Binnie 2

81 5 4
                                    

Minho niewiele pamietal z drogi do szpitala. Na przemian tracil i odzyskiwal przytomnosc. Jak w filmach, gdy co chwile wjezdzasz do tunelu i tacisz zdolnosc widzenia. Changbin byl z nim w karetce. Jego wzrok palil niemilosiernie. Oczywiscie nie byl glupi, wiedzial, ze to nie bylo tylko pobicie. Minho mial tylko zdrapana skore na policzku. Chwiejny krok i oplakany stan jego dolnej czesci garderoby zdradzaly wszystko. Kazdy, kto tam byl wiedzial na pewno, ze ktos ostro wyruchal go w bramie. Taki wstyd. Taki bol. W tym momencie tylko psychiczny, leki przeciwbolowe podane dozylnie juz zaczely dzialac, dodatkowo adrenalina nadal nie opuscila jego organizmu. Zamknal oczy, latwiej bylo udawac, ze spi niz stawic czola rzeczywistosci.
Obudzil sie w szpitalnej sali
- Panie Lee, jak pan sie czuje?
lekarz stal przy lozku i wpatrywal sie w niego z troska
Minho nie wiedzial co odpowiedziec. Mial pustke w glowie. Leki otepily go skutecznie, tak naprwde nie myslal o niczym. Po prostu niech zostawia go teraz w spokoju. Obrocil glowe w druga strone.
- przyjdzie do Pana pozniej psycholog. Zawiadomilismy rowniez policje. Czy mamy sie skontaktowac z kims z rodziny lub znajomych?
- Nie! Dlaczego policja?
- jest to standardowa procedura w takich przypadkach
- kiedy ruchaja pedala bez jego zgody? - zasmial sie kpiaco.

Lekarz nic nie odpowiedzial, wyszedl po cichu z sali. Minho probowal przekrecic sie na bok, co okazalo sie trudne. Kroplowka byla dosc niewygodna a otarcia na tylku daly bolesnie o sobie znac. Lezal wiec jak kukla na plecach. Przygladajac sie uwazniej pokojowi, w ktorym sie znajdowal uswiadomil sobi, ze jest to szpital przy ktorym pracowal. Swietnie. Teraz wszyscy w pracy beda wiedziec, parsknal smiechem.
Psycholog zjawil sie poznym popoludniem. Mila mloda kobieta, jeszcze ambitna, prosto po studiach, z misja ulepszenia swiata. Minho nie powiedzial jej nic. Kiwnal kilka razy glowa na zadane pytania, zabral wizytowke z mysla, ze i tak nigdy z niej nie skorzysta. Gdy zjawila sie policja odmowil zlozenia zeznan. Chcial zeby ta cala szopka sie juz skonczyla. Policjanci widzac, ze tylko traca czas szybko opuscili sale. Statystyki znowu zostana zanizone.
Ponowne pukanie do drzwi juz go zirytowalo. Kto teraz do huja?
Gdy drzwi sie uchylily zobaczyl w nich Changbina.
- moge wejsc?
Z jakiegos nieznanaego sobie powodu Minho sie usmiechnal i zaprosil goscia skinieniem glowy. Poczatkowo tylko wspolnie milczeli, bylo to tak odprezajace. Zero pytan czy oskarzen, pogardliwego wzroku. Changbin  odpedzil swoja osoba wszelkie troski.
- nie bede pytal o nic, poza jednym. Dlaczego chodzisz sam noca po tak niebezpiecznych dzielnicach? Dlaczego Chris nie poszedl z Toba? Dawno go nie widzialem na silowni. Poklociliscie sie?
- nie jestesmy juz razem. Chris jest teraz w Australii u rodziny. Ale potem wyprowadza sie na nowe mieszkanie
- przykro mi
- niepotrzebnie, wszystko jest ok...
- to kto cie odbierze ze szpitala? Potrzebujesz pomocy?
Minho spisal podyktowany mu numer telefonu na odwrocie wizytowki psycholog. Przynajmniej do czegos sie przydala...
Dwa dni pozniej Changbin odebral go ze szpitala i zawiozl do jego mieszkania. Byl na tyle mily, ze zorganizowal mu jakies ciuchy na wyjscie. Szmaty, w ktorych trafil do szpitala nie nadawaly sie juz do noszenia. Wypili razem herbate, w domu nie bylo nic innego. Tylko balagan, puste puszki po piwie, sterty brudnych ciuchow i rozkldajace sie w zlewie resztki. Minho z bolem stwierdzil, ze predzej czy pozniej bedzie musial sie tym zajac. Changbin nie siedzial u niego dlugo, musial juz isc do pracy. Zapewnil, ze chetnie pomoze Minho jesli mialby jakis problem, powinien smialo dzwonic. Chorobowe, ktore dostal w szpitalu zapewnialo mu kolejne trzy tygodnie wolnego. Zdecydowanie duzo czasu na myslenie.
Gdy Changbin schodzil po schodach do auta usmiech nie schodzil mu z twarzy. Trzy dni temu najgoretszy facet, jakiego znal wpadl w jego ramiona proszac o pomoc. Lee Minho, obiekt westchnien wszystkich facetow na ich silowni, blakajacy sie po najgorszych dzielnicach Seulu z zerznietym tylkiem trafil akurat na niego. Binnie tylko sapnal, niemogac uwierzyc we wlasne szczescie. Pamietal, kiedy ten gnojek trafil do ich klubu. Byl tak wystraszony i zawstydzony, ze nawet nie bral prysznica po treningu. Zawsze przychodzil razem z Chrisem, pod jego okiem cwiczyl. Byli jak tatus z synem, nikt tak naprawde nie rozumial dlaczego sa razem. Ban byl znany ze swojego spokojnego opiekunczego charakteru, ale ten mlody z jakiegos nieznanego powodu nie pasowal do niego. Jego oczy byly dziwne. Czarne, glebokie jak studnia, nigdy nie odbiljaly swiatla. Jakby nie do konca byl czlowiekiem. To byly rzadkie momenty, ale ludzie to zauwazali, zartowali nawet, ze Lee ma spojrzenie mordercy.
Po roku chlopak stopniowo nabieral pewnosci siebie, zaczal przychodzic sam, pod prysznicem rozpraszal wszystkich. Kazdy chcial patrzec na jego cialo, gdy woda splukiwala z niego pot i brud.
Chris przychodzil natomiast coraz rzadziej i prawie zawsze sam. Sporadycznie przyjezdzali razem, ale nawet wtedy kazdy z nich robil swoj trening osobno. Wszyscy plotkowali o tym, ze tatus nie potrafi zaspokoic juz swojego chlopca. Absolutnie kazdy chetnie by go zastapil. Changbin obserwowal rozwoj sytuacji z boku, cierpliwie czekal az ta mala suka bedzie wolna. Pamietal dobrze jak kiedys trafil na Minho pod prysznicem. Mlody splukiwal wtedy szampon z wlosow. Nogi mial szeroko rozstawione, lydki napiete, byl przechylony delikatnie do tylu. Kutas i biodra graly wiec pierwsze skrzypce. Nucil cos pod nosem, oczy mial zamkniete, jego szczeka i jablko adama delikatnie drgaly. Binnie po takim widoku od razu wyladowal w kabinie obok i ulzyl sobie w cierpieniu. Najchetniej wyruchalby go pod tym prysznicem, zrobil z nim takie rzeczy, o jakich tatusiowi sie nie snilo. Takie cialo powinno byc uzywane jak najczesciej.

Cierpliwosc Changbina zostala teraz nagrodzona, czy mogl liczyc na lepszy scenariusz? Wystarczy teraz okazac pomoc i czulosc i ta mala zdzira lada moment usiadzie na jego kutasie.
Pierwsza okazja nadarzyla sie juz w kolejny weekend. Minho zadzwonil do niego z propozycja spotkania. Podobno czul sie juz o wiele lepiej i chcial gdzies wyjsc. Nie wytrzymal nawet dwoch tygodni na tylku, co za niecierpliwy dzieciak.
Przeszli sie wiec po kilku knajpach. Minho dosc szybko poplynal, nadal bral jakies tabletki przeciwbolowe, lykal je jak cukierki. Wyladowali pozniej w jakims malym klubie, Seo spotkal tam kilku swoich znajomych. Siedzieli wiec razem w jednej lozy. Minho byl w wysmienitym nastroju, ktory zmienil sie diametralnie gdy dolaczyl do nich kolejny znajomy znajomego. W jednej chwili twarz mlodego stracila wszelkie kolory, zastygl w przerazeniu.
- Minho co jest?
- to on....
- kto? Czy to.... to on? Wtedy?
W odpowiedzi otrzymal tylko lekkie skinienie glowy.
Cala akcja potoczyla sie bardzo szybko. Binnie wykonal tylko znaczacy ruch reka. Facet bardzo szybko zniknal z klubu wyprowadzony przez jego znajomych. Po kwadransie wszyscy wrocili wycierajac dyskretnie piesci w koszulki. Binnie wzial Minho za reke i zaprowadzil na tyly lokalu. Wypchnal go na zewnatrz i pokazal czlowieka, ktory lezal na ziemii i broczyl krwia. Poczatkowo Minho nie chcial nawet na niego patrzec. Delikatna reka zlapala go za szyje.
- patrz na niego. Tak konczy smiec, ktory cie skrzywdzil. Powiedz slowo a zniknie.
Minho trzasl sie ze strachu ale otworzyl oczy. Facet pod nim byl w oplakanym stanie. Nie byl w stanie teraz go skrzywdzic. Byl niczym.
- chcialbys mu cos powiedziec?
- nie...
- chcesz zeby zniknal?
- nie wiem
Changbin scianal mocniej jego kark i szepnal mu do ucha
- powiedz slowo a sprawie, ze juz nigdy nie bedziesz sie przy mnie bal
Minho wzial gleboki oddech i zamknal oczy. Przez glowe przebiegly mu wszystkie wydarzenia tamtej nocy. Caly strach, gniew i zlosc skumulowaly sie w jego duszy.
- nie krepuj sie, nikt tu nie przyjdzie
To bylo jak rozkaz, jak zaproszenie. Na slepo zaczal kopac nedzne cialo pod soba. Seo stal oparty o metalowe drzwi klubu i usmiechal sie pod nosem. Wiedzial, ze jest w tym dzieciaku jakas ciemna strona, byl tego pewien od samego poczatku. W pewnej chwili musial jednak juz interweniowac.
- chcesz go zabic? Potem nie bedzie juz odwrotu.
Minho zawachal sie przez chwile. Nie byl pewny.
- nie
Pochyil sie nad facetem, splunal na niego gesta porcja sliny
- dobra suka z ciebie. Odezwij sie do mnie jakbys jeszcze kiedys czegos potrzebowal.
To byly te same slowa jakie od dwoch tygodni zaprzataly non stop jego mysli.

- Binnie chce juz wracac
- dobrze, czy mam ci zamowic taksowke?
- mozesz zamowic taksowke dla nas obojga

Make me bad II HyunhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz