Rozdział 10

58 3 10
                                    

-Wiem że już próbowałaś sobie odebrać życie Adele, ale nawet to ci nie wyszło, mam nadzieję że kiedyś w końcu to zrobisz, tak jak twoja matka, ale w takim miejscu żebym ani ja, ani Liam ani nikt inny cię nie znalazł, po prostu zniknij. - Ojciec wyszedł z mojego pokoju, nie miałam już siły nawet płakać, przez mojego ojca i tak wylałam w swoim życiu już za dużo łez, w takich momentach chciałam aby mama żyła, ale ona już nie wróci. Wszystko jest skończone. Ja jestem skończona. Moje życie. Znowu czułam się pusta, nie potrzebna, nie kochana, jakbym była sama.Jestem słaba, zawsze udawałam silną i nie zależną, ale tak naprawdę jestem tylko szesnastolatką która nadal nie pogodziła się ze śmiercią matki, i mieszkająca z ojcem który jej nienawidzi nawet z niewiadomego powodu. 

~~~

Teraz na krawędzi budynku mogłam skoczyć i odebrać sobie życie, tak jak moja mama, czy chciałam to zrobić? Nie wiem. Czy bałam się? Bardzo. Obiecałam sobie że będę malować Liamowi i moim przyjaciołom piękne zachody słońca, tak jak moja mama teraz maluje mi. Na dworze było ciemno, lekki wiatr muskał moją twarz, siedziałam na krawędzi wysokiego budynku, moje nogi swobodnie zwisały z krawędzi. W kieszeni miałam wyłączony telefon, nikt nie wiedział gdzie byłam, ja sama nie byłam tego w pełni świadoma. Kierowały mną emocje, ojciec mnie nie chciał i dał mi to jasno do zrozumienia. Co ma Liam czego ja nie mam? Nigdy tego nie zrozumiem. Z tego miejsca dostrzegałam całe San Francisco, byłam na budynku jakiegoś bloku mieszkalnego na obrzeżu miasta, mrok spowił to miasto, było chłodno. Z myślenie wyrwały mnie kogoś kroki. Obróciłam się aby dojrzeć osobę której najmniej się tutaj spodziewałam. Logan.

-Co ty tu robisz? - Mój głos był zachrypnięty, a oczy opuchnięte i przekrwione od płaczu.

-O to samo mógłbym zapytać ciebie Adele, skaczesz z dachu? Nie uważasz że są lepsze sposoby na śmierć? Myślałaś może nad wbiciem sobie noża w tętnice szyjną? Jeden z szybszych sposobów na śmierć. - Powiedział chłopak jak gdyby nigdy nic, był ubrany w czarny garnitur jakby wyszedł z jakiegoś spotkania biznesowego, usiadł obok mnie a jego wzrok spoczął na moich oczach, jego spojrzenie było przeszywające i przerażające, jakby był obłąkany, a może był? Po tych słowach które przed chwilą powiedział, nie zdziwiłabym się, sama jego obecność mrozi krew w moich żyłach. -No dalej, skacz Adele. 

Popatrzyłam w dół,  do ziemi było może z 200 metrów, spadłabym na twardy beton, to mogła by być bardzo bolesna śmierć, ale czy tego nie chciałam? Umrzeć w cierpieniu? Nie, nie chciałam się męczyć już na tym świecie, moje życie nigdy nie było usłane różami a śmierć rozwiązałaby wszystkie moje problemy, nie odpowiedziałam Loganowi, nie wiedziałam skąd on w ogóle wiedział gdzie ja się znajdowałam, to jest cholernie przerażające biorąc pod uwagę fakt że nie pałamy do siebie sympatią.

-A wiesz że samobójstwo to grzech ciężki? - Zapytał brunet, wpatrując się w miasto przed sobą.

-Skąd to wiesz? Jesteś wierzący? - Po długiej chwili ponownie się odezwałam, mój głos nadal był zachrypnięty a w moim tonie można było wyczuć ból.

-Nie, jestem samym adwokatem diabła. - Nie odpowiedziałam na to, spojrzałam przed siebie, mój wzrok zatrzymał się na pięknej panoramie miasta, zastanawiałam się jak to będzie wyglądać z góry kiedy będę już z moją mamą. - To co, zabijesz się Adele? Czy jednak nie masz odwagi, jesteś słaba, jeśli będziesz dalej się nad tym zastanawiać, nie zrobisz tego bo spanikujesz a strach ogarnie twoje ciało. Jak chcesz już umrzeć to zrób to porządnie, myślę że nikt nie chciałby spotkać twojego martwego ciała na środku chodnika, ale rób co chcesz, to twoja decyzja. - Logan wstał i zaczął odchodzić pozostawiając mnie samą z moimi myślami, on namawiał mnie do samobójstwa czy jednak wręcz przeciwnie? Czy ja w ogóle miałam tyle odwagi aby się zabić? Nie wiem, jedyne o czym teraz myślę to moja mama, tak bardzo chciałabym ją znów zobaczyć, przytulić, porozmawiać, ale jeśli nie umrę, to nie jest możliwe. Czasami myślę że moja mama jest jedyną osobą która mnie tak szczerze kochała. Podniosłam się z dachu i stanęłam na krawędzi jeszcze raz patrząc na krajobraz przede mną, chciałam zniknąć, mój ojciec mnie nie chciał, własny ojciec, a ja nawet nie wiedziałam dlaczego. Wystarczyło abym przechyliła się do przodu, a co jeśli w trakcie upadania się rozmyśle? Wtedy będzie już za późno, lecz nie mam nic do stracenia. Krok do przodu i spadam w dół. Nie wiem kiedy, lecz łzy nagromadziły się w moich oczach i zaczęły masowo spływać po moich policzkach. Paliły, te łzy paliły moją skórę. Tak bardzo za tobą tęsknie mamo. 

Spojrzałam w dół, było już późno, ruch drogowy był mały a na chodniku od czasu do czasu można była zobaczyć pojedynczą osobę. Wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon, żadnej wiadomości, żadnego nieodebranego połączenia, nikt się o mnie nie martwił co aktualnie działało na moją korzyść, nie chciałam aby ktoś z moich przyjaciół zadręczał się moją śmiercią, nie chcę aby nękały ich myśli że mogli mi pomóc, bo tak naprawdę nikt nie mógł mi pomóc. Chociaż, może się mylę? Nie pisałam do nikogo żadnej wiadomości pożegnalnej, bo po co? Pod moim łóżkiem, w pudełku po butach znajdował się już od dawna list pożegnalny dla każdego, nawet dla mojego taty którego szczerze nienawidziłam. Czy świat beze mnie byłby lepszy? Czy ktoś by o mnie pamiętał po pogrzebie? Co się dzieje po śmierci? Takie pytania zadręczały moją głowę już od dawna. Nikt nie wie co się dzieje po śmierci, może istnieje reinkarnacja? A może naprawdę istnieje piekło i niebo? Pomijając te pytania które krążyły po mojej głowie non stop, znajdowało się w moim umyśle jeszcze jedno pytania, dotyczące nikogo innego jak samego Logana. Tych pytań było nawet kilka, ale najważniejsze brzmi, kim on jest? Kim jest Logan, chłopak z wymiany, człowiek który zawsze pojawia się tam gdzie ja, osoba spowita tajemnicą, czy jeśli bym przeżyła, dowiedziałabym się kim on jest? 

Znów spojrzałam w dół, już za długo zwlekałam z tą chwilą, naprawdę pragnęłam śmierci lub zwykłego spokoju jak niczego innego. Jestem zbyt zepsutym człowiekiem, myślę że nic mi już nie pomoże, a może znowu się mylę? Moje ciało zaczęło przechylać się do przodu, właśnie miałam umrzeć, zrzucić się z wysokiego budynku. Bo żeby umrzeć, też trzeba mieć odwagę.

My Little SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz