2

82 10 30
                                    

"Take me away from here
Everybody so fake
Everybody so fake, I swear
But I don't wanna go back there
Everybody so fake
Everybody act like they care"

—Lil Peep, "Runaway"

Aether


Rano, korzystając z tego, że w kuchni ani w salonie nie było nikogo pozwoliłem sobie na zjedzenie czegoś "na szybko". Z lodówki wyjąłem jogurt i szybko go zjadłem. Tego dnia moimi jedynymi zmartwieniami pozostawały znalezienie odpowiedniego miejsca, w którym mógłbym malować bez obaw, że rodzice się dowiedzą o konkursie i przeniesienie płótna, które jest wyjątkowo duże gdyż mierzy ono 2 na 1,5 metra. Od znajomego, który co prawda już dawno skończył szkołę jednak dalej utrzymujemy kontakt udało mi się pożyczyć wózek dzięki któremu łatwiej będzie mi przetransportować płótno. Obiecałem też Panu Neuvillette, że przyjdę dzisiaj po ten obraz i zabiorę go do siebie. Oczywiście nie mogłem powiedzieć jak na informacje o konkursie zareagowali. Nie mogę teraz nie przyjść kiedy on specjalnie pofatygował się nawet w sobotę tylko po to aby wpuścić mnie do szkoły. Z mojego zamyślenia wyrwało mnie chrząknięcie matki wprost mówiące, że wcale nie chce mnie tu widzieć.

— Gdzie ty się wybierasz? Pozwolił ci ktoś w ogóle dzisiaj wychodzić? — zakłada ręce na pierś a jej twarz wykrzywia się w nieco przesadnie wyeksponowanym grymasie.

— Idę się pouczyć do biblioteki. — w duchu modliłem się aby matka nie wkurzyła się o pewny siebie ton. O wiele bardziej spodobałoby jej się gdybym z podkulonym ogonem przyszedł pytać ją o zgodę.

— Nie możesz uczyć się w domu, jak normalne dziecko?

— Potrzebuję do tego książek z biblioteki. — celuje we mnie przenikliwym spojrzeniem i w milczeniu mierzy mnie wzrokiem.

— Dobrze. Idź. — na twarz wnika mi ledwo widoczny wyraz ulgi a kąciki ust mimowolnie unoszą się w delikatnym uśmiechu. Jednak nie na długo było dane mu tam pozostać. — I zdejmij te wisiorki z szyi. Prawdziwy mężczyzna nie ubiera się w ten sposób. — zawsze to samo. Prawdziwy mężczyzna to, prawdziwy mężczyzna tamto... Ale, jebie mnie to. Jebie mnie, jak powinien się zachowywać "prawdziwy mężczyzna". Kiedy tylko kobieta się odwraca bezgłośnie wzdycham i przewracam oczami zakładając ręce na pierś.

Przechodzę do przedsionka i zza masy kurtek wygrzebuję wcześniej tu przeze mnie schowaną pojemną beżową torbę po brzegi wypchaną tubkami z farbą. Rzuciłem jeszcze szybkie spojrzenie w stronę - na szczęście, pustego salonu. Szybko wsuwam nieco wytarte conversy i nawet ich nie zawiązując zrywam się na proste nogi po czym wręcz wypadam za drzwi. Odchodzę kawałek dalej i dopiero wtedy przystaję aby zawiązać ciągnące się dotychczas po ziemi sznurówki. Przymknąłem powieki i zaczerpnąłem haust rześkiego powietrza. Ciepłe słońce ogrzewa moje ramiona i pobudza wszystko wokół do życia. Założyłem na głowę brązowe słuchawki z mnóstwem naklejek i uroczym listkiem zrobiony na szydełku. Włączyłem "dead girl in the pool" od girl in red i ruszyłem w stronę liceum.

Po drodze zdążyłem wstąpić do Tighnari'ego i mimo, że nieco się zdziwiłem gdy drzwi otworzył mi Cyno, jego przyjaciel z ławki, cień i pierwszorzędny przydupas za czasów kiedy jeszcze oboje byli uczniami tej chłodnej aczkolwiek na swój sposób urokliwej placówki to ostatecznie nie było żadnych komplikacji a Thinari również był w domu. 

— Dzień dobry. — skinąłem lekko głową łapiąc słuchawki w obie ręce. Założyłem je za długi pasek od torby i podszedłem bliżej do Pana Neuvillette.

Taste of your lips when we kiss/xiaother/ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz