Ten sam czas, meeting, Black Manor
- Tom... - Zaczął Kingsley. - Szczerze... Nie wiem co o tym myśleć. Wszystko wydaje się za idealnie do siebie pasować.
- I dlatego łączy się w fakty - Nimfadora wstawiła się za brunetem. - Nawet udowodnił to przepowiednią. Po za tym ten oprych od dawna coś kręcił.
- Jednak ja również nie bardzo wiem jak w to uwierzyć - powiedział Moody. - Ja rozumiem, twarde dowody i te sprawy, jednak wersja do której jestem przyzwyczajony jest bardziej wiarygodna. Po za tym każdy może być takim Tomem, nie uważacie?
- Raczej nie - mruknęła Fleur. - Po za tym, dlaczego Harry miałby zmyślać te historie?
- Dziwne zachowanie Dumbledore również nie ratuje jego pozycji - odezwała się Hooch. - Razem z Pomfey widzimy, że z czasem nie wszystko udaje mu się zatuszować pod uśmiechem. Nawet Minerwa się do niego zdystansowała po mimo, że wsze latała za nim i wykonywała wszystkie jego polecenia.
- Czyli tak jak myślałem - stwierdził Tom. - Kiedyś byliśmy przyjaciółmi jednak później z niewiadomych przyczyn przestała ze mną rozmawiać. Mogłem się domyślić, że to jakiś urok.
- Remus również został nim potraktowany - dopowiedział Syriusz. Jego Luniaczek jako jedyny odrzucił zaproszenie na dzisiejsze spotkanie. - Można powiedzieć, że nasze stosunki kiedyś ni jak przypominają te obecne.
- Skoro już mniej więcej wiemy na czym stoimy - zaczął Artur. - Trzeba zacząć działać. Zgodnie z naszymi podejrzeniami uderzy w najbliższym czasie. Nadchodzą ciemne chmury...
- Też to odczuwam - Severus nieznacznie się trząsł. - Jednak ostatnio jest co raz gorzej.
- Co masz na myśli? - Zapytała Narcyza.
- Zawsze czułem jedynie furie Voldemorta... Ostatnio jednak coś jest nie tak. Może jest to dość słabe uczucie, ale chyba te znaki nie do końca połączone są jedynie z Voldemortem.
- Sugerujesz wspólnika? - Zapytał Billy.
- Dokładnie. Coś mi się wydaje, że za tym rozdwojeniem jaźni stoi coś więcej, Tom - zwrócił się do mężczyzny.
- Po mimo, że wiemy już tak wiele... Nadal jesteśmy w kropce - Tonks lekko rozpłynęła się na krześle. - Nie wierzę jakim cudem jednak osoba może być równocześnie tak bezlitosna i przebiegła.
- Zazwyczaj to idzie ze sobą w parze - burknął Moody.
- Kiedy planujemy pozbyć się Sami Wiecie Kogo? - Spytała Kingsley.
- Tego nie wiadomo - zaczął Riddle. - Prawda jest taka, że pozostały dwa horkruksy. Diadem oraz sam Harry. Mamy w planach wreszcie połączyć moją i jego dusze w jedną całość. Musimy jednak sprawdzić czy po zniszczeniu artefaktu, dusza faktycznie wraca do właściciela.
- Skąd pewność, że to odczujesz - czarnoskóry kontynuował.
- Ponieważ nie ważnej jak bardzo próbowałbyś pozbyć się części siebie, to zawsze będzie twoja część i nikogo innego - wtrącił się Harry i wszedł do pomieszczenia z pozostałą grupą nastolatków. - Nie wiem czy poznaliście mój punkt widzenia, jednak powinniście wiedzieć, że w tym świecie nie ma czegoś takiego jak "brak konsekwencji" czy "zniknięcie". Wszystko ma swój koniec i początek. Każde zaklęcie niesie za sobą konsekwencje, każdy rytuał zostawia blizny, a każda dusza zawsze będzie istnieć nawet jak potniesz ją na kawałki.
- Jednak co jeśli się mylisz i Riddle nie odczuje żadnych skutków? - Brnął dalej.
- Wtedy zawitam u niego osobiście - oznajmił. - Nie zamierzam się cackać. Może i grozi nam niebezpieczeństwo, nie znaczy to jednak, że powinniśmy schować głowę w piach. Nawet jeśli coś niesie za sobą ryzyko, tak długo jak wiemy o co walczymy, musimy się tego podejmować. Dlatego też mam propozycje.
CZYTASZ
Wieża Astronomiczna - Drarry
FanfictionZanim zaczniesz czytać... wyobraź sobie stary dąb... co widzisz? Wiele gałęzi krzywych i ogromnych, przylegających do jednego pnia? To jest właśnie przeszłość. Oparta na niej rzeczywistość jest niczym ziemia w jakiej znajduje się drzewo. Wiele hist...