Gabriel nigdy zbytnio nie przywiązywał wagi do dóbr materialnych, ale mógłby przysiąc, że kiedy opuszczał swoje mieszkanie zaledwie kilka godzin wcześniej, wyglądało ono zupełnie inaczej.
Rozejrzał się, rejestrując w przedpokoju co najmniej dwie dodatkowe walizki i wypełniony ubraniami worek na śmieci, po czym uważnie przyjrzał się zamkom poszukując śladów włamania. Nie licząc tajemniczych bagaży, nic jednak nie wskazywało na to, by w czasie jego nieobecności działo się coś podejrzanego. Prawdopodobnie Razjel po prostu gdzieś wyjeżdżał, choć zwykle nie miał w zwyczaju zabierania ze sobą aż tylu rzeczy.Gabriel niepewnie ruszył do salonu, wymijając walizki. Przed kanapą stał karton pełen czyichś gratów, stanowczo podważając teorię o wyjeździe współlokatora. Razjel miał wiele tajemnic, ale Gabryś doskonale wiedział, że różowy, pluszowy szlafrok spoczywający na wierzchu pudła nie jest jedną z nich. Rozejrzał się ponownie. Kula skłębionej pościeli na fotelu. Siatka pełna butów zaraz obok. Napoczęte opakowanie płatków kukurydzianych, rzucone niedbale na podłogę. Wszystkie te poszlaki składały się w całkiem zgrabną, lecz kompletnie bezsensowną całość.
Anioł ruszył dalej, kuszony śpiewnym zawodzeniem i odgłosami pluskającej wody, wydobywającymi się zza drzwi łazienki. Otworzył je gwałtownie, starając się udać zdziwienie, choć po tylu tysiącleciach już nic nie mogło go zaskoczyć.
Rafał siedział w wannie, podśpiewując coś pod nosem, a nadmiar gęstej piany powoli przejmował panowanie nad łazienką. Zdawał się nie zauważać jego przybycia lub zwyczajnie postanowił je zignorować, zbyt pochłonięty opróżnianiem butli z płynem do kąpieli.
- Co ty wyprawiasz? - spytał Gabriel, dostrzegając stadko gumowych kaczuszek przedzierających się przez pianę. Rafał nawet się nie zawstydził. Rzucił mu tylko spojrzenie spode łba, jakby to Gabriel był intruzem we własnej łazience, i powrócił do radosnego pluskania.
- Biorę kąpiel, to chyba oczywiste.
- Tak, ale dlaczego w mojej wannie?
Rafał westchnął. Sięgnął po ręcznik, wyszedł z wody i wytarł się pośpiesznie, nie przejmując się widownią.
- Wprowadziłem się - obwieścił, jakby stwierdzał najbardziej oczywistą rzecz na świecie, po czym ruszył w stronę salonu, próbując dostać się do swojego szlafroka. Gabriel zerwał się z miejsca, wyprzedził go wariackim skokiem i niewiele myśląc wyrwał różowe szkaradztwo z jego rąk.
- Słucham? Że co zrobiłeś? - zapytał z niedowierzaniem. Rafał wyglądał jednak całkowicie poważnie. Przynajmniej na tyle, na ile można było tak wyglądać w całkowitym negliżu. Spróbował chwycić kawałek różowego pluszu, ale Gabriel był szybszy. Uniósł rękę, rujnując wysiłki przyjaciela. - Nie oddam ci tego, dopóki się nie wytłumaczysz.
- Słaba wymówka, zboku.
Razjel wszedł do mieszkania, zastając ich w samym środku tej krępującej sytuacji. Pobieżnie obrzucił wzrokiem nagiego Rafała i szlafrok zwisający z gabrielowej dłoni, po czym zrobił to jeszcze raz. W końcu potarł oczy, spojrzał na nich po raz kolejny i wziął głęboki oddech.
- Okej, nie miałem pojęcia, że się pieprzycie - rzucił, unosząc brwi. - Choć moglibyście nie robić tego tutaj. Naprawdę, nie mam nic przeciwko wam, ale chciałbym móc w spokoju siadać na tej kanapie.
Rafał uśmiechnął się złośliwie. Gabriel mu zawtórował. W innych okolicznościach pewnie pociągnęliby ten żart, aż Razjel zacząłby żałować, że kiedykolwiek się odezwał. To jednak nie był odpowiedni moment.
- Rafał właśnie poinformował mnie, że się do nas wprowadza. - Gabriel oprzytomniał jako pierwszy, sprowadzając rozmowę na właściwe tory.
- To już ten etap związku? - zakpił Razjel, otwierając lodówkę. Wyciągnął podejrzaną butelkę pozbawioną etykietki, oparł się o szafkę i rozpoczął subtelne sztyletowanie Rafała wzrokiem. Anioł w końcu wyrwał swój szlafrok z dłoni Gabriela i pośpiesznie się nim zasłonił, pokazując Razjelowi środkowy palec. Milczeli. Gabryś zerknął na Razjela prowokacyjnie, gotów zapytać o nagłe zamiłowanie do rafałowej golizny. Odpowiedziało mu jednak spojrzenie sugerujące, że jeśli powie cokolwiek, szybko straci wszystkie zęby. Odpuścił więc, ale nie na długo. Miał zamiar wypomnieć mu to przy najbliższej możliwej okazji.