Rozdział 25

4 0 0
                                    

Nie pamiętam drogi do willi braci. Odcieło mnie totalnie. Byłam przytomna ale nie przyjmowałam do siebie żadnych wiadomości.

- Napij się, nie jest już gorąca - usłyszałam głos Noaha. Od ponad pół godziny siedziałam z nim na dole w salonie, próbował mi wcisnąć herbate.

- Nie chce - mruknęłam

- Odwodnisz się - powiedział, jakbym tego kurwa nie wiedziała.

- Noah... wal się - wstałam, rzucając w niego kocem, którym mnie nakrył i poszłam szybkim krokiem na góre.

Gdy znalazłam się, naprzeciw drzwi do mojego pokoju, otworzyłam je z rozmachem, co łatwe nie było bo nie mogłam trafić kluczem w dziurke.

Zamknęłam je za sobą, podeszłam do łóżka, na które się rzuciłam. Jęknęłam przeciągle, skulając się w kulke.

- Co? Silną Vixen przerosło zadanie? - usłyszałam głos. Japierdole. Podniosłam się i rozejrzałam, chłopak stał przy jednej ze ścian opierając się o nią barkiem.

- Wypierdalaj stąd Evans

- Tak się składa, że ja też nazwisko zmieniłem - odparł sarkastycznie, patrząc na mnie z pogardą.

- Kurwa mać, Trevor spierdalaj stąd, bo ci kurwa pomoge! - wrzasnęłam, nie wytrzymując. Wstałam i podeszłam podkurwiona do niego. Wyciągnęłam rękę przed siebie i wbiłam wskazującego palca w tors chłopaka, chcąc mu zagrozić, lecz nawet nie zdążyłam nic z siebie wydusić, gdy złapał mnie mocno ściskając nadgarstek, wyprostował rękę z moją unosząc je go góry, przez co szarpnął mną w jego strone, tak, że nasze klatki piersiowe prawie się stykały.

- Ileż razy mogę mówić, żebyś mnie kurwa nie dotykała tymi swoimi kurwowatymi kończynami - warknął mi prosto w twarz.

- Wiesz o czym marzę? - zapytałam - O tym, żeby kiedyś usłyszeć w telewizji o twojej śmierci - wyszeptałam mimo bólu w nadgartku, który z każdym moim słowem ściskał bardziej. - Pewien pojebany, naburmuszony idiota, z problemami z erekcją...

- NIe mam problemów z erekcją, ona ma się dobrze. Możesz być pewna, że nigdy nie stanie mi na widok ciebie cipo

- Przezwisko na poziomie, nie powiem - pokiwałam głową, a na twarzy zatańczył mi sarkastyczny uśmieszek. - A teraz spierdalaj, chuju

- To też na poziomie

- Puszczaj mnie i wybombiaj stąd! - próbowałam się wyrwać, lecz pizduś mocno trzymał. Japierdole.

Nagle drzwi mojego pokoju się otworzyły, gdy spojrzałam w tamtym kierunku zza czarnych drzwi dojrzałam brązową czupryne Noah.

- Uhuhu, nie przeszkadzam

- Pierdol się - powiedzieliśmy w tym samym momencie. Cóż za synchronizacja. W końcu psychol mnie puścił, lecz tak nagle, że upadłam na podłoge.

- Pierdolnięty

- Ty bardziej

- Nie? Mam ci przyp...

- Skończcie do jasnej cholery - zza Noah, wyjrzał Oliver, otwierając bardziej drzwi.

- Chciałem wam powiedzieć, że idziemy o 8 do baru świętować! - krzyknął podekscytowany młodszy.

- Ty nic nie robiłeś - stwierdził Trev, zakładając ramiona na piersi. Czekaj Trev? Japierdole, fu.

- Robiłem za psychologa, ale skoro nikt nie potrzebował to chyba nie mój problem - wzruszył ramionami.

***

Niechętnie wyszłam z pokoju, zamykając go za sobą na klucz, którym znowu nie mogłam trafić tam gdzie trzeba było.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 3 hours ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Broken insideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz