Poczułam, jak po policzkach zaczynają płynąć mi łzy, ale po prostu nie mogłam stanąć w progu po tylu latach i się z nimi przywitać. Dla nich i tak była już martwa, choć nadal żyłam. Stracili córkę w dniu, kiedy stąd uciekłam.
Słone krople były grubsze od deszczu spadającego z nieba. Zamknęłam oczy na chwilę. Czułam, jak odbijają się od mojej skóry. Przyniosło to chwilowe ukojenie, na tyle duże, że mogłam stąd odejść i wrócić do centrum. Kiedy usiadłam na ławce pod ratuszem, to ulewa ustała.
Nie powinnam była tu wracać. Niepotrzebnie zaczęłam ruszać przeszłość, ale musiałam. Nie mogłam tego tak zostawić, nie ja. Kiedyś odpuściłam, ale dzisiaj o wiele bardziej przypominałam bohaterkę Świateł. Nie byłam już małą przestraszoną dziewczynką, która widzi, jak ktoś katuje drugą osobę. Muszę znaleźć w sobie siłę, którą miał Blake. On nigdy nie spuszczał głowy, jak jego bliskim działa się krzywda.
Chciałam już wstać, kiedy pojawił się przede mną burmistrz. Miał zaczerwienione oczy. Zobaczyłam białą plamę na jego koszuli. Chyba przemywał się mlekiem.
– Zaczekaj. Daj mi tylko coś powiedzieć i już odchodzę – powiedział spokojnie.
– Nie próbuj się ruszyć nawet o centymetr, bo następna rzecz, którą wyjmę z torebki, nie będzie już tak przyjemna – odparłam.
– Spokojnie. Chciałem cię przeprosić za to, co widziałaś lata temu. Dziecko, nie powinno czegoś takiego oglądać.
– Co proszę? – Miałam wrażenie, że się przesłyszałam.
– Aron od razu po tym zdarzeniu przyszedł do mnie i powiedział, że wszystko widziałaś. Powinnaś wtedy iść na policję...
– Powinnam – wtrąciłam się.
– Ale tego nie zrobiłaś i dziękuję ci za to. – Usiadł obok mnie.
– Mówiłam ci, żebyś się nie zbliżał! – krzyknęłam i wsunęłam rękę do torebki.
Spojrzał na nią i nawet nie mrugnął.
– Nie ważne, co w niej trzymasz. – Westchnął. – Nic nie jest gorsze, od świadomości własnych błędów i tego, że już nigdy ich nie naprawisz. Kiedy mój syn przyszedł do mnie, to z początku się wściekłem. Zdemolowałem cały gabinet, w obawie o moją nieskazitelną reputację, ale później dotarło do mnie, że nie to jest w tym wszystkim najważniejsze...
– Nie rób z siebie ofiary – parsknęłam.
– Proszę... – Złożył ręce jak do modlitwy. – daj mi dokończyć. Najważniejsza była moja rodzina i nie mogłem przekreślić wszystkiego przez to, że mi nie szło. Moje błędy nie mogły się odbijać na Aronie i Holly. Raz mi puściły nerwy, ale wstydzę się za to każdego dnia.
– Raz ci puściły nerwy? A co z siniakami na rękach Arona, tego nie bierzesz pod uwagę? Przemoc jest tylko wtedy, gdy uderzysz kogoś w twarz? Kiedy ściskałeś jego nadgarstki z całych sił, to po prostu była lekcja wychowawcza...
– Wyciągnęłaś pochopne wnioski, ale odpowiem na wszystkie twoje pytania. – Złożył ręce na kolanach. – Aron przez to, jaką wywierałem na nim presję, zaczął się samo okaleczać. Kiedy dowiedziałem się o tym, zamiast starać się mu pomóc, to wyładowałem swoją złość na nim i właśnie to widziałaś, wtedy nad rzeką. Uderzyłem go, masz rację, ale nie to w tym wszystkim dla mojego syna było najgorsze. Każdego dnia chciał mi zaimponować, a mi ciągle było tylko mało. Przestałem się cieszyć z jego małych sukcesów i przez to, straciłem też te wielkie. Przestał mnie zapraszać na mecze, aż w końcu staliśmy się sobie obcy. Gdybym wcześniej poszedł po rozum do głowy, to pewnie nadal by... – Usłyszałam, jak załamuje mu się głos.
CZYTASZ
Galena High
Teen FictionOstatnia klasa liceum, paczka przyjaciół, bójki, imprezy, sekrety i jeden wieczór, który przewrócił do góry nogami całe dotychczas spokojne życie w miasteczku Galena. Co wydarzyło się tamtej nocy? Gdzie podziała się zaginiona w niewyjaśnionych okoli...