Rozdział 13

76 3 0
                                    

- Clair? – usłyszałam. Spojrzałam w stronę drzwi i zobaczyłam różowo-włosą dziewczynę. – Mogę wejść?

Kiwnęłam głową. Sindy weszła, zamykając za sobą drzwi.

- Jak Kaya? – zapytała

- Siedzi w swoim pokoju i do nikogo się nie odzywa. Coś w niej umarło. – powiedziałam.

- Kurwa. No, że też pierdolony Trevor. Wszystko wiedział – powiedziała.

- Jebać go – powiedziałam, po czym wstałam. Wzięłam do ręki pistolet i podeszłam do okna. Otworzyłam je, nabiłam broń i wyprostowałam ramiona. Wycelowałam w jakiegoś ptaka, po czym pociągnęłam za spust. Zwierze spadło z gałęzi i zleciało na ziemie. Uśmiechnęłam się. Odwróciłam się w stronę Sindy, która stała pod ścianą odpalając blanta.

- Wypierdalaj, nie będziesz mi w pokoju palić – powiedziałam. Dziewczyna spojrzała na mnie i przewróciła oczami, po czym wyszła.

Wzięłam głęboki wdech i usiadłam na łóżku.

Pierwszy raz kogoś zabiłam, lecz nie czułam nic. Byłam po prostu zepsuta.

Nagle usłyszałam trzask szkła. Spojrzałam w stronę okna, w którym jak się okazało była dziura. Zerknęłam w dół, na podłogę i ujrzałam kamień a do niego przyklejona kartka.

Wstałam i podeszłam do niej. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam zawartość.

To nie koniec.

No i zajebiście. Nie czekałam na koniec ja też się dopiero rozkręcałam.

Zmięłam kartkę i wywaliłam ją do kosza. Usiadłam na łóżku i wzięłam laptopa. Włączyłam urządzenie, weszłam w przeglądarkę. Chwile się zastanowiłam, po czym stwierdziłam, że jebać i weszłam na dark web'a.

***

3 lata później

- Zdychaj – po wypowiedzeniu tego, zamachnęłam się kataną i odcięłam mężczyźnie głowę, która z hukiem uderzyła o marmurową posadzkę. Odwróciłam się i zauważyłam jeszcze dwóch mężczyzn. Zza masek nie widziałam ich twarzy, lecz mogłam się domyśleć, że lekko się zdenerwowali śmiercią, zapewne przyjaciela.

Szybko podbiegłam do jednego z nich. Skoczyłam, wyciągając przed siebie ostrze, po czym wbiłam go w sam środek klatki piersiowej chłopaka. Wyciągnęłam szybko katanę.

Zrobiłam piruet, wiedząc, że za mną stoi ten drugi i zamachnęłam się bronią, przez co przecięłam go w pół. Kurwa ostre to.

Ciężko oddychając patrzyłam na – zapewne – już trupy.

Zabiłam ich w sumie z dziesięciu.

Wyszłam ze starej rudery, podeszłam do mojego czerwonego samochodu. Oparłam się o maskę i wyciągnęłam telefon, wybierając numer do Rihan'a.

Odebrał po dosłownie chwili.

- I co?

- Dziesięć – powiedziałam, odpalając papierosa.

- Było ich dziesięciu? Jezu dziewczyno, wykończysz się

- To nie rekord – mruknęłam, przewracając oczami. – Dobra załatw ekipe, bo trzeba tu posprzątać. A i może medyka

- Co się stało? – zapytał przejęty

- No lekko mnie drasnęli po brzuchu i udzie – powiedziałam – Ale przez adrenalinę nic nie czuje. Jeszcze.

- Dobra, dasz radę jechać? Czy mam przyjechać?

- Dam radę

- Okej

Broken insideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz