Cyrk i propozycja nie do odrzucenia

1.2K 72 146
                                    



Ten weekend dla uczniów Hogwartu miał być bardzo emocjonujący, przez sobotnie wyjście do Hogsmeade i niedzielny mecz Gryffindoru ze Slytherinem. Dla Jamesa i Regulusa zapowiadał się jeszcze bardziej wyjątkowy z powodu randki, na którą zaprosił go Regulus.

Ale na razie nie odbiegajmy za bardzo w przyszłość.

Regulus siedział w wielkiej sali wraz ze swoimi przyjaciółmi. Myślał gdzie jutro zabrać Pottera. Herbaciarnia wydawała mu się za bardzo kiczowata, pub Pod Trzema Miotłami tym bardziej, a Świńskiego Łba nawet nie wziął pod uwagę. Miał w głowie pustkę, z ich dwójki James był romantykiem, który miał pełno pomysłów.

— Patrzcie kto przyjedzie do Hogsmeade — powiedział Rabastan, który przed chwilą dołączył do śniadania. Black znudzony przyjął ulotkę od przyjaciela. Oczy mu się zaświeciły gdy tylko zobaczył obrazek, czyżby został uratowany, a wszechświat wreszcie stanął po jego stronie?— Kumacie?! Cyrk!

— W końcu spotkasz się z biologiczną rodziną, Rab — Pandora spojrzała na niego przelotnie i wróciła do piłowania swoich przydługich, ostrych paznokci, którymi mogła wydłubać oczy. Lestrange posłał jej środkowego palca i tym razem zwrócił do Evana, dalej przeżywając, że w końcu zobaczy latające na uszach słonie. 

Regulus spojrzał na stół Gryffindoru. Huncwoci też przeglądali ulotkę, co jakiś wybuchając śmiechem. Nie wiedział czy Jamesowi spodoba się takie wyjście i czy w ogóle lubi cyrk. Mógł bać się klaunów lub mieć jakieś traumatyczne wspomnienia, jak on z magiczną żabą, którą Walburga próbowała wyjąć mu z włosów ponad godzinę. Wcale nie była delikatna i wyrwała mu przy tym połowę kłaków. 

Stwierdził, że w wolnej chwili zapyta Pottera, czy taki pomysł mu odpowiada. Teraz musiał się zmierzyć z dwiema lekcjami pod rząd o starożytnych runach, później z eliksirami, a na sam koniec została mu historia magii. 



I nie zapytał. Nadeszła w końcu sobota, więc stał przed szkołą i szukał okularnika wzrokiem. Nagle zrobiło mu się ciemno przed oczami, a na twarzy poczuł gładką skórę. Czyjeś ramiona mocno go obejmowały, bez szansy na wyrwanie, czy nawet obrócenie.

— Zgadnij kto to — wyszeptał chłopak, dmuchając ciepłym powietrzem w wrażliwe ucho ślizgona. Chłopiec rozpoznał Jamesa wcześniej po zapachu męskich perfum, które tak bardzo ubóstwiał. 

— Severus? Stęskniłem się za tobą po naszej ostatniej wspólnej nocy — powiedział z sarkazmem. Usłyszał cichy chichot gryfona, który po chwili opuścił swoje ręce. Regulus od razu się do niego odwrócił i stali już twarzą w twarz, patrząc sobie wzajemnie w oczy.— Cześć. 

— Cześć, promyczku — mruknął James. Zmierzwił miękkie loki Blacka dłonią, a następnie złapał za tą chłopca, mocno zaciskając na niej palce.— Gdzie idziemy?

— Do cyrku — odpowiedział niepewnie. Jednak, gdy oczy Pottera zaświeciły się jak dwie najjaśniejsze gwiazdeczki, wiedział że to dobry pomysł. Myślał, że to niemożliwej, ale uśmiech gryfona poszerzył się jeszcze bardziej, ukazując proste zęby.— Lubisz kaskaderów, klaunów i magików?

— Kocham. Do mojego miasteczka co rok na wakacje przyjeżdża cyrk. W dzieciństwie chodziłem do niego z mamą, nawet raz dali mi potrzymać magicznego bobra — wspominał zawzięcie. Na twarzy Blacka pojawił się delikatny uśmieszek, lubił jak starszy opowiadał o sobie, domu czy kolegach. Po prostu kochał dźwięk jego głosu.— W świecie mugoli jest bardzo dużo cyrków. Nawet na jeden zabrałem Syriusza, jak będziesz chciał to możemy iść na wakacje, czy coś. 

Szlaban// JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz