EPILOG

909 77 52
                                    



Żeby nie było - powaliło mi się i dałam te durne SUMy przed Wielkanocą. Kiedyś to poprawię. 


Dwa miesiące później...


Związek Jamesa i Regulusa wręcz kwitł w oczach. Chłopcy z każdym kolejnym dniem zakochiwali się w sobie coraz bardziej, prawie tracąc głowę dla drugiego. Chodzili na urocze randki, szeptali słodkie słówka na korytarzu i przytulali w dormitorium, skradając sobie małe pocałunki. Black stał się mniej straszny dla uczniów Hogwartu, dziewczyny częściej do niego zagadywały, zdobył parę nowych znajomych.

W końcu przyszedł czas na wakacje. W tym roku miały być wyjątkowe, spędzał je u Potterów, z którymi zaczął wymieniać się listami. Euphemia zakochała się w chłopaku swojego syna, przez jego urok i bijącą słodycz. Za to Fleamont podziwiał inteligencje nastolatka i trzeźwe nastawienie do życia. 

Gdy wyszli z pociągu mama Jamesa, rzuciła im się na szyję i wycałowała każdego z osobna. Na parę dni miał zostać u nich Remus, którego rodzice wyjechali do babci syna kuzynki szwagrowej, Gertrudy. W piątkę weszli do malutkiego samochodziku i ruszyli do posiadłości Potterów. 

Dom latem prezentował się jeszcze piękniej przez pełne drzewa, śliczne kwiatki i ćwierkające dookoła ptaszki. W porogu powitał ich pan Potter wraz z Piernikiem i Harrym, który znacznie urósł. Regulus popędził do kota i podniósł go na ręce, delikatnie głaskając jego brązową sierść.

— Ale jesteś duży — wyszeptał, a zwierzę miauknęło. 

Weszli do środka i od razu przeszli do salonu. Zjedli pożywny obiad w akompaniamencie śmiechów, głośnych rozmów i żartów. Regulus nie wiedział, co takiego dobrego zrobił w życiu, że dostał od losu cudownego chłopaka, drugą kochającą rodzinę i wspaniałych przyjaciół. Uśmiechnął się do talerza, gdy James po raz kolejny podsunął na niego małą porcję swojego jedzenia. 

Jak on kochał tego idiotę.


Parę lat później:


— Na wtorek macie napisać referat o zaklęciach niewybaczalnych — powiedział, a uczniowie donośnie jęknęli. Każdy wiedział, że Regulus Black kochał znęcać się nad swoimi podopiecznymi. 

Można powiedzieć, że każdy poszedł w swoją stronę. James spełnił marzenia i został aurorem, zresztą tak samo Syriusz. Remus zdobył sławę po napisaniu książki o życiu wilkołaka, Lily zajęła jedną z posad w Ministerstwie Magii, a Peter i Mary wzięli ślub parę miesięcy temu. Za to Regulus był nauczycielem OPCM. Na jego nieszczęście Severus Snape pracował parę gabinetów dalej jako wielki znawca eliksirów.

Pierwszego dnia gdy Evans zdobyła swoje wymarzone stanowisko wezwała Walburgę Black, a następnie wrzuciła ją do Azkabanu. Ten czas w życiu dwójki Blacków był najtrudniejszy, wtedy też Regulus przeżył prawdziwą kłótnię z Jamesem. Na szczęście spór tylko wzmocnił ich relację i uświadomił jak bardzo się kochają. 

Aktualnie były ślizgon wracał już do domu po spokojnym dniu pracy. Gdy wyszedł z kominka zaatakował go kot, którego przygarnęli od razu po kupnie małego domku. Traktowali Cat jak własną córkę, co tydzień załatwiali jej nowe zabawki i teleportowali aż na drugi koniec Anglii po lepsze smaczki. 

— Cześć!

James wyszedł zza rogu i od razu chwycił swojego partnera w ramiona. Złożył na malinowych ustach nauczyciela głęboki, tęskny pocałunek. Nie ważne ile razy już się całowali, zawsze towarzyszyło im te same uczucie, co przy pierwszym razie - motylki w żołądku, przyjemny dreszcz i ciepło w podbrzuszu. 

— Jak tam u mojego pana profesora?— zapytał dziarsko. 

Dostał dwa dni wolnego po ostatniej tygodniowej misji. Spał do dwunastej, robił obiadki dla swojego chłopaka i zawracał głowę Syriuszowi i Remusowi. Co prawda te siedem dni rozłąki niezbyt dobrze podziałały na Regulusa. Gdy tylko Potter znikał od razu przestawał jeść. Nie to, że nie podobało mu się jego ciało. Po prostu nie miał apetytu. 

— Dzisiaj dałem minus piętnaście punktów gryfonom — odpowiedział z wrednym uśmieszkiem. Usiadł przy wielkim stole i wziął za jedzenie makaronu ze szpinakiem. Obrócił się w stronę okna, gdy czarna sowa zapukała w szklaną teksturę. Zaklęciem wpuścił zwierzę, które rzuciło na mebel kopertę i wyleciało.

— Od kogo?

— Rab i Pandora — westchnął. Ostrożnie otworzył kopertę, jak to na arystokratę przystało i szybko przeleciał tekst wzrokiem. Z każdym kolejnym zdaniem robił coraz większe oczy na kartkę papieru, co zaczęło stresować aurora.— No nie wierzę, wpadli! Będą mieli dziecko.

— Co ty gadasz?!— wyrwał chłopakowi kartkę. Musiał samemu się przekonać, czy Regulus go nie wrabia. A to robił prawie codziennie.— Już widzę minę Rosiera. On nie siedzi na Malediwach?

Evan i Barty prowadzili życie typowej ciotki z ameryki. Ciągle coś zwiedzali, przesyłali im coraz dziwniejsze pocztówki i otaczali się w luksusie. James nigdy nie dowiedział się skąd mają tyle pieniędzy, pewnie dlatego, że był aurorem. A oni prowadzili nielegalne biznesy, o których nie wszyscy musieli widzieć. 

— Reggie?

— Hm?— mruknął. James wbił w niego intensywne spojrzenie i delikatnie uśmiechnął pod nosme.

— Kocham cię.

— Też cię kocham — prychnął, po czym nachylił się składając na wąskich ustach czuły pocałunek. 


KONIEC

Dziękuję za każdą gwiazdkę, każdy komentarz i wyświetlenie. Jeśli bym mogła wyściskałbym każdego z osobna <333

Szlaban// JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz