Przejechałam palcami po moich udach, na których były pasy i w chuj dużo kieszeń z różnymi broniami. Wyprostowałam się. Ostatni raz przeskanowałam pokój wzrokiem, odwróciłam się na pięcie i opuściłam pokój, zamykając go.
Pokonałam schody i stanęłam w salonie, po którym krzątali sie zaspany Noah, w piżamie i wypoczęty Oliver w garniaku.
- Gotowa? - nawet nie drgnęłam gdy po mojej prawej, tuż przy uchu, usłyszałam głos Trevora. Zerknęłam na niego i przewróciłam oczami.
- Spierdalaj - mruknęłam i podeszłam do Oliviera, siedzącego przy wyspie przed komputerem.
- Próbuje zhakować kamery, dzięki czemu będe miał do nich dostęp i bedziemy was widzieć - powiedział, przenosząc na mnie wzrok.
- Nie pytałam - odparłam, na co Oliver spojrzał na mnie spod ściągniętych brwi a ja lekko uniosłam kąciki ust.
- Dobra samochód czeka już przed domem - wstał, patrząc w telefon - Życze wam powodzenia. W domu jest czterech mężczyzn, dwie kobiety no i ochrona.
- Mhm - mruknęliśmy z Trevorem w tym samym czasie
Kilka minut później siedzieliśmy już na tylnej kanapie czarnego Suv'a. Wyjęłam z kieszeni czerwoną pomadke z mac'a i przejechałam nią po ustach, czując na sobie wzrok Trevora.
- Co? - warknęłam w jego strone
- Gówno - odpowiedział
Kurwa ja sie zaczynam zastanawiać czy kierowca wie, że wiezie ze sobą płatnych zabójców czy kurwa przedszkolaków. Przewróciłam oczami, skończyłam malować usta i spojrzałam w okno.
- Jesteśmy - usłyszałam po chwili głos kierowcy. Chwyciłam katane i wyszłam z auta.
Staliśmy w środku lasu.
- Będziecie musieli troch...
- Zrozumieliśmy - przerwał mu Trevor, zatrzaskując drzwi. Założyłam ramiona na piersi i zmierzyłam go wzrokiem. Nic sobie z tego nie zrobił tylko ciągnąc katane po ziemi zaczął iść. Odwróciłam sie na pięcie, wsunęłam katane w pokrowiec i ruszyłam za nim.
Po chwili naszym oczom ukazała sie ogromna rezydencja. Przed bramą stała dwójka ochroniarzy.
Trevor strzelił karkiem i zaczął iść w ich strone. No kurwa, debil. Ja nadal stałam troche w lesie, opierając sie o drzewo i patrząc na chłopaka.
Gdy był już przy nich, zaczął coś mówić, lecz jak zaczeli wyciągać broń, ten jednym sprawnym ruchem wsadził im mały nożyk w krtań, po czym od razu go wyciągnął. Mężczyźni osuneli sie na ziemie, Trevor przeskoczył nad nimi, a brama po chwili sie otworzyła.
- Mmm - mruknęłam i ruszyłam w budynku po chwili zrównując się krokiem z chłopakiem.
- Nieźle - powiedziałam, po czym uderzyłam chłopaka w bark
- Japa tam i nie dotykaj mnie - odpowiedział, a ja wzruszyłam ramionami.
- No i co teraz? - zapytałam gdy stanęliśmy przed dużymi drzwiami - Tak se wejdziemy głównymi drzwiami?
- No - wyjął pistolet i strzelił w klamke, przez co jej szczątki rozleciały sie na małe kawałeczki a drzwi i zabezpieczenia puściły - Kurwa ale chujnia
Kopnął drzwi nogą i wszedł do środka a ja za nim.
Przed nami ukazał się długi korytarz z różnymi drzwiami.
- Wszyscy powinni siedzieć w piwnicy w barze, świętują wygr... - słychać było Olivera przez słuchawke w naszych uszach
- Mam to w dupie co świętują - przerwał mu Trevor. Usłyszałam westchnienie brata