5

72 8 26
                                    

"Everyone hates me, but nobody knows me"

—Lil Peep, "Fingers"

Xiao

Od rana nie czułem się najlepiej a głośne odbicia piłki od chłodnej posadzki oraz smród potu wcale nie pomagały na łapiące mnie mdłości i nieustający ból głowy. To wszystko doprowadziło do tego, że w końcu zemdlałem. Nie pamiętam kiedy to było. Podczas meczu koszykówki? A może po jego zakończeniu? Nieważne. 

Obudziłem się u pielęgniarki. Miła kobieta w podeszłym wieku. Raczej nie była zbyt rozmowna ale kiedy zainteresował ją jakiś temat nie sposób było jej przerwać.

— Wypij to. — powiedziała podając mi szklankę z wodą. — Twój tato zaraz po ciebie przyjedzie, zjedz coś jak tylko wrócisz do domu.

Jeszcze przez jakiś czas przyglądam się na płyn w przeźroczystym naczyniu, w którym pływa jakiś proszek. Wypijam zawartość szklanki nieznacznie się krzywiąc. Chwilę później białe drzwi się otwierają a w nich staje ojciec. Obserwuje jak rozmawiają jednak żadne ze słów tak naprawdę do mnie nie dociera. Kobieta tłumaczy coś tacie. Widzę jak ruszają jej się usta, dużo gestykuluje. Ojciec cały czas jej przytakuje zadając co jakiś czas pojedyncze pytania. Szczerze, nie pamiętam jak wychodziłem z gabinetu.

Wsiadam razem z ojcem do czarnego samochodu zaparkowanego pod drzewem wiśniowym za szkołą. Zajmuje miejsce pasażera z przodu. Podnoszę głowę wbijając wzrok w białe płatki, które pomimo, że auto stoi tu zaledwie przez krótką chwilę zdążyły już się przykleić do przedniej szyby. Kwietniowe słońce świeciło bardzo mocno. Zbyt mocno. Nie przepadam za słońcem a co dopiero za tak jasnym i ciepłym. Zwykle w takie dni zostaję w domu albo chowam się w cieniu willi. 

— Jak się czujesz? — pyta zamykając drzwi i siadając na skórzanym fotelu. W odpowiedzi tylko wzruszam ramionami. Chyba sam nie wiem jak się czuje. Nie, żeby to było coś nowego.

— Dobrze. — odpowiadam. Jednak czy to jest prawdą? Nie wiem, ale czy to ważne? Oczywiście, że nie. W moim życiu już nic nie jest dla mnie ważne. Schylam się do czarnej torby, którą wcześniej rzuciłem między nogi i wyciągam z niej słuchawki. Tuż nad moim uchem rozlega się charakterystyczny dźwięk powiadomień. Oczywiście jest to telefon mojego ojca, co jednak nie przeszkadza mi w chociażby zerknięciu na wiadomość. Nie wiem, kto ją wysłał gdyż zanim tato zabrał mi aparat sprzed oczu zdążyłem jedynie zwrócić uwagę na jej treść:

(-----)

Nie ma sprawy! Wracaj do domu i zajmij się synem a ja skończę prace za ciebie. 

Nie mam ani czasu ani ochoty zastanawiać się nad tym, kto wysłał wiadomość. Zamiast tego udaję, że słucham reprymendy, której udziela mi ojciec. Kiedy orientuje się, że w zasadzie to mówi sam do siebie głośno wzdycha i odpala samochód. Wraz z silnikiem włącza się radio. 

— Dzień dobry! Witamy was wszystkich w ten cudowny słoneczny ranek! Mam dla was świetne wiadomości! Otóż pełne słońce na bezchmurnym niebie utrzyma się dzisiaj przez cały dzień! — mówi, a w zasadzie to wykrzykuje spiker jednej z popularnych stacji. Świetnie. Słońce nie da mi dziś spokoju ani na moment. — Czy ten dzień może być lepszy? Oczywiście! Z nami będzie jeszcze lepiej! A teraz dla państwa: Nirvana — Smells Like Teen Spirit!

Gdy tylko pierwsze dźwięki wybrzmiewają z głośnika tato od razu wyciąga rękę aby podgłośnić muzykę. Oboje lubimy tą piosenkę. Kiedy mój tata był młodszy, mniej więcej w moim wieku był ogromnym fanem Nirvany i najwyraźniej odziedziczyłem po nim gust muzyczny. Odwracam wzrok w jego stronę i zauważam szeroki uśmiech na jego twarzy. W oczach mignął płomień wspomnień z lat młodości. 

Taste of your lips when we kiss/xiaother/ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz