Dodatek: Ostatni rok ślizgonów

879 62 54
                                    



Siódmy rok:


Związek Evana i Baryego był najbardziej wybuchowy wśród wszystkich par w Hogwarcie. Jak reszta na walentynki czy innego tego typu święta dawała sobie piękne prezenty, kwiatki lub biżuterię, to Crouch ofiarował swojemu wybrankowi kopa w dupę, gdy przyłapał go na flirtowaniu z jakąś młodszą krukonką. 

I to nie tak, że Rosier był niewierny i nie kochał drugiego ślizgona - wręcz przeciwnie. Powtarzał mu to codziennie po wybudzeniu, jednak po prostu uwielbiał go irytować i testować granice jego cierpliwości. 

Siódmy rok był najnudniejszy w całej historii ich edukacji. Huncwoci odeszli, to samo paczka Snapea. Chodzili z kąta w kąt, w wielkiej sali zbijali bąki, a na lekcjach wzdychali, co minutę denerwując tym profesorów. 

— Ej, Reg — Rosier zaczepił Blacka. Cały czerwony loczek schował trzymaną książkę pod materac łóżka i odchrząknął, prawie przyłapany na czytaniu brudnych scen. Zboczeniec pomyślał Evan, wywracając mentalnie oczami.— Masz tą mapę od Pottera?

James oddał Mapę Huncwotów swojemu chłopakowi, stwierdzając, że i tak mu się już nie przyda. 

Właśnie, co do związku Pottera i Regulusa. 

Blackowi dziwnie było się przyzwyczaić do aktualnego trybu życia. Już nie latał z Jamesem po kątach, skradając sobie drobne pocałunki. Nie miał komu poskarżyć się na współlokatorów lub po prostu porozmawiać o bardziej intymnych sprawach. Bądźmy szczerzy, Regulus przed poznaniem gryfona już czytał brudne rzeczy, jednak po swoim pierwszym razie z Jamesem pragnął więcej, co powodowało u niego seksualną frustrację. I może dlatego wymieniał się z Potterem zboczonymi listami, na który kiedyś trafił Rosier i bardzo tego pożałował. Jednak Black nie był taki niewinny jak mu się wydawało. 

— No mam — odpowiedział niepewnie, marszcząc brwi na przyjaciela. Byli sami w pokoju, Rab i Crouch siedzieli w bibliotece i uczyli Pandorę do zbliżających się SUMów. 

— A dałbyś mi ją?— zapytał.— Chciałbym wziąć Bartyego na randkę w jakieś... bardziej ustronne miejsce — wytłumaczył, drapiąc się po karku. Szczerze mówiąc, nie mieli przez ostatnie tygodnie okazji, by zająć się sobą nawzajem. Ciągle ktoś siedział w dormitorium, albo przyłapywał ich w trakcie.

— No nie wiem — westchnął Regulus. W końcu obiecał Jamesowi, że zajmie się mapą i nikomu jej nie da. Zresztą jakby się zgubiła były gryfon chyba by go zabił.

— Stary, błagam — Evan złączył dłonie jak do modlitwy i klęknął przed chłopakiem.— Ten jeden raz. Potter o niczym się nie dowie, a mapa wróci do ciebie od razu.

Black ugiął się pod ciężkim spojrzeniem przyjaciela. Wyjął kartkę papieru spod poduszki i podał ją drugiemu z wielkim bólem serca. Cichy głosik z tyłu głowy podpowiadał mu, że źle robi, jednak co takiego mogło stać się mapie?

— Na Merlina, kocham cię! Jesteś moim najlepszym przyjacielem!— krzyknął i rzucił się na loczka, prawie go zgniatając. 



Czwórka ślizgonów siedziała na obiedzie w wielkiej sali. Evan nie mógł się doczekać aż w końcu ucieknie ze swoim chłopakiem do jednego z tajemniczych korytarzy. Z opartą głową o dłoń wzdychał z rozmarzenia, irytując przy tym młodego Blacka, który w końcu zdenerwowany jak nigdy, zaklęciem rozmazał na twarzy Rosiera ubite ziemniaki. 

Szlaban// JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz