Rozdział 22

41 2 6
                                    

Vixen

- No nie ma wyjścia - powiedział Oliver, a ja udałam, że rzygam.

- Jak wy sobie to kurwa wyobrażacie? - spytałam patrząc na zmiane na Oliver'a i Noah - Ja i Trevor mamy udawać pare, przed jakimiś bogatymi chujami!

- No my jesteśmy twoimi braćmi, więc trudno będzie - prychnął Oliver

- No japierdole - krzyknęłam i rzuciłam się na kanape za mną - Wiecie, że my się kurwa prędzej pozabijamy niż kurwa, będziemy udawać szczęśliwe małżeństwo?!

- Cla... Vixen, nie dramatyzuj - powiedział Oliver, szybko poprawiając moje imie.

Nie jestem już kurwa tą pizdą, która bała się dosłownie wszystkiego. Nie byłam Clair Milles. Ona już nie istnieje. Nie ma jej... zabiłam ją...

- Nie mamy wyjścia... - zaczął Noah, ale mu przerwałam

- Pierdol sie - ryknęłam, po czym wstałam, lecz po chwili odwróciłam sie i spojrzałam na Olivera - Nie chce z nim pokoju

Ten bez słowa, rzucił mi z lady klucze, które złapałam, spojrzałam na grawer breloczka; 13. Pokój obok ,,naszego", i tak lepiej niż z nim w jednym.

Szybkim krokiem, pokonałam schody i znalazłam się przed wskazanymi drzwiami. Włożyłam kluczyk w dziurke, gdy nagle usłyszałam głośny trzask, jakby tłuczone szkło.

Odwróciłam się. Dopiegało to z pokoju, już Trevora.

Zmarszyłam brwi i postanowiłam wejść do środka. Chuj wie co on tam kurwa robi. Może pokój demoluje?

Otworzyłam drzwi i weszłam powoli. Rozejrzałam się lecz nic nie zobaczyłam, tylko zamknięte drzwi do łazienki.

- Co ty tam odpierdalasz? - zapytałam, na tyle głośno by mnie usłyszał.

Cisza.

- Wyjdz z tego kibla, bo chce zabrać swoje rzeczy!

CIsza.

No co jest kurwa?

Po chwili drzwi otworzyły się, a w nich stanął Trevor. Jak zwykle blady, lecz teraz jego prawa dłoń było pokaleczona.

- Co zrobiłeś? - znów zapytałam, ale i tam nie dostałam odpowiedzi, chłopak po prostu przeszedł obok mnie i wyszedł z pokoju.

Wzruszyłam ramionami. W dupie go mam.

Zajrzałam do łazienki. Lustro nad zlewem było roztrzaskane.

Super.

Zgarnęłam swoje rzeczy i wyszłam, przeszłam do pokoju obok i zamknęłam drzwi. Rzuciłam się na łóżko i przymknęłam oczy.

Jutro zapowiadało się ciekawe...

***

Stałam przed lustrem, wpatrując się w nie.

Na sobie miałam, długą bordową sukienke, włosy spięte w wysoki kucyk, z którego wystawało pare kosmyków, opadających na moją twarz. Na twarzy miałam lekki makijaż.

Wparywałam się w swoje odbicie, a w gardle czułam ogromną gule. Odwróćiłam głowe i zakaszlałam.

Zgarnęłam małą czarną torebkę, w której był tylko mój telefon i czerwona szminka i wyszłam z pokoju, zamykając drzwi.

Korytarz był pusty. Dosłownie nie było tu ani jednej żywej duszy.

Spojrzałam na duże okno na końcu pokoju, które ukazywało las, którym otoczona była cała tak ,,rezydencja".

Nagle poczułam coś zimnego na szyi. Zerknęłam lekko w bok i ujrzałam Trevora. No wow, kogoby innego.

- Zabierzesz ten nóż, idioto? - syknęłam, nadal czując ostrze na szyi.

- Nie - odpowiedział tylko na co przewróciłam oczami

- Grozisz swojej żonie nożem? - zapytałam, dając nacisk na dwa ostatnie słowa

- Pomarzyć sobie możesz - powiedział, nadal muskając moją szyje ostrzem, ale nie wbijał się

- No dalej, nie krępuj się - zaśmiałam się, patrząc teraz w nasze odbicie w oknie. Trevor był ubrany elegancko. No, elegancko na jego sposób, czyli za duża czarna koszula, czarne spodnie i jakieś buty. Tyle.

- Ileż można na was czekać?! - do naszych uszu dotarł krzyk Oliver'a. Chłopak za mną, schował nóż do kieszeni i udał się w strone schodów.

Nie wiem co to było. I mam to w dupie.

Przegładziłam dłońmi sukienke i poszłam za nim. Po chwili wsiedliśmy do dużego mercedes'a, w którym czekali już na nas moi bracia i pojechaliśmy we wskazane miejsce

Jechaliśmy na kolacje do zleceniowców zabójstwa tej rodziny. A ja z Trevorem mieliśmy udawać kochające się małżeństwo pojebanych zabójców. Nie wiem kurwa po co, bo ani Noah, ani Oliver mi nie powiedzieli.

Jebać ich.

Po kilku długich minutach, byliśmy już na miejscu. Wysiadłam z auta, przejeżdżając dłońmi po sukience.

- Zaczynamy ten teatrzyk - powiedział Noah - No weźcie się jakoś za ręce czy coś

Zerknęłam na Trevora i udałam, że wymiotuje. Chłopak przewrócił oczami, podszedł do mnie i wystawił w moją strone łokieć, który niechętnie złapałam.

Ruszyliśmy do środka. Była to elegancka restauracja, wystrój miała ciemny.

Zbliżyliśmy się do stolika, przy którym siedziało już dwóch mężczyzn. Przywitali się z nami, po czym usiedliśmy. Trevor oczywiście obok mnie. Fu.

Noah i Oliver przejeli konwersacje za co byłam im bardzo wdzięczna, bo za nic kurwa mi się nie chciało gadać i to jeszcze w tak zajebistym towarzystwie.

Zerknęłam przez okno i zapatrzyłam się w nie.

- Ile jesteście już razem? - usłyszałam nagle. Spojrzałam na mężczyzne w średnik wieku, który zadał to pytanie. Spojrzałam na Trevora, który uśmiechnął się i spojrzał na mnie czule. Kurwa, serio zaraz się porzygam.

- Wychowywaliśmy sie razem dosłownie od dzieciaka. Ja przyjaźniłem się z jej bratem - gdy to powiedział zamarłam, a żołądek skręcił mi się nie przyjemnie - Była dla niego oczkiem w głowie, więc gdy ja byłem z nim, ona też tam była - jego niebieskie tęczówki wwiercały się we mnie, a mi zaczęły trząść się ręce - i jakoś zaczęliśmy się częściej spotykać... między innymi połączyły nas wspólne pasje... czyli zabijanie. Niestety kilka lat temu Harry zmarł - dłonie zaczęły mi się pocić - przez co zbliżyliśmy się do siebie

Noah spojrzał na mnie pytająco, lecz ja tylko krzywo się uśmiechnęłam patrząc się na mężczyzne, po chwili przeniosłam wzrok na Trevora, który wpatrywał się we mnie z... chęcią mordu.

Odsunęłam nagle z hukiem krzesło, czym zwróciłam na siebie uwage każdego w pomieszczeniu.

- Przepraszam, pójde do toalety - powiedziałam i szybkim krokiem ruszyłam w wyznaczonym kierunku.

Podeszłam do drzwi, weszłam do środka i podeszłam do lustra. Uniosłam wzrok na swoje odbicie, przymknęłam oczy, a gdy je otworzyłam ujrzałam postać za mną.

Harry.

Położył ręce na moim ramieniu i pogładził je. Lekko się uśmiechnął, patrząc na mnie w odbiciu.

Odwróciłam się szybko, chcąc wpaść mu w ramiona, lecz zamiast tego zamachnęłam się i upadłam.

Kurwa. Wariuje.

Oddychałam nierównolegle, nie mogąc złapać oddechu. Zacisnęłam mocno powieki.

Broken insideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz