Lee

84 3 9
                                    

Pierwsze zetkniecie Minho z wymiarem sprawiedliwosci bylo stresujacym przezyciem. Chlopak, ktory go pozwal, wlasciwie jego ojciec, byl dosyc zamoznym czlowiekiem, jego adwokat nie byl gorszy od znajomego Changbina. Szanse tak naprawde dzielily sie po rowno. Na korzysc Minho przewazala jednak nieposzlakowana reputacja i fakt, z jakiego powodu byl wczesniej na zwolnieniu. Mlody Jisung byl natomiast znany lokalnej policji. Bogaty tatus czesto wyciszal wybryki syna, jednak jego opinia byla juz nadszarpnieta. W koncowym werdykcie Minho dostal zakaz wykonywania zawodu na 3 lata, musial tez polowicznie zaplacic koszty procesu. W ciagu kilku miesiecy zostal bez pracy i oszczednosci. I bez jakiejkolwiek perspektywy na podjecie innego zajecia. Mial tylko doswiadczenie w wyuczonym w wojsku zawodzie, ze szkoly wyrzucono go bez dyplomu.

Changbin byl bardzo pomocny w tym trudnym dla Minho czasie, naprawde stanowil dla niego wsparcie. Bardzo duzo czasu spedzali razem na treningach, gdy cialo sie meczylo, mozg mial szanse odpoczac. Mroczne mysli na chwile opuszczaly glowe a miesnie stawaly sie silne. Szczegolnie boks dal Minho duzo satysfakcji. Jako, ze mial mnostwo wolnego czasu spedzal na treningach wieksza czesc dnia.

Binnie dotrzymal obietnicy. Staral sie hamowac swoja chorobliwa zazdrosc, naprawde darzyl Minho uczuciem, to juz nie byla tylko kwestia porzadania. Ich relacja stala sie powazna. Inna niz ta z Chrisem. Szli razem mroczna sciezka, wspierali sie nawzajem, karmili swoja wzajemna energia. Minho teraz czesto jezdzil z nimi na „akcje". Oczywiscie tylko jako pasazer. Czul sie wtedy czescia czegos wielkiego. To nie byla zadna mafia, maly uliczny gang, ukrywajacy sie pod szyldem klubu sportowego. Nie rzucali sie w oczy. Changbin bral zlecenia tylko od powaznych ludzi, nie chcial wpasc w klopoty. Byl juz raz w wiezieniu i nigdy wiecej nie chcialby tam wrocic. Oczywiscie moglby zarabiac duzo wiecej ale wolal, zeby ludzie mieli wobec niego dlugi. Mial naprawde glowe do interesow, klub funkcjonowal wspaniale, chlopcy wykonywali dobrze swoja prace i kazdy byl zadowolony.
Z czasem Minho rowniez zapragnal wziac udzial w „zleceniu". Changbin zgodzil sie niechetnie, tak dawno juz tego nie robil, to bylo zadanie dla dzieciakow. Ale mlody byl nieugiety. Zabral go wiec wraz ze swoimi najbardziej zaufanymi ludzmi.
Minho pierwszy raz w zyciu wyszedl w nocy by pobic czlowieka. Wszystkie nerwy mial napiete do granic, serce wybijalo szalenczy rytm. Przelykal nerwowo sline i penetrowal jezykiem policzki. Stal z reszta za minivanem w ciemnej uliczce i czekal na znak. W koncu po kilkunastu minutach zjawil sie chlopak, na ktorego wydano dzis zlecenie. Byl tak mlody, skromnie ubrany, wyciagniety z imprezy, pod porozem sprzedania mu narkotyku.
Dawny Minho nie dotknalby takiego dziecka, teraz nie mial z tym problemu. Testosteron w nim buzowal a towarzystwo napedzalo do dzialania. Byl jednym z pierwszych, ktory zlapal chlopaka za podkoszulek i wymierzyl mu soczysty cios w twarz. Wciagnal powietrze gleboko, szczerzac zeby w brzydkim usmiechu. Jak drapieznik, ktory poczul pierwsza krew.
Changbin widzial juz kiedys jak mlody potrafil wyzwolic swoja agresje, wtedy bylo to jednak konieczne, mial prawo do zemsty. Teraz Minho zatracil sie w swoim szalenstwie. Mocnym szarpnieciem odciagnal go od rozbrykanego towarzystwa. W jego oczach zobaczyl pozar, nie potrzebowal zadnych dopalaczy, po prostu karmil sie swoja wlasna wewnetrza trucizna. Patrzyl na Changbina z radoscia, byl z siebie taki dumny, czekal na pochwale. Ale jej nie dostal. Binnie byl wsciekly. Taki nieprofesjonalizm. Dlaczego go tu zabral... wepchnal mlodego do auta i zamknal drzwi.
Minho nie rozumial. Szarpal nerwowo klamka ale nie bylo szans na wydostanie sie z pojazdu. Wielokrotnie uderzal lokciem w boczna szybe az poczul bol i odpuscil. Ale jego zlosc nie ustapila. Siedzial w milczeniu, gdy reszta grupy wrocila do samochodu, nie odezwal sie ani slowem gdy wracali do domu. Dusil w sobie nadchodzaca eksplozje.
- zjebales... nie mozesz kierowac sie emocjami w tej pracy, zachowales sie jak gowniarz...
Binnie juz ochlonal po drodze, wysadzili chlopakow pod klubem, dlatego staral sie przekazac wszystko w mozliwie najbardziej delikatny sposob. Minho nadal milczal, gryzl nerwowo policzek od srodka i ciagle wpatrywal sie w czubki swoich butow, na ktorych lsnily czerwone kropki z krwi.
W pewnej chwili po prostu zerwal sie ze swojego siedzenia i pociagnal kierownice do siebie. Auto skrecilo z ogluszajacym piskiem i tylko dzieki szybkiej reakcji Changbina zatrzymalo sie kilka metrow od autostrady.
- Minho czy ciebie juz do reszty pojebalo???
Binnie nie mogl uwierzyc w to co zrobil mlody. Oddychal w szybkim nierownym tempie patrzac na swojego pasazera. A on sie smial. Mial rozcieta warge z ktorej saczyla sie krew, patrzyl przez panoramiczny dach i smial sie jak ostatni szaleniec.
- Myslalem, ze bedziesz ze mnie dumny! Dalem z siebie tak wiele!
- wziales to zbyt emocjonalnie, myslales ze nie widzialem jaka radosc ci to sprawialo? Jeszcze troche i rozszarpalbys tego dzieciaka na strzepy. Wiem do czego jestes zdolny, juz to widzialem.

Minho udawal ze nie slucha, nadal wpatrywal sie w gwiezdziste niebo. Slowa Changbina radowaly jego serce. Tak, potrafil wiele. Byl silny i odwazny, taki jak Binnie. Albo nawet lepszy? Byl w koncu mlodszy, nie bral sterydow i narkotykow. Minho obrosl w piorka. Byl z siebie dumny.
Wpil sie zachlannie w sasiednie usta, calowal dlugo i namietnie rozrywajac mocniej rane na wardze. Musial dac upust swoim uczuciom, bylo ich tak wiele w tym momencie. Czul podniecenie w calym ciele wiec szukal najlatwiejszej drogi by je rozladowac.
Changbin odepchnal go mocno, byl oburzony jego zachowaniem.
- przestan kurwa! Zjebales slyszysz?
To,  co stalo sie w ciagu kolejnych kilku sekund zadziwilo nie tylko Changbina ale i samego Minho. Ten czajacy sie od dawna mrok w koncu sie wydostal. Minho byl absolutnie oburzony tym, ze zostal odrzucony, Binnie go nie chcial? Nigdy mu nie odmowil, nawet gdy byl ekstremalnie zmeczony. Zreszta... zawsze kazdy go pragnal... jak to mozliwe, ze nagle nic nie znaczyl?
Nigdy przedtem Minho nie byl tak zly. Wbil cialo Changbina w szybe i zaczal okladac go piesciami na oslep. W kazdym kolejnym razem czul jak rece pokrywa lepka ciecz. Bal sie otworzyc oczy... w aucie bylo tak przerazliwie cicho. Ale slyszal slabe oddechy z naprzeciwka. Zaczal nerwowo szukac klamki w drzwiach kierowcy, gdy ja znalazl pociagnal mocno i poczul jak bezwladne cialo wypada z pojazdu. Nadal unikajac patrzenia w strone Binniego usiadl za kierownica. Rece i kolana trzesly mu sie niesamowicie. Odpalil minivana dopiero za piatym razem, nie potrafil skoordynowac swoich ruchow gdy cialo bylo w takim stanie. Ruszyl powoli, wciaz z otwartmi drzwiami, ktore zamknal dopiero gdy byl juz na asfalcie. Szyba byla pokryta smugami krwi. Minho w panice zaczal ja wycierac rekawem bluzy, ale tylko pogorszyl sytuacje. Zjechal na pobocze i zanurkowal w schowku samochodowym w poszukiwaniu chusteczek.  Na szczescie auto bylo zawsze bylo dobrze  zaopatrzone w srodki higieniczne. Zuzyl cale opakowanie mokrych sciereczek zeby okno i czesc tapicerki wygladaly w miare przyzwoicie. Sterte rozowych szmatek wepchnal spowrotem do schowka.
Gdzie teraz jechac?
Ruszyl powoli w kierunku apartamentowca Changbina. Zaparkowal na ulicy, nie chcial wjezdzac do garazu, wszedzie byl monitoring. Wychodzac z samochodu zauwazyl ze telefon Binniego lezy w drzwiach auta. Plan, jaki mial w glowie od dawna mogl sie teraz udac. Zabral telefon i klucze, pobiegl po schodach na gore. Przeszukal wszystkie schowki, o ktorych istnieniu wiedzial. W ostatnim znalazl to, czego szukal. Mala pamiec usb, na ktorej byl tamten kompromitujacy film. Changbin nigdy sie go nie pozbyl, mimo ze obiecal. Nigdy tak naprawde nie wierzyl w uczucia Minho. I mial absolutna racje. Od dnia, kiedy opowiedzial mu swoja historie Minho byl z nim tylko po to, by zmienic swoje zycie. By nauczyc sie byc twardym, by juz nigdy wiecej sie nie bac. Ta druga szansa... byla od zawsze tylko dla niego samego, juz dawno przestal ufac ludziom. Ta tasma od dawna byla jedyna rzecza, ktora trzymala go jeszcze w tym domu. Wiedzial, ze to jedyna kopia.
Mimo, ze mieli dobry dziki sex i wspolne pasje Minho nie potrafil juz zaufac. Wkurzal sie, ze zawsze musial byc na dole, Changbin absolutnie nie akceptowal zamiany pozycji. Na tym tle ostatnio coraz czesciej sie klocili. Dla Minho pozycja na dole oznaczala uleglosc i podporzadkowanie. A to nie bylo juz od dawna jego celem.
Znalazl wiec kogos, kto byl chetny poddac sie Minho. Ba! To ten ktos wrecz o to blagal... Maly Jisung mial wszystkie dane Minho dzieki swojemu prawnikowi. Pewnej nocy majac wyrzuty sumienia po prostu przyszedl go przeprosic za to, ze ojciec zmusil go do zlozenia na niego donosu. Minho byl zaskoczony ta wizyta. Ale wpuscil nieoczekiwanego goscia. Wypuscil go dwa dni pozniej. Jisung musial sie ostro tlumaczyc w domu z powodu siniakow na calym ciele.
Ale potem juz regularnie wracal do Minho.

Make me bad II HyunhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz