— Obrzydliwe.
Peter stał nad parującym sedesem, cały zielony, prawie mdlejąc od oparów i smrodu. Pomysł ważenia eliksiru wybuchającego w toalecie może nie był wyśmienity, ale mina Mulcibera bezcenna. James z wielkim uśmiechem na ustach szorował ściany, całe w dziwnym śluzie, co jakiś czas prychając na samo wspomnienie ślizgona.
— Widzieliście jak uciekał z tym zielonym zadkiem?— Syriusz podparty o mopa, prawie sikał ze śmiechu. Nie śpieszyło im się, co jakiś czas robili przerwy i siadali podparci o ścianę plotkując na wszystkie tematy.— No panowie, zaraz fajrancik.
Potter wziął się za szorowanie kolejnej plamki na podłodze, przy okazji wspominając przedwczorajsze wyjście z Regulusem. Od tamtego wyznania nie rozmawiał z chłopakiem, ciągle się mijali, a raczej Black go obchodził szerokim łukiem. Okularnik miał wrażenie, że Regulus po porostu go unika.
Czy żałuje, że mi się zwierzył? Czy po prostu mu głupio?
Zdawał sobie sprawę, że prędzej czy później w końcu się spotkają. I co miałby mu powiedzieć? Udawać, że ta rozmowa przy zachodzie słońca nie miała miejsca? Westchnął głośno. Potrzebował rozmowy z nim, już się przyzwyczaił do ślizgona, tęsknił za tym delikatnym rumieńcem, czarnymi loczkami i tak pięknymi, zielonymi oczami.
— Syriusz skąd wiedziałeś, że podoba ci się Remus?— zapytał. Black usiadł na czworaka, zastanawiając się nad początkiem swojego uczucia. Lupin podobał mu się od kiedy zauważył go na peronie na pierwszym roku, więc trudno było określić kiedy to poczuł.
— Kiedy nie stanął mi na widok półnagiej dziewczyny — odpowiedział mu przyjaciel z chytrym uśmieszkiem.— A tak na serio, gdy pomyślałem o Remusie, od razu stawał mi na baczność. Chciałem żeby był szczęśliwy, przed wszystkim go bronić. Zżerała mnie zazdrość jak rozmawiał z inną dziewczyną lub chłopakiem. No i oczywiście, moje serce szalało, gdy go tylko widziałem.
James zamyślił się. Czuł to od wczoraj. Czuł, że nie może wyrzucić młodszego Blacka ze swojej głowy. Że się w nim zauroczył. Jakie było prawdopodobieństwo, że Regulus mógł czuć to samo? Dość duże. Tylko przy nim się tak rumienił, robił te maślane oczka i jąkał. Jednak kto po prawie tygodniu znajomości proponuje związek? Nikt. Prędzej, by go przestraszył, niż przekonał do swoich uczuć.
Dlatego musiał się postarać jeszcze bardziej
— A co, podoba ci się ktoś?
— Możliwe.
Szczęki dwóch pozostałych huncwotów uderzyły z hukiem o posadzkę. Zakochany James Potter? Tego nikt się nie spodziewał.
Ślizgon szedł szybkim krokiem przez korytarz, przyciągając zaciekawione spojrzenia. Irytek uczepił się go tak samo mocno jak woźnego. Cała szkoła znała już jego aktualną gadkę, Regulus cnotka. Chciał po porostu jak najszybciej dostać się do biblioteki, do której wkurzająca istota nie miała dostępu. Bibliotekarka nienawidziła go tak samo jak woźny, a gdy ostatnio przewrócił regał pełen ksiąg, miarka się przebrała.
Szybko zniknął za drewnianymi drzwiami. Kamień spadł mu z serca, gdy wreszcie dostał upragniony spokój. Ale jak to mówią nie chwal dnia przed zachodem słońca. Przy jednym ze stoli siedział James, roześmiany z rozwalonymi włosami, a obok niego Peter. Bał się, że Potter zacznie okazywać mu współczucie lub zacznie brzydzić. Nie chciał na razie z nim rozmawiać, w końcu wypłakał mu się na ramieniu jak dziecko. Już chciał zawrócić, gdy gryfon krzyknął jego imię. Niezadowolona bibliotekarka syknęła, mrużąc na chłopców oczy.
CZYTASZ
Szlaban// Jegulus
FanfictionKto nie znał Jamesa Pottera? Chłopaka należącego do szkolnej elity, rozrabiakę wszechczasów i jednego z huncwotów. Miał wybujałe ego sięgające Słońca, ale zawsze dla każdego był miły, pomocny i uczciwy. Mimo wpadki z Lily Evans dalej pewnie stąpał p...