🩶2🩶

155 7 23
                                    

💚Pov:Kyle💚

Następnego dnia Bebe i Wendy juz mnie o nic nie prosiły. To nawet dobrze bo nie chcialo mi sie dzis łazic po galeriach. Okolo godziny 10 ciemnowłosy wysłał mi wiadomość.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Stan:hej, mowiłeś że grasz w koszykówke, chcesz mnie nauczyć kilku rzeczy?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wow, to pierwsza osoba która pyta sie mnie czy czegoś ją naucze. Nie wiem czy warto mu ufać... dobra trudno, bedzie co wspominać potem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kyle:jasne, kiedy ci odpowiada?

Stan:dzis okolo 12?

Kyle:ok
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zjadłem sniadanie, ubrałem się i naładowałem telefon. Było juz cos okolo 11.30 więc zacząłem sie zbierać powoli. Wziąłem piłke, bo obstawiam ze Stan nie ma, wode, klucze no i telefon ofc. Gdy byłem na miejscu bylo cos okolo 11.55. Stan już był i czekał na mnie. Patrząc na jego wzrost troche słabo bedzie mu iść. Wkońcu ma 5'6 (170cm) no a ja 6'0 (185cm).

-hejjj-powiedział do mnie Stan. Dziwnie nikogo nie było na boisku.

-hej

-wiec nauczysz mnie czegos totalnie podstawowego?

-a co, nie umiesz piłką do kosza rzucić?-odpowiedziałem sarkastycznie

-no nie no to trzeba jakos tam-powiedział Stan przewracajac oczami

-chodzi ci o rzucenie piłką do kosza?-odpowiedziałem i sie lekko zaśmiałem

-no chyba

-ale wiesz ze rzucasz jak chcesz?

-nie wazne poprostu naucz

-dobra niziołku, stań przed koszem

-nie jestem niski!- odpowiedział mi szybko niebieskooki i stanął przed koszem.

-jak na gre w kosza to jesteś-powiedziałem smiejac sie troche.

Po dłuższej chwili Stan już mniej wiecej rozumiał zasady gry itd. Gdy gralismy 1 na 1 grał w granicach tolerancji. Oczywiście wygrałem 43 do 20 ale przynajmniej sie starał.

-ej, a tak wgl masz jakąś ksywke czy twoi wszyscy przyjaciele mowią do ciebie Kyle?

-wszyscy do mnie mówią Kyle, jesli masz jakąś ksywke dla mnie to mozesz mi tak mowic, ale do mojego imienia nie ma zbyt dużo

-wsumie to faktycznie do twojego imienia nie ma chyba zadnej ksywki.

-a ty masz jakąś ksywke?

-chyba jedyną jaką słyszałem to „stasiu" i przeważnie ją slysze gdy ktoś próbuje mnie wkurzyc lub na cos namówic

-ooo, ale słodziutko

-weś, to wcale nie jest słodkie, to jest cringowe i wkurzające.

-oj no już sie nie obrażaj Stasiu

Chłopak tylko przewrocił oczami. Widziałem ze mu sie to nie koniecznie podoba ale wygląda tak słodko gdy sie wkurza...W SENSIE... ugh

-ktora godzina?- spytałem ciemnowłosego

Stan szybko sięgną po telefon i sprawdził godzine

-13.40

Po chwili Stan przez przypadek przytrzymał swoją tapete i zauwazylem ze w zapisanych tapetach ma moje zdjęcie zrobione z ukrycia. Co do huja. Juz nie mialem zamiaru kłócić sie o to albo wypytywac. Nie ukrywam, to było w huj dziwne.

-idziemy do maka?-spytal niebieskooki

-mozemy isc- odpowiedzialem

Nawet nie wiem dlaczego sie zgodziłem. Przeciez ja go kurwa nie lubie. Dobra nie ważne. Po drodze Stan wypytywał mnie o totalnie wszystko

-tak wgl, to chcesz dzis pograć? Nie wiem w co, co kolwiek-Spytal ciemnowłosy

-nie chce mi sie dzis

No sory nie ma tak łatwo. Pozatym to serio mi sie nie chce z nim grac. Zauważyłem ze bardzo posmutniał. Kurwa dlaczego mnie spotyka. Potem juz nie odezwał sie słowem do mnie az do czasu kiedy przyszlismy do maka.

-wiec, co chcesz? Zapłace za ciebie.-powiedzial niebieskooki

-chessburgera i małą cole, nie chce zebys wydawał na mnie kase

-dobra wezme ci cos wiekszego bo tym to ty sie nigdy nie najesz- odpowiedział i się uśmiechnął

Serio mu sie chce wydawac na mnie kase? Wow nie spodziewałem sie. Ciekawe ile jego koledzy będą musieli mu oddac za to wszystko. Po kilku minutach nasze zamówienie było już gotowe. Stan wziął dla mnie średnią cole, średnie frytki oraz bigmaca (idk czy to sie tak pisze😭)

-ile bede musiał ci oddać za to?

-no chyba cie posrało, nic nie musisz oddawać-odpowiedział mi szybko

-no skoro tak to ok- powiedziałem

Po kilku minutach przyszli jego koledzy czyli Craig z Tweekiem oraz Kenny z Cartmanem. Jego koledzy to byli moi znajomi wiec ich znałem. Nawet nie wiem dlaczego trzymamy z Cartmanem. Jedyną osobą która go lubi to jego mama ale nawet ona to chyba nie koniecznie.

-ooo, kogo my tu mamy, Stan Marsh i Kyle Broflovski! Co wy tu robicie, w dodatku razem?- Eric spojrzał na nas a potem na Stana. Teraz już wiedziałem że to zakład ale trudno. Bede grać w to dalej puki sam sie nie przyjzna

-Poprostu poszlismy do maka razem jako przyjaciele-odpowiedział szybko Stan i lekko sie zarumienił

-Jasne, dobra mozemy sie do was dosiąść?-spytal Cartman przewracajac oczami

-T-juz mialem sie zgodzic gdy nagle Stan wrzasnął.

-NIE!!!

Kilka osób spojrzało w naszą strone. Boże czemu akurat ja musze miec te najbardziej przypałowe sytuacje?

-A to niby czemu? Nie lubisz już nas? Czy poprostu chcesz spędzać wiecej czasu z swoim chłopakiem?

Co kurwa? Jakim chłopakiem? Czemu ja zawsze nic nie wiem?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej tu znow ja. Przepraszam ze taki nudny rozdział ale musze jakoś to ten ten. Milego dnia lub nocy dla osoby ktora to czyta (nikt tego nie czyta niestety😢😞😔)

~Never Trust Anyone~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz