Pov: Logan
Byłem obserwatorem. A teraz patrzyłem jak karetka zabiera martwe ciało przyjaciółki Adele. Dziewczyna roztrzęsiona stała przy ścianie domu kiedy ratownik podawał jej butelkę z wodą. Paliłem w cieniu papierosa, prychnąłem pod nosem obserwując rozgrywającą się przede mną scenę. Chwilę później karetka odjechała zostawiając zapłakaną dziewczynę ja chodniku, zgasiłem papierosa i zakradłem się za dziewczynę, byłem o ponad głowę wyższy od niej. Pochyliłem się i zacząłem dyszeć jej na kark, Adele wzdrygnęła się i chciała się odwrócić ale przytrzymałem ją.
-Słabi ludzie popełniają samobójstwa, naturalna selekcja aniołku.
-Szepnąłem jej na ucho, szczerząc się do siebie i przypominając sobie moment kiedy Adele próbowała skoczyć z Dachu.
-Co ty tu robisz? - Usłyszałem po chwili jej cichy i zachrypnięty głos. Nie wiedziałem jej od imprezy halloweenowej gdzie wyłowiłem ją z basenu.
-Patrzę jak znowu się rozpadasz mi amor, jak po raz kolejny okazujesz swoją słabość, wiesz że to się robi powoli nudne? - Zaakcentowałem hiszpańskie pieszczotliwe określenie którym nazwałem dziewczynę, puściłem jej ramię i pozwoliłem jej się odwrócić w moją stronę, odpaliłem kolejnego papierosa i spojrzałem na jej czerwoną od płaczu twarz, zlustrowałem jej ciało wzrokiem. Była ubrana w jakieś baggy granatowe spodnie i czarny gorset, miała narzucaną na to czarną bluzę, kosmyki jej brązowo-blond włosów przykleiły się jej do mokrej od łez buzi. Patrzyła na mnie swoimi dużymi ciemnymi oczami kiedy obojętnym wzrokiem wpatrywałem się w nią, paląc papierosa, chwyciłem jej srebrny naszyjnik z zawieszką dużego krzyża między palce i zacząłem obracać w dłoni.
-Nie uczysz się na błędach aniołku, twoja przyjaciółka była zbyt krucha na ten świat, a ty powoli upadasz do jej poziomu - Mruknąłem, zaciągając się papierosem i obserwując jak jej mała głowa próbuje sobie to poukładać.
Odszedłem od niej zostawiając ją ze swoimi myślami, wsiadłem do mojego Ferrari Laferrari i pojechałem do domu gdzie czekało na mnie jeszcze więcej "Problemów".
Wjechałem do podziemnego garażu parkując obok innych drogocennych samochodów, mimo wszystko moje Ferrari było moim faworytem. Wysiadłem z auta wchodząc schodami do willi, Mój Problem właśnie pieprzył na kanapie jakąś dziwkę, na mojej pierdolonej kanapie. Posłałem mu ostrzegawcze spojrzenie i zniknąłem za drzwiami mojego biura. Nakarmiłem węża i usiadłem przed biurkiem. Dźwięki uderzających o siebie ciał i jęki tej szmaty docierały do moich uszu, Mój Problem był bez litosny w każdej dziedzinie. Puściłem piosenkę "Chernobyl" od Unaverage Gang aby zagłuszyć dźwięki dobiegające z salonu. Chciałem w końcu w spokoju zająć się egzekucją moich dłużników, zbliżał się kolejny wyścig, moi ludzie mieli za zadanie sprzedawać narkotyki które dostałem od Carlosa.
Przeglądałem ich akta które zgromadziłem w krótkim czasie, ubrałem moje czarne okulary aby lepiej widzieć i czytałem ze spokojem wszelakie informacje które posiadałem. Jednak moje myśli odbiegały do Mojego Problemu, zwanego jako mój młodszy popierdolony brat. Myślałam że nie ma bardziej popieprzonej osoby ode mnie, ale potem pojawiał się Nikolay. Skończony idiota miał siedzieć w Hiszpanii z naszym ojczymem a ja miałem zająć się sprawami w San Francisco. Ale on nie słucha nikogo i teraz jest wrzodem na mojej dupie, jest największym psychopatą jakiego znam mimo tego że jest trzy lata młodszy ode mnie. Podnieca go mordowanie i zastraszanie ludzi, przywykł do świata w którym żyjemy, bardziej niż powinien. Skurwysyna nie da się zabić, próbowałem. Zastanawiałem się tylko co on tu robi, wiedział o sprawie z Adele i byłem pewny że poszedł już do niej i ją zastraszał, on nie miał skrupułów, ale to była moja sprawa a ten gówniarz nie powinien się w to wtrącać. Musiałem z nim poważnie porozmawiać a później odeśle go do Matki.
Moje rozmyślania przerwała osoba o której właśnie myślałem, Nikolay wszedł do pomieszczenia z szyderczym uśmiechem na twarzy, odsłonił okna w moim gabinecie i usiadł na przeciwko mnie. Spojrzałem na niego pusto i obojętnie, wiedziałem że coś kombinował. Spojrzał za okno, więc automatycznie mój wzrok powędrował za nim. Kawałek dalej od mojej willi nagle zderzyły się ze sobą dwa auta, które po chwili stanęły w płomieniach. Spojrzałem na mojego brata wkurwiony.
-Przestań bawić się w pieprzonego mafiozo, Nikolay. Nie jesteś dzieckiem a życie to nie bajka - Powiedziałem chłodno patrząc w jego mroczne zielone tęczówki. Moje oczy były bardziej orzechowe i zimne, jego były przesiąknięte grozą.
-Chcę wziąć udział w wyścigu grudniowym. - Cholera, zupełnie o tym zapomniałem. Wyścig noworoczny niedaleko opuszczonego szpitala gdzie mój aniołek często się zjawia ze swoim psem. Pozwolił bym mu brać udział w wyścigu który odbędzie się za tydzień, pod warunkiem że nie zabije nikogo, znowu. Ale wyścig w grudniu był dla mnie szczególnie ważny, nie mogłem odpuścić takiego wydarzenia, chciałem być nie tylko mistrzem wyścigów w Madrycie, ale także w San Francisco.
-Nie - Odpowiedziałem szybko, wyciągając cygaro z biurka które odpaliłem i zaciągłem się, patrzyłem zirytowany na chłopaka przede mną.
-Zajebie tą sukę jak się nie zgodzisz. - Oczywiście musiał szantażować mnie Adele, wiedziałem że mój brat byłby w stanie to zrobić, uderzyłem pięścią w biurko.
-Pod warunkiem że jadę z tobą. - Odpowiedziałem chłodno.
-W takim razie twoja mała koleżanka zabierze się z nami. - Uśmiechnął się ukazując swoje białe zęby, wyszedł trzaskając drzwiami, wiedziałem że z nim nie wygram, byłem na przegranej pozycji, niech to szlag.Mój brat był nieprzewidywalny i bałem się co może zrobić będąc ze mną i Adele w aucie, on doskonale zdawał sobie sprawę z tego dlaczego ją teraz prześladuje. Mój oczym uznał że dziewczyna nadal jest za młoda aby poznać prawdę ale moja matka była zdania że powinienem zrobić to już dawno. Zaciągłem się cygarem po raz kolejny, obserwowałem mojego węża, byłem do niego cholernie podobny, ale to mój brat był prawdziwą żmiją.
Myślami wróciłem do mojego aniołka, kochałem widzieć jej strach, kochałem ją prześladować, pragnąłem ją zniszczyć. Dla innych może była zwykłą gówniarą, ale dla mnie była cennym towarem. Miała dług do spłacenia, nie chciało mi się chodzić i prześladować jej brata, był od niej starszy i zarazem mądrzejszy, a ja uderzałem w słabe punkty nastolatki. Chciałem ją niszczyć a zarazem naprawiać. Póki co była za słaba na to wszystko, niemiłosiernie mnie irytowała, chciałem już zacząć zabawę. Ona chciała poznać prawdę, a ja chciałem ją zniszczyć tą prawdą. Chciałem pomścić mojego ojca i na zawsze wryć się w głowę Adele.
CZYTASZ
My Little Secret
RomanceAdele jest zwykłą nastolatką uczęszczająca do 11 klasy. Wychowuje się z starszym bratem i ojcem tyranem, ma grupkę przyjaciół z którymi jest nie rozłączna, do czasu kiedy Asher wyjeżdża na wymianę do Hiszpanii. W jego miejsce przyjeżdża tajemniczy c...