Pierwsza drama

1K 67 100
                                    


Jest bardzo lekka scena 16+


Już od samego ranka cały Hogwart żył imprezą u gryfonów. Napalone nastolatki szeptały między sobą na temat strojów, jakie będą alkohole i kto tym razem zrobi z siebie debila roku. Na zeszłych urodzinach Jamesa ten przydomek dostała Mary Macdonald, która zwymiotowała na buty McGonagall, gdy nauczycielka chciała zakończyć biesiadę. 

Ślizgoni siedzieli przy stole w wielkiej sali i jedli obiad. Rabastan i Pandora uśmiechali się do siebie dyskretnie, na co Evan nie reagował. Jakoś przyjął ten fakt i starał się ignorować swoją siostrę, która kręciła z jego przyjacielem. Gdy parę siedzeń dalej dosiedli się Avery, Mulciber II i Snape miny im zrzedły. Zmierzyli trójkę chłopaków zdegustowanym spojrzeniem, po czym zachichotali.

— Rosier!— warknął Avery. Piątka ślizgonów ucichła tak samo jak reszta uczniów. Nastolatek poszedł do Evana i mało brakowało, by mu przyłożył.— Widziałem jak kręciłeś z Florą!

Flora Murton była dziewczyną Averyego II z przypadku. Nikt nie wiedział co dziewczyna widzi w tym obrzydliwym ślizgonie i każdy jej współczuł. W pierwszych latach nauki kolegowała się z Evanem i Regulusem, lecz gdy jeden z gangu ślizgonów zaczął mieć do nich problem, zerwali kontakt. 

— W dupie byłeś i gówno widziałeś. Po prostu rozmawialiśmy o zadaniu. Co, nie ufasz swojej dziewczynce?— zaśmiał się sarkastycznie.— Idź sadzić swojego śmierdzącego kloca, a nie mi tu dupę zawracasz. Gdyby mnie jeszcze interesowała ta twoja pryszczata panienka. 

— Uważaj na słowa Rosier...

— Możecie się nie kłócić?

Wszyscy z zaskoczeniem spojrzeli na Regulusa. On raczej rzadko wtrącał się w kłótnie tej dwójki, zazwyczaj siedział cicho i śmiał się pod nosem. Jednak tym razem nie chciał dostać żadnego szlabanu, musiał pojawić się na urodzinach Jamesa. W końcu nie po to siedział tyle nad tą cholerną kartką urodzinową.

— Nie chcę dostać szlabanu akurat dzisiaj — westchnął i wziął kolejnego łyka wody. Avery posłał jeszcze ostrzegawcze spojrzenie Evanowi i odszedł do reszty swoich znajomych.— Nie sądziłem, że mnie posłucha — przyznał, a usta wykrzywił w uśmiech.

Reszta dnia minęła szybko. W końcu nadszedł czas na imprezę, popijawę i zabawę roku. Black nie wiedział co na siebie założyć, więc ubrał zielono-czarny sweter i codzienne spodnie. Po długim błaganiu, Rabastan wybrał podobny styl. Po prostu Regulus nie chciał odstawać od reszty. Chwycił w dłoń czerwoną kartkę, na którą naklejone były papierowe słoneczniki i serduszka. Miał nadzieję, że spodoba się Jamesowi tak samo jak jego współlokatorom. 

— Myślicie, że przyjmie prezent?— zapytał Evan, trzymający w dłoni ognistą whisky, która na czubku miała zawiązaną kokardkę. 

Poszli w czwórkę pod obraz Grubej Damy, która tylko wywróciła oczami słysząc, tego dnia po raz setny hasło. Gdy weszli do środka Regulus poczuł, jakby miał zaraz zwrócić swoje płuca. Głośna muzyka niszczyła jego bębenki, docierając do najgłębszych miejsc w ciele. Smród potu, papierosów i alkoholu zaatakował nozdrza młodszego, aż sam wyciągnął fajkę i ją podpalił mocno się zaciągając, by ukoić nerwy. Nie przepadał za takim klimatem, jednak były to urodziny jego chłopaka.

Tym razem obiecał sobie, że nie tknie alkoholu w przeciwieństwie do Rosiera, który rzucił się na jeden ze stolików wypełnionego przeróżnymi trunkami. Gdzieś tam Pandora z Rabastanem tańczyli Macarene, a Syriusz i Remus siedzieli na kanapie i obgadywali nowych przybyszów. Regulus przytłoczony nieznanymi osobami i trochę zagubiony w towarzystwie ruszył w stronę brata. Czuł się niezręcznie, gdy nie miał z kim pogadać i stał jak ten słup soli na środku parkietu lub podpierał ściany.

Szlaban// JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz