Rozdział 13

74 3 0
                                    

Logan:

Była słaba, i cholernie przerażona, a mi się to podobało. Byłem cholernie zafascynowany widząc ją trzęsącą się ze strachu. Zaciągnąłem się papierosem, stojąc na tarasie mojej posiadłości, na obrzeżach miasta. Moje myśli zaprzątała niska brunetka o przenikliwych oczach, która dopiero co próbowała się zabić. Żałosna słaba atencjuszka, ktoś powinien nauczyć ją że normalne życie nie jest usłane różami, a tym kimś będę ja. Ona nie zdaje sobie sprawy z tego kim jestem. Wydaje jej się że jestem zwykłym popieprzonym chłopakiem z Hiszpanii, i w pewnym sensie się nie myli, jednak to co siedzi w mojej głowie wiem tylko ja, i to sprawia że ona się mnie boi. Nie wie do czego jestem zdolny. Trzymam ją w niewiedzy kiedy ona jest na skraju wytrzymania psychicznego. Adele Eastley, 16 letnia gówniara która jeszcze nie posmakowała życia, jednak zamierzam to zmienić, już niedługo. Mój aniołek musi być cierpliwy.

~~~

30 października, nie poszedłem do szkoły, miałem zbyt dużo obowiązków na głowie, głównie musiałem rozliczyć się z moimi dłużnikami, myślę że te spotkania nie będą należeć do najprzyjemniejszych, przy okazji w mojej rezydencji zagościł jeszcze jeden żyjący problem którym zajmę się później, przypuszczam że teraz i tak załatwia sobie dziwki na jedną noc i zapas twardych narkotyków. Poprawiłem okulary widniejące na moim nosie, przeglądając kartoteki różnych ludzi z którymi miałem do czynienia w najbliższym okresie. Na samym końcu leżały papiery które podpisał dyrektor tej śmiesznej placówki do której uczęszcza Adele i jej znajomi, aktualnie ja również. Dyrektor dostał kilka dolców za trzymanie gęby na kłódkę, dobrze zdaje sobie sprawę z tego co zrobię jeśli puści parę z ust. 

Podniosłem się z krzesła w moim gabinecie i podszedłem do komody na której znajdowało się sporego rozmiaru terrarium z moim czarnym jak noc wężem w środku. Nakarmiłem go myszą, i w spokoju patrzyłem jak wąż zaciska się wokół swojej ofiary, byłem do niego podobny, polowałem na swoje ofiary, które stawały się bezbronne. Za to kochałem te stworzenia, od dziecka byłem nimi zafascynowany. 

Usłyszałem trzask drzwi, co oznaczało że jeden z moich problemów wrócił, jednak w tej chwili nie miałem na to czasu, jeszcze przez chwilę wróciłem spojrzeniem do węża który właśnie pochłaniał mysz i wróciłem za biurko kontynuując papierkową denną robotę. Jednak moje myśli znów zaprzątała ta emo szmata, jutro halloween, cała szkoła została zaproszona na imprezę, do jakiegoś jednego z wielu rozpieszczonych bachorów w tym mieście, alkohol, narkotyki i bez sensowne przebrania, jeśli jednak aniołek, który mimo wszystko jest emo szmatą, zjawi się na tej imprezie, wtedy też pójdę, zniszczę jej ten dzień a w następnej kolejności życie. Słyszałem jak mój problem puścił muzykę zespołu REDCHINAWAVE, ściągnąłem okulary i pomasowałem nasadę nosa zamykając oczy, wypuściłem z ust wstrzymane chwilowo powietrze i wyszedłem z gabinetu kierując się prosto do mojego prywatnego garażu podziemnego. Zignorowałem muzykę i człowieka którym zajmę się dopiero gdy znajdę chwile czasu i wszedłem do garażu, który rozciągał się na ponad 2 mile, szedłem przed siebie wybierając auto, lub motor którym zamierzam się dziś przemieszczać. Minąłem moje Ferrari LaFerrari idąc dalej przed siebie. Podszedłem do Corvetty c5, czarnej jak smoła, idealnie. Wsiadłem w samochód który wydał z siebie głośny dźwięk z wydechu który echem rozniósł się po całym garażu, pasjonowałem się autami i motorami. Wyjechałem z garażu kierując się do mojego zaufanego znajomego załatwić kilka spraw dotyczących na tyle istotnych rzeczy, że odkładanie ich w czasie było by nie rozsądne.

Podjechałem pod tymczasową willę Carlosa, z daleka było widać że mój znajomy szasta kasą na lewo i prawo. Kiedy brama do jego posiadłości się otworzyła, wjechałem do środka. Całe miejsce wyglądało majestatycznie, budynek był biały, miał kolumny na wejściu i różne inne ozdobniki, wszystkie drzewka na dworze były idealnie podcięte a z fontanny leciała krystaliczna woda, wysiadłem z samochodu, mój przyjaciel wyszedł z domu trzymając na rękach małą chihuahuę, kiedyś ten pies mnie ugryzł i od tego czasu wolę się do niego nie zbliżać, wydaję się być czasem groźniejszy od mojego jadowitego węża.

-Witaj Carlosie - Przywitałem się podchodząc do chłopaka, podając mu rękę tak żeby jego pies mnie przypadkiem nie ugryzł ponownie.

-Cześć Logan, nadal boisz się Puszka co? Przecież to taki słodki piesek - Prychnąłem z małym ironicznym uśmiechem kiedy pies w odpowiedzi zawarczał.

-Moja mała alternatywna szmata ma dobermana, a wydaję się być mniej groźny od twojego Puszka

-Nadal nie dałeś sobie z nią spokoju? Logan daj spokój, to było wiele lat temu, a ona była tylko dzieckiem, i nadal jest, odpuść sobie - Przyjaciel gestem ręki zachęcił mnie abym wszedł do środka domu.

-Odpuścić? Ty chyba nie wiesz kogo prosisz, po za tym zniszczenie jej życia sprawi mi niemałą frajdę - Odpowiedziałem spokojnie, siadając na beżowej kanapie.

-Nic się nie zmieniłeś, po za tym ona ma 16 lat a ty.. - Nie dałem mu dokończyć, gestem ręki sprawiłem że się uciszył.

-Wiek nie ma tutaj nic do rzeczy, mimo wszystko jesteśmy aktualnie razem w klasie. Zresztą nie przyszedłem tu rozmawiać o niej, potrzebuję raczej czegoś na rozluźnienie i papierów dotyczących ostatnich ludzi którzy nie oddali mi pieniędzy, zależy mi na szybkim rozprawieniu się z nimi.

-Na rozluźnienie, co? Wszystko ci się skończyło czy sprzedałeś?

-Jeden z moich problemów wrócił i dobrał się do moich zapasów, połowę towaru zdążyłem sprzedać na wyścigach.

-Rozumiem, czego więc twoja dusza pragnie? Kokaina, amfetamina, heroina?

-Wszystko co masz, i tak opchnę to naiwnym ludziom na kolejnych wyścigach, chyba że ten delikwent znów dobierze się do moich zapasów. Żałuje że go wpuściłem do domu, był to jedyny błąd który popełniłem w ostatnim czasie.

-Zaraz ci przyniosę, chociaż nadal się zastanawiam, po co dilujesz? I tak masz już kasy jak lodu, w takim razie dlaczego to robisz?

-Dla frajdy, lubię patrzeć na ludzi którzy staczają się przez narkotyki. Przynieś mi już towar i dokumenty, Carlos. Nie mam zbyt wiele czasu.

Chłopak przyniósł mi spory zapas twardych narkotyków oraz wszystkie informację o ludziach którzy mają u mnie długi już od dłuższego czasu, i nie są zbyt chętni aby je spłacić, załatwię to po swojemu, jak zwykle zresztą, a potem zacznę planować niespodzianki na jutro dla mojego aniołka. Mam nadzieję że jej się spodobają. Niszczenie jej życia to moje hobby odkąd przyleciałem do tego miasta, nie mogę się doczekać aż znowu zobaczę strach w jej oczach, który sprawiał że miałem ochotę zrobić jej więcej rzeczy niż w ogóle była w stanie sobie wyobrazić. Chcę patrzeć jak się rozpada, chyba że znudzi mi się zabawa w kotka i myszkę i jednak sprawię że ogarnie się w końcu na tyle że nie będzie próbowała skakać z dachu, pieprzona idiotka. Jednak póki co nie zapowiada się na to, może jednak ona sprawi że zmienię zdanie?

My Little SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz