Rozdział 7

78 4 4
                                    

-O czym ty chcesz ze mną rozmawiać? Jest druga w nocy, a na dodatek ty jesteś pijany - Powiedziałam zirytowanym tonem i spojrzałam na brata który pomimo swojego stanu nietrzeźwości wyglądał na poważnego.

-Chodzi o mamę - Momentalnie spoważniałam, temat o mamie zawsze był dla mnie wrażliwy, był moim słabym punktem.

-Rozmawiałem dziś z tatą, uznał że to najwyższy czas abym wiedział co się stało z mamą 

-A ja to co? 

-Masz 16 lat, dla ojca jesteś gówniarzem, ale dobra do rzeczy, ja ci powiem - Liam zrobił chwilę pauzy i spojrzał mi w oczy - Adele wiem że nie lubisz rozmawiać o mamie, ale musisz wiedzieć jak umarła.

-Liam..

-Popełniła samobójstwo - Patrzyłam z niedowierzaniem na mojego brata

-Jak to kurwa samobójstwo? Przecież byłam z nią wtedy w domu.. - Nie potrafiłam uwierzyć w te słowa, próbowałam je wyprzeć z mojej głowy, moja mama się zabiła, łzy same zaczęły lecieć z moich oczu. -Dlaczego ona to zrobiła..?

-Nie mam pojęcia Adele, nikt nie wie dlaczego to zrobiła

-Dlatego się schlałeś jak świnia? - Mój brat szedł w stronę barku ojca, jakby było mu jeszcze mało alkoholu. - Wiesz co? Racja, na trzeźwo tego nie zniosę.

~~~

Obudziłam się na kanapie cała obolała, słońce przebijało się przez jasne zasłony na oknach, mój brat leżał po drugiej stronie kanapy, chciałam się podnieść ale mój niedobór żelaza i kac którego dzięki samej sobie znowu miałam, trochę mi to uniemożliwili, musiałam podeprzeć o stół aby nie upaść na ziemię. Chwilę później mi przeszło i powędrowałam do kuchni aby wziąć tabletkę na ból głowy, powoli dochodziły do mnie wydarzenia z nocy, kiedy przechodziłam obok drzwi wejściowych zauważyłam że są minimalnie uchylone.

-Cholera zapomnieliśmy zakluczyć wczoraj drzwi na noc - mamrotałam sama do siebie, chłód zawiał mi po nogach kiedy zamykałam drzwi, miałam wielką nadzieję że tej nocy nikt nam się nie włamał do domu przez naszą własną głupotę. 

Wyciągnęłam z szafki szklankę i tabletki, jedną sama wzięłam a drugą zaniosłam swojemu bratu który spał jak zabity. Postawiłam mu szklankę z wodą i tabletkę na ból głowy na stoliku obok kanapy, żałowałam że wczoraj się tak upiliśmy, to było strasznie nie rozważne z naszej strony, ale przecież mieliśmy powód, prawda? Śmierć matki nigdy nie dawała mi spokoju, ale teraz, kiedy dowiedziałam się jak zmarła, tym bardziej nie da mi to spokoju, znając mnie będę o tym myśleć bardzo dużo. Dlaczego to zrobiła? Po co? Jaki miała w tym cel? Te pytania zaczęły krążyć mi po głowie. Zaczęłam się kierować w stronę mojego pokoju, wchodziłam po schodach o mało się nie potykając, po raz kolejny. 

Otworzyła drzwi od mojego pokoju, naprawdę miałam nadzieję że wszystko jest na swoim miejscu i nikt nam się nie włamał do domu, nie byłam na tyle odważna żeby teraz przeszukiwać każdy zakamarek mojego domu w poszukiwaniu włamywacza albo co gorsza jakiegoś seryjnego mordercy, chociaż na obecną chwilę mam dość tematu śmierci. Weszłam w głąb pokoju, na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się normalnie, gdyby nie fakt że na łóżku leżała ciemno czerwona piwonia i czarna koperta zaklejona czerwonym woskiem, zaniepokoiło mnie to, biorąc pod uwagę fakt że piwonie to były moje ulubione kwiaty, najładniejsze były różowe i ciemno czerwone, dokładnie w tym samym kolorze co leżała na moim łóżku.

Ostrożnie podeszłam do rzeczy znajdujących się na mojej pościeli, chwyciłam powoli kwiat w dłoń, tak jakby miał zaraz eksplodować i wysadzić mnie na miliony małych kawałków. Następnie chwyciłam czarną jak węgiel kopertę, otwarcie było zaklejone czerwonym woskiem na którym był odbity jakiś stempel, przyglądałam się z zaciekawieniem budynkowi który znajdował się odbity na wosku, tak samo jak napis poniżej "amalo o odialo". Nic z tego nie rozumiałam, sam fakt że znalazłam coś takiego w moim pokoju, i ktoś musiał być w moim domu kiedy ja i mój brat spaliśmy spokojnie w salonie, przyprawiał mnie o ciarki. 

Zaczęłam powoli otwierać kopertę, moje ręce się trzęsły podczas tej czynności. Włożyłam rękę do koperty i wyciągnęłam z niej kartkę z zapisanymi kilkoma słowami, ozdobną i piękną czcionką.

"Następnym razem zamykaj drzwi na noc, nigdy nie wiesz kto postanowi wejść do twojego domu i będzie myślał nad tym, w jaki sposób odebrać ci życie"

Jedno zdanie zapisane na kartce wprawiło mnie w kompletne osłupienie, czy ja byłam na celowniku jakiegoś zabójcy lub psychopaty? To za dużo, nawet jak dla mnie. Drżącymi rękami włożyłam kartkę z powrotem do koperty i ukryłam ją pomiędzy moimi ubraniami, piwonie wstawiłam do wazonu, może nie powinnam tego robić ale było mi szkoda jej wyrzucać, była piękna. Uznałam że nikomu nie powiem o tym drobnym "upominku", tak było by lepiej dla mnie. Zresztą co miałam powiedzieć? "Zostawiłam drzwi otwarte na całą noc i jakiś psychopata wszedł do naszego domu kiedy ja i Liam pijani spaliśmy na kanapie w salonie"? Tata jak by się dowiedział o tym incydencie, z pewnością kazałby mi pakować manatki i grzecznie wypierdalać.

~~~

Po całym zajściu z listem i kwiatem, położyłam się do mojego łóżka, nie miałam siły aby nad tym wszystkim myśleć, więc stwierdziłam że najlepszym rozwiązaniem będzie odpłynięcie w krainę Morfeusza. Moje życie od jakiegoś czasu i tak nabrało zbyt dużego tempa, dlatego chociaż raz chciałam się porządnie wyspać, jednak mój wspaniały starszy brat nie dał mi tego zaznać, wparował mi do pokoju, w momencie kiedy byłam bliska snu.

-Adele! Nie śpij, blond włosa suka do ciebie przyszła -Liam wydarł mi się do ucha, miała ochotę wytargać go siłą z tego pokoju za zakłócanie mojego snu.

-Skąd w tobie tyle energii nagle? - Prychnęłam z nie dowierzaniem. - Powiedz Sophie żeby tu przyszła, i nigdy więcej nie krzycz mi do ucha bo pewnej nocy ogolę cię na łyso. Co się stało z twoim wczorajszym załamaniem z powodu mamy?

-Mała, to było tyle lat temu.. wiem że to przeżywasz ale musisz się pogodzić z tym, było minęło i czasu nie cofniesz.

-Czasami naprawdę się zastanawiam jak możesz być takim optymistą, w nocy mówisz mi że mama popełniła samobójstwo a teraz każesz mi się z tym pogodzić, może ty jesteś bipolarny? Idź się przebadać. - Kiedy skończyłam swoją wypowiedź, Sophie wpadła do mojego pokoju i rzuciła mi się na lóżko.

-Czy ja usłyszałam że Liam ma iść na terapię? Zgadzam się z tym, może ufundujemy mu terapię mózgową żeby jego mózg zacznie funkcjonować? - Blondynka posłała Liamowi spojrzenie pełne sarkastycznej troski. Liam w odpowiedzi stuknął się palcem w czoło chcąc pokazać Sophie że jest nie normalna.

-Zadajesz się z kompletną wariatką, Adele. - Chłopak przewrócił oczami, widząc jak moja przyjaciółka wystawia w jego stronę język, wyszedł z mojego pokoju, jak zwykle nie zamykając drzwi, idiota.

Sophie zaczęła mnie wyzywać żebym wstała z łóżka bo nie mogę przespać całego dnia, jej wzrok błądził po moim pokoju, kiedy nagle jej wzrok zatrzymał się na krwistej piwonii która stała w wazonie na moim biurku.

-Od kogo dostałaś kwiatka? - Zapytała dziewczyna, unosząc w górę brwi i posyłając mi spojrzenie pełne zaciekawienia. Przecież nie powiem jej że jakiś psychol wszedł do mojego domu i zostawił tajemniczego kwiatka razem z czarną kopertą na moim łóżku.

-Od nikogo. - Schowałam twarz w poduszkach aby nie musieć patrzeć na moją przyjaciółkę która intensywnie taksowała mnie wzrokiem. - Idę spać, jeśli już musisz tu zostać to równie dobrze możesz położyć się ze mną.

My Little SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz