Rozdział 11

5 1 0
                                    

*Evie*
A więc o to chodziło... spojrzałam na chłopaków gdy mój wzrok zatrzymał się na Liam'ie. Krótko mówiąc nie wyglądał dobrze...
*Liam*
Zawiodła się na mnie...? Opuściłem głowę i zacząłem bawić się palcami. Chłopacy coś do mnie mówili ale ja nie słuchałem, dopóki Melanie nie usiadła na moich kolanach i przytuliła mnie do siebie. W głowie miałem tylko jedno pytanie...czy Ashley mi wybaczy....?
*Melanie*
Zauważyłam że Liam nie wygląda dobrze. Pozwoliłam mu się cicho wypłakać. Spojrzałam na Eve która zabrała ze sobą Matteo i Victora a ja zostałam sama z Liam'em.
-Hej  kochanie.... będzie dobrze...-próbowałam go pocieszyć ale nie wiedziałam co powiedzieć. Miałam co do tego złe przeczucia.
*Ashley*
Po chwili ciszy uniosłam głowę którą miałam ciężką i zapytałam.
-Zawieżesz mnie do domu...?
-Jasne. Chodź do auta. Jechaliśmy w głębokiej ciszy. W domu przeszłam przez korytarz w , którym były szare ściany i podłoga z marmuru. Gdy znalazłam się już u siebie w pokoju padłam na łóżko,i pozbyłam się tych wszystkich emocji które we mnie były przez ten cały czas. Wyłam, płakałam, łkałam aż, w końcu nie zasnęłam wykończona. Nawet się nie przebrałam. Nie zeszłam na obiad ani na kolację. Słyszałam jak kilka razy ktoś wchodził ale nie zwracałam na to uwagi i znowu odpływałam.
*Matteo*
Po powrocie do domu siedziałem cicho wgl się nie odzywając. Zeszłem tylko na obiad i kolację. Cały czas miałem w głowie słowa Ashley...,, Zawiodłam się na was''. Nigdy nie okazuje swoich uczuć ale teraz pozwoliłem spłynąć swoim łzom. Nagle do mojego pokoju weszła moja mama a ja szybko wytarłem łzy. Miałem nadzieję że nie zauważyła, ale się myliłem.
-Matt... wszystko dobrze?-powiedziała po czym usiadła obok mnie na moim łóżku. Wziąłem głęboki wdech i odpowiedziałem.
-Nie...nic nie jest okej...
-Co się stało...wiesz że możesz mi wszystko powiedzieć kochanie?- powiedziała moja mama.
-Zjebalem mamo.... znowu...-powiedziałem załamany.
-Chodzi o Ashley?-położyła rękę na moje ramię i uśmiechnęła się lekko. Kiwnąłem głową na tak.
-Oh... jestem pewna że wam wybaczy. Już nie raz tak było. Będzie dobrze...-powiedziała swoim kojącym głosem.
-Mam taką nadzieję....-usmiechnalem się smutno.
*Evie*
Szłam z chłopakami w kierunku wyjścia czując na sobie wzrok mijających uczniów. Gdy byliśmy na dworze puściłam ich i odetchnęłam z ulgą. Odwróciłam się do nich .
-Co to było, hmm?-zapytałam cicho. Patrzyłam na nich. Nic nie mówili a ja się wściekłam.
-Co to było ja się do cholery pytam?!-krzyknęłam.
Rozłożyłam ręce. Victor chciał mnie uspokoić ale jednak z tego zrezygnował.
Żałosne. Po prostu żałosne.
Zakryłam twarz dłońmi. Poczułam jak czyjeś ramiona mnie obejmują. Zabrałam ręce i zobaczyłam Victora. Nie potrafiłam się na niego dłużej gniewać. Pogadaliśmy sobie jeszcze a później każdy pojechał do domu.

Impossible Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz