twelve

538 39 14
                                    

Odkąd Felix wszedł w związek z kolegą z klasy minęły dwa tygodnie. Nikomu jeszcze o tym nie powiedzieli, oprócz Chana i Jisunga. Trochę obawiali się reakcji innych, na parę homoseksualna na uczelni, jak i na to że Lee jeszcze prawie dwa miesiące temu miał dziewczynę którą kochał nad życie. To dziwne jak wszystko się odwróciło o 180 stopni. Planował się swojej byłej oświadczyć, a teraz siedzi w parku ze swoim nowym chłopakiem.

Hyunjin zaprosił niebiesko wlosego na krótki spacer po pobliskim parku. W miejscach gdzie było więcej osoby, nawet się nie przytulili, dlatego szukali zakątka, w którym będę mogli na spokojnie złapać się za rękę czy pocałować.

– Meczy mnie tak ukrywanie się – wyznał Lix, gdy znaleźli ustronne miejsce.

– Mnie też, ale martwię się reakcja ludzi. Wiesz że nie każdy akceptuje, boję się mogą zrobić ci krzywdę – powiedział starszy, po chwili całując czoło młodszego.

Usiedli na trawie, zaraz obok spokojnej rzeki. Reszta wieczoru zapowiadała się idealnie i spokojnie. Mimo już późnej jesieni, na dworze była jeszcze przystępna temperatura. Yongbok się śmiał, że w Australii teraz leżałby pewnie na plaży i się oplał. Brunet uwielbiał słuchać o historiach z czasów gdy ten mieszkał w innym kraju, zawsze chciał odwiedzić Sydney.

– Obiecuje, że cię kiedyś tam zabiorę, obiecuję na mały palec – zaśmiał się, wyciągając swojego małego palca. Starszy odrazu za niego złapał.

Podczas słuchania dalszych opowiadań swojego młodszego chłopaka, położył głowę na jego kolana, a ich właściciel przeczesywał jego długie włosy. Czuł się jak w jakimś głupi serialu dla nastolatków. Tą cudowną chwile przerwał dzwonek telefonu Lee.

– Poczekaj Jinnie, Bang dzwoni – rzucił młodszy po czym odebrał telefon.

Hwang mógł tylko wywnioskować z rozmowy, że mają wracać bo coś się dzieje w akademiku i każdy musi się zjawić. Lekko się przestraszył, ale wstał z kolan ukochanego, by po chwili ruszyć szybkim krokiem na uczelnię.
Gdy byli pod samą brama, zauważyli policję oraz straż pożarną. A nawet parę wozów. Spojrzeli na siebie, by zaraz wejść i pobiec do akademika. Zauważyli Chana, który stał niedaleko policjantów i palił iqosa.

– Chan co się dzieje? Czemu ty jest tak dużo Policji i straży? – odrazu zapytał Felix, rozglądając się po okolicy.

– Jak was nie było, ja poszedłem do Changbina, on ma pokój na samym dole jak wiesz. Pod naszą nieobecność ktoś wszedł do pokoju i i podpalił twoje rzeczy. Odrazu wiedziałem kto to. Były tam zdjęcia twoje i Minju – wytłumaczył zestresowany mężczyzna – Każdy z uczelni ma wrócić do domu i do końca tygodnia nie wracać, bo będzie totalny przegląd pokojów. Mamy wziasc ze sobą tylko ubrania, a torby będą sprawdzane.

– Japierdole... gdzie ja się podzieje? Pociąg do domu będę miał dopiero jutro z rana – westchnął załamany Lee.

– Ja cię wezmę do siebie. Rodziców nie ma, wylecieli do Japonii – odrazu odezwał się brunet.

Chciał, by jego chłopak został u niego na noc. Wyobrażał sobie już jak leżą u niego w pokoju i oglądają film na telewizorze. Był w nim totalnie zakochany.

– Boże Jinnie ratujesz mi życie. Kocham cię – wykrzyczał ucieszony.

Kocham cię... Kocham cię... Kocham cię...
Te słowa obijały się w głowie Hwanga bez ustanku. Wiedział że wypowiedział to w emocjach, ale jednak. Te słowa wywołały w nim wielką ekscytację.
Już nie przedłużając weszli do pokoi, pod obecność policjantów, by mogli zapakować najważniejsze rzeczy. Lee złapał jedynie za komputer, parę ubrań, ładowarkę i kilka kosmetyków. Funkcjonariusz sprawdził dokładnie co ze sobą zabrał młodszy i puścił go wolno na dwór. Tam czekał na niego już brunet, z małym plecakiem.

– Nie musiałeś brać ubrań, ja bym dał ci swoje... pewnie wyglądał byś uroczo — ostatnie słowa wyszeptał, jednak niebiesko włosy to usłyszał. Zarumienił się na komentarz bruneta.

– Chodź, za 8 minut mamy tramwaj prosto pod mój blok – złapał Felixa za dłoń i ruszyli na przystanek.

Wizja spędzenia tej nocy u swojego chłopaka, wywoływała w nim dużo emocji. Chciał zostać do końca tygodnia, jednak nie chciał naruszać prywatności ukochanego. Po chwili znaleźli się na przystanku, transport przyjechał chwilę przed czasem. Jechali ponad 40 minut, ponieważ Hwang mieszkał dość daleko od uniwerka.
Wysiedli na przystanku, który stał odrazu pod jakimś bogatym osiedlem. Najwyraźniej tutaj mieszkała jego sympatia. Brunet wpisał kod do bramki i prowadził do drugiego bloku z rzędu.

Weszli do klatki, która była biało, czarno, złota. Weszli do windy, w której Lix poprawił swoje włosy. Zatrzymali się na 3 piętrze, a mieszkanie jego chłopaka znajdowało się odrazu naprzeciwko windy. Gdy przekroczył jego próg, był w szoku, jak bardzo jego dom jest cudowny. Wszystko było w kolorach bieli z dodatkami czarno - zielonymi. Wiele roślin jak i obrazów.

– Jak ci się podoba? – zapytał nerwowo Hyun. Nigdy nie zapraszał swojej drugiej połówki do domu – Tutaj mamy mój pokój – pokazał na czarne drzwi.

Pokój starszego był dość spory, z dużym oknem z widokiem na miasto. Stało także dwuosobowe łóżku, biurko, sztaluga, szafa, zawieszona bujaczka i wszystko było utrzymane w kolorze białym i jasno zielonym.

– Śliczny masz pokój – przyznał zgodnie z racja młodszy – Bardzo mi się podoba do okno – stanął przed witryną.

– Cieszę się – uśmiechnął się szeroko na komnatach kochanka – Lix... jeżeli chcesz ze mną zostać do końca tygodnia to będę wdzięczny. Nie lubię siedzieć sam w tych czterech ścianach – podrapał się po karku.

– Jasne że zostanę! Ale teraz proszę się połóżmy się do łóżka. Śpię w stronę okna! – zaśmiał się, po czym rzucił się na loze.

Po nie całych 30 minutach, obydwoje leżeli obok siebie, wtuleni, rozmawiając o wszystkim i o niczym.

– Mogę policzyć twoje piegi? – szepnął starszy podnosząc się na łokciu.

Młodszy tylko mruknął na potwierdzenie, gdyż był za bardzo wpatrzony w twarz starszego.
Brunet zajął się liczeniem, znając życie pomylił się dziesięć razy. Lee przeszkadzając, skradał co jakiś czas mu buziaki.

– Naliczyłem narazie 52, nie ruszaj się kotek – zachichotał starszy, czując kolejnego buziaka na jego policzku – dobra idziemy spać, bo mi nie dasz ich policzyć – ułożył się wygodnie obok ukochanego.

– Nie ważne ile ich jest. Ważne że ty masz jednego – ucałował usta Hyunjina, który pogłębił pieszczotę.

Całowali się bardzo powoli, nie spiesząc się nigdzie, bo przecież nie mieli gdzie. W pokoju unosiła się intymna atmosfera pomieszana z mlaskaniem. Hwang zjechał jedną dłonią na talię Lixa, delikatnie ją ściskając. Wywołało to ciche mruknięcie ze strony uległego. Brunet niepewnie zszedł z ustami na szyję by pozostawić na niej malinkę. Gdy się odsunął od szyji mlodszego, był zadowolony ze swojego dzieła.
Uśmiechnięty musnął przelotnie niebiesko włosego po czym położył się obok niego.

– Teraz będą wiedzieć że jesteś zajęty – zaśmiał się wyższy, wiedząc że dużo dziewczyn podchodziło do Lee, prosząc o numer.

– To ja tobie też muszę w takim razie zrobić – pochylił się delikatnie nad szyją ukochanego.

Zassał się na niej, delikatnie przygryzając co wywołało cichy jęk starszego chłopaka. Yongbok już wiedział że szyja to czuły punkt Hwanga. Prowokując młodego mężczyznę, ciągle przykrywał jedno miejsce, tworząc co raz to bardziej bordową malinkę.

– J-już kochanie – westchnął Hyun, odsuwając od siebie Lixa.

Malinka przez niego wykonana była na prawdę mocna. Podobało mu się to, teraz nie oficjalnie powiedzą o swoim związku. Już lekko zmęczony, ułożył się tyłem do bruneta, by móc patrzeć przez okno. Ten delikatnie ale szybko przybliżył się do pleców niższego by się do niego mocno przytulić. Zasnęli prawie że odrazu, ciesząc się tym że są obok siebie.

——————————
Nie ma jeszcze seksu :(
Przepraszam jeżeli mieliście nadzieję

Sześć szlugów i głupia miłość | Hyunlix Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz