Bad trip

52 6 1
                                    

Jesli bylo cos, na czym Jisung naprawde sie znal, to byly to narkotyki. Prywatna szkola byla absolutnym rajem dla dilerow, ktorzy dziennie sprzedawali tony prochow pod jej bramami.
Bedac dzieckiem z wyzszych klas spolecznych, Jisung mial dostep do towaru najwyzszej jakosci.
Widzac, w jak zlym stanie byl Minho postanowil przygotowac dla swojego Hyunga cos na odprezenie.
Wysypal na kuchenny blat zawartosc swojej logowanej kosmetyczki i niczym wykwalifikowany farmaceuta przeszukiwal przezroczyste woreczki i szklane fiolki. Minho nadal siedzial nagi na ziemi, wpatrujac sie w chlopca pochlonietego do reszty swojemu zadaniu.

- co ci sie stalo?

Jisung ukleknal na podlodze i z troska wpatrywal sie w swoje najwieksze szczescie, ktore dzis wygladalo zle, jak nigdy. Minho nigdy nie dal mu sie poznac z takiej strony. Zawsze gorujacy, dzierzyl wladze w dloni. Dzisiejszy obraz nedzy i rozpaczy zupelnie do niego nie pasowal.

- za duzo... rozstalem sie z Changbinem.

Serce Jisunga drgnelo...

- bylem na kolacji z matka... najwieksza suka, jaka widzial swiat... spotkalem mlodszego brata...
Za duzo...

Minho skrzyzowal nogi i westchnal. Mimo, ze nie mial na sobie ubran, wlosy ociekajace woda pieknie otulaly jego idealna twarz Jisung po raz pierwszy nie plynal na jego widok. Miekki penis skurczony od zimna, wisial gdzies pomiedzy udem a kafelkami. Przed nim siedzial najzwyklejszy na swiecie czlowiek. Ze swoimi problemami i slabosciami. Bardzo chcial mu teraz pomoc odzyskac swoja swietnosc. Chcial swojego silnego Hyunga, moze zbyt szorstkiego, ale dzialajacego na niego jak nic innego na swiecie. Przylozyl palec do dolnej wargi, najwyrazniej czesto dzis gryzionej, co poznal po sporej ilosci malych ranek. Otworzyl usta Minho i wepchnal mu malutki,  kolorowy papierek pod jezyk. Mezczyzna wzdrygnal sie z powodu niespodziewanego podarunku ale zdecydawanie w okraglych oczach przekonalo go do zamkniecia ust. Swiatla w mieszkaniu zgasly, Jisung zostawil tylko mala kuchenna lampke. Dawala przyjemne cieple swiatlo i nie draznila zmyslow. Zapewnienie Minho najwiekszego komfortu stalo sie teraz dla niego priorytetem. Przyniosl z lazienki duzy recznik, moze nie najswiezszy ale przynajmniej suchy. Opatulil szczelnie przemarzniete cialo, wlosy byly juz prawie suche, zastygly przytlejone do twarzy. Poczatkowo Minho wcale sie nie ruszal. Oddychal bardzo plytko i powoli. Wspomnienia ostatnich kilku godzin wiercily mu dziury w glowie powodujac bol calego ciala i moze nawet duszy, ktorej istnienie od dawna negowal. Rece Jisunga, ktore tarly jego skore szorstkim recznikiem dawaly namiastke ciepla, ktorego bardzo w tej chwili potrzebowal. Do jego uszu powoli zaczely docierac pojedyncze zdania, ktos cos do niego mowil, glos byl nienaturalnie spokojny i cichy, jakby zza pochlaniajacej dzwieki kurtyny. Jisung opowiadal. O czyms. Slowa nie chcialy sie laczyc w zdania przez co nie mialy dla Minho zadnego sensu ale docenial ich obecnosc. Pozwalalo mu to odczuc, ze nie jest sam.
Skora po pewnym czasie przyjemnie sie rozgrzala, kropelki potu wyszly na powierzchnie. Serce w koncu przyspieszylo. A potem oszalalo.
Minho zamknal oczy myslac, ze zaraz przezyje pierwszy w swoim zyciu zawal. Ale nic takiego sie nie stalo. Przyjemne cieplo rozlalo sie w jego ciele, dajac uczucie wypelnienia, jakby wata lub miekka gabka. Cos wypchalo go uczuciami jak pluszowa przytulanke. I czul sie wspaniale.

- hej... wszystko w porzadku?

Jisung juz doskonale wiedzial, dokad Minho zmierza. Nadal mowil do niego spokojnie i czule. Opowiadal mu o tym, jak zobaczyl go po raz pierwszy, jak zakochal sie w nim w ciagu sekundy. A Minho sluchal, powoli tez zaczynal rozumiec sens poszczegolnych slow. Przyjemnie bylo spojrzec na siebie oczami kogos innego. Byl.. dobry, piekny, idealny.
Otworzyl oczy uspokojony dobra atmosfera. I tam tez nagle wszystko bylo piekne. Mieszkanie, choc juz zaniedbane bylo przytulne, Jisung emanowal swietlista poswiata, ktora sprawiala, ze chcial go kochac tu i teraz. Z nabozna czuloscia przykryl poszarpanymi ustami geste czarne rzesy zasysajac je najdelikatniej jak potrafil. Kciukami masowal skrawki jego uszu czujac pod palcami mikroskopijne wloski. Studiowanie ludzkiej skory bylo tak przyjemne. Swoim ciezarem zmusil Jisunga do polozenia sie na podlodze, byl taki ladny, slodki i niewinny. I dobry. Minho czul sie przy nim szczesliwy....

Szczesliwy...
Changbin powiedzial...
Ze Minho nie potrafi...
Ze nigdy nie bedzie szczesliwy...
Nigdy.
Mial racje

Minho nie bedzie szczesliwy.
Nie zaslugiwal na szczescie, po tym wszystkim co zrobil. Tyle zlych rzeczy.
Otworzyl usta w niemym krzyku przerazajac zarowno siebie jak i nadal trwajacego w blogosci Jisunga. W momencie zimny pot spowil jego cialo a serce ponownie chcialo wyskoczyc z piersi. Glowa pekala mu od makabrycznych wspomnien zmieniajacych sie niczym w kalejdoskopie.

Maly Minho zawsze sam w zamkietym pokoju, pamietajacy, ze musi byc cicho

Minho, ktory chcial podarowac nowonarodzonemu Felixowi swoje stare Nintendo i smiech matki z jego niepowaznego zachowania

Wycieczka szkolna, podczas ktorej nie mogl znalezc pary i musial chodzic wszedzie z nauczycielka

Golenie glowy przed wojskiem

Jeongin...

- przepraszam.... Ze Ci nie pomoglem....

Glos mial cichy i zachrypniety z powodu wysuszonego gardla ale Jisung rozumial kazde slowo. Kogo przepraszal?

- przepraszam... Jeongin... ale nie moglem sie powstrzymac. Wybacz mi...

Chcial jeszcze przeprosic Chrisa i Binniego. I Felixa, za to ze byl zlym bratem. Wszystkich, ktorych skrzywdzil. Jisunga.
Oczy mial szeroko otwarte ale nie widzial strachu na twarzy chlopca pod soba. Patrzyl przed siebie nie widzac nic, oprocz punktu na sciane, ktory z niewiadomego powodu obral sobie jako cel.
Jisung wyswobodzil sie z lekkiego juz usciku i ponownie przykryl Minho recznikiem. Mimo, iz ten zaczynal sie juz intensywnie pocic zdecydowanie potrzebowal czegos do otulenia. Doczolgawszy sie jeszcze do sofy zerwal z niej puszysty koc, ktorym rowniez okryl Hyunga. Z wielkiem trudem udalo mu sie go przewrocic na bok, cialo mial sztywne i wcale nie chcial wspolpracowac. Minho caly czas mamrotal cos pod nosem, ale slowa wypluwal tak szybko, ze niemozliwoscia bylo go zrozumiec.
Jisung polozyl sie za nim na podlodze. Ciezko bylo mu objac masywne plecy swoimi krotkimi rekami ale staral sie chociaz gladzic Minho po ramionach, by chociaz troche zlagodzic jego cierpienie. Nawet sie nie zorientowal, gdy nieswiadomie zaczal mu nucic do ucha piosenki. Przypadkowe, znane z radia lub reklam. To zadzialalo. Minho dolaczyl swoim nad wyraz ladnym glosem do Jisunga. I lezeli na podlodze przytuleni na lyzeczke. I spiewali cicho.

Make me bad II HyunhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz