłam, nakładając wcześniej conversy.
Od razu zauważyłam ten różowy samochód. Podeszłam do niego, po chwili zajmując miejsce z przodu.
- To co, czas na imprezkę? – zapytała blondynka
- Jesteś pewna, że to aby na pewno dobry pomysł, tam jechać? – zapytałam
- Tak! To będzie nasza najlepsza impreza! – wykrzyczała, na co prychnęłam. Coś czułam, że to niezbyt dobry pomysł...
- Siema, dziewczyny – powitał nas Michael, gdy przekroczyłyśmy próg jego domu, w którym już rozkręcała się impreza.
- Hej – powiedziałam, wtulając się w tors chłopaka.
Przeszliśmy do kuchni, po drodze rozpoznałam kilka osób ze szkoły. Wypiliśmy już jedną kolejne i gadaliśmy teraz o różnych głupotach.
Postanowiliśmy pójść na parkiet – do salonu. Leciała jakaś piosenka Cardi B. Tańczyłam właśnie z Michaelem.
Poczułam na sobie, czyjś wzrok. Odwróciłam się gotowa zobaczyć mojego stalkera. Lecz to nie był on... Trevor wgapiał się we mnie. nawet nie wiedziałam czy to dobrze czy źle że to on a nie on.
Zaczął powoli iść w moją stronę, nadal patrząc mi w oczy.
- Chodź – powiedział gdy był już przede mną i jak gdyby nigdy nic złapał mnie za łokieć i pociągnął w stronę korytarza, prowadzącego na górę. Przyjaciele nawet tego nie zauważyli.
- Co p... ty robisz?! – krzyknęłam
- Musimy pogadać – odpowiedział tylko. Po kilku krokach zamknął za nami drzwi w sypialni – chyba Michaela.
Przeszły mnie ciary, co jak chce mi coś zrobić?
- Musisz mnie teraz posłuchać, po jak dobrze wiem nie jesteś zbyt mądra więc się skup – zaczął, na co zmarszczyłam brwi – Jesteś w ogromnym niebezpieczeństwie, boże w sumie to wszyscy jesteśmy.
- O czym ty mówisz?
- A sam nie wiem. Słuchaj, przyjadę po ciebie jutro wieczorem i pouczymy się trochę z samoobroty
- Boże – sapnęłam. Byłam przerażona. - Jestem w niebezpieczeństwie? Jesteśmy?
- Jak będziesz współpracować będzie dobrze – westchnął i rzucił się na łóżko. Z kieszeni wypadł mu pistolet... boże, jebany pistolet!
- Kurwa! Co to jest do chuja!? – krzyknęłam i odeszłam od niego o krok. Trevor spojrzał w tamto miejsce i się zaśmiał.
- To? – wziął broń do ręki i bawił się nią teraz – A musisz się przyzwyczaić do takich rzeczy
- Ja pierdole, czemu niby mam ci zaufać, może to ty mnie drę... yyy no mi coś zrobisz? – zająknęłam się
- Zaufaj mi, że nie. Nie chce mi się już i tak mam dużo na głowie – ziewnął
- Dobra, to ja idę? – bardziej zapytałam niż stwierdziłam.
- No nie wie... - nie dokończył po usłyszeliśmy pisk. Chłopak poderwał się z łóżka i podbiegł do okna, wychodzącego na przód domu.
- Kurwa, no! – ryknął nagle. Podeszłam do niego i również wyjrzałam przez okno.
- Kurwa! – również krzyknęłam. Widziałam właśnie, jak trochę dalej do jakiegoś czarnego auta, zostaję wciągana jakaś blondynka. Boże co jak to Kaya?
Rzuciłam się od biegu na dół. Wbiegłam z rozpędem, ledwo się zatrzymując, aby nie wpaść na Michaela.
- Gdzie jest Kaya?! – krzyknęłam
- Poszła zapalić – odpowiedział. Od razu pobiegłam w stronę drzwi wyjściowych – Clair, o co chodzi?
Gdy byłam już przed domem zobaczyłam tylko jak van odjeżdża, z moją przyjaciółką w środku... padłam na kolana, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Clair, spokoj...
- Jakie kurwa spokojnie, właśnie ktoś porwał moją przyjaciółkę! – krzyknęłam, odwracając się do Michaela i jak zauważyłam po chwili też Trevora, do którego się zwróciłam – To przez ciebie, ty chuju, gdybyś mi nie kazał, tam iść z tobą to byłabym przy niej i nic by się kurwa nie stało!
- Znajdziemy ją – powiedział tylko szeptem.
W jego oczach zobaczyłam chęć walki...
Nadal nie widziałam o co tu do chuja chodzi?