7

60 4 6
                                    

"Everyone thinks that we're perfect
Please don't let them look through the curtains
D-O-L-L-H-O-U-S-E
I see things that nobody else sees"

—Melanie Martinez, "Dollhouse"

Aether

Cały dzień zaprzątałem sobie głowę natrętnymi myślami. Mianowicie, martwię się o Kazuhe. Nie wyglądał dzisiaj najlepiej. Zmęczona twarz przepełniona bólem odbiła wyraźny ślad w mojej pamięci. Do teraz widzę przed oczami jego wymuszony uśmiech kiedy mnie zobaczył. Tego dna, również po raz pierwszy mogłem zobaczyć blizny na jego prawym nadgarstku. Starannie zakrywał je od pierwszego dnia w tej szkole. Nigdy przedtem nie zdarzyło mu się zapomnieć owinąć je bandażami. A ubrania, nad których wyborem zawsze spędzał mnóstwo czasu, tym razem były przypadkowymi różowymi spodniami od piżamy i czarną, rozciągniętą bluzą z której odklejały się drobne diamenciki. Zmartwiony jego stanem, teraz podążam za nim długim, pozbawionym prawie wszystkich uczniów korytarzem. Nie ważne, czy byłem metr czy pięć od niego, ten mimo wszystko mnie nie zauważał. Od rana praktycznie nie byłem w stanie zaangażować go w żadną rozmowę trwającą więcej niż kilka minut. W trakcie konwersacji po prostu gdzieś odpływał. Ilekroć pytałem, czy wszystko u niego okej, zawsze spotykałem się z głupim przytaknięciem albo całkowitym brakiem odpowiedzi. Cały dzień, przez wszystkie lekcję jak i przerwy wlepiał pusty wzrok w okno bądź ścianę. Opadające powieki jedynie podkreślały ciemne sińce rozciągające się pod jego oczami wśród drobnych, czerwonych krostek.

Przyspieszam kroku lecz nim zdążę go dogonić, chłopak znika za drzwiami sali numer 26. Nie wchodzę jednak za nim. Zawieszam dłoń nad klamką zastanawiając się, czy wejście do klasy jest dobrym pomysłem. Może lepiej by było, gdybym zostawił go samego? Szybko rozwiałem tę, jak i podobne do niej myśli zaczynające kłębić się w mojej głowie. To mój przyjaciel, przecież go nie zostawię kiedy ewidentnie coś go gnębi.

Zapukałem do drzwi. Najpierw słabo i niepewnie, potem mocniej. Odbijające się od ścian echo zostaje przerwane przez skrzypiące zawiasy w starych drzwiach. Stanąłem przed rzędem drewnianych ławek, a siedzący pod ścianą zapełnioną półkami Kazuha leniwie podniósł na nie wzrok. W dłoniach ściskał kolejny już tego dnia kubek kawy. Gdy mnie zobaczył, wyjął z uszu słuchawki, z których jeszcze przez moment leciał fragment piosenki "505", Arctic Monkeys.

Robię kilka dużych kroków w przód po czym siadam obok chłopaka. Przez chwilę po prostu milczymy. Podczas gdy ja próbuję zebrać myśli.

— Nie za dużo tej kawy pijesz? Która to już dzisiaj? — rzucam próbując zacząć rozmowę. Kazuha w odpowiedzi jedynie wzrusza ramionami a mi umyka cały nastrój do żartów. Odchrząkuję zasłaniając usta pięścią po czym — już nieco poważniej — mówię: — Co się dzieję?

— Mówiłem już, że wszystko w porządku. — mówiąc to, unosi się w zdenerwowaniu. Jego głos brzmiał na nieco bardziej zirytowany niż zazwyczaj kiedy był po prostu czymś rozdrażniony.

— Przestań. Widzę, że coś jest nie tak, więc dlaczego mi po prostu o tym nie powiesz? — po moich słowach sala ponownie pogrąża się w ciszy. Ściany czujnie czekają na kolejne słowa, które będą mogły pochłonąć i trzymać przez kolejne dziesiątki lat. Na zimnej posadzce słychać jedynie słabo zsynchronizowane z śpiewem ptaków krzyki nastolatków, zapewne w naszym wieku oraz tykanie zegara. Kazuha przez jakiś czas wlepia wzrok w swoje trampki, jakby dalej nie do końca rozumiał co się dzieję. Po chwili jednak milczące pomieszczenia wypełniają krótkie, następujące jedno po drugim pociągnięcia nosem. Chłopak zawiesza na mojej szyi ramiona po czym zaczyna płakać. Gorzko i donośnie, ledwo mogąc złapać oddech. Obejmuję go w plecach czekając aż się uspokoi.

Taste of your lips when we kiss/xiaother/ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz