16

37 3 4
                                    

"Oh, won't you kiss me on the mouth and love me like a sailor?
And when you get a taste, can you tell me what's my flavor?"

—Gigi Perez, "Sailor Song"

Aether

Siedziałem na tylnym siedzeniu wyglądając za okno. Zhongli za kółkiem nuci jakąś piosenkę, która akurat leci w radiu. Wjeżdżamy na prawie pusty parking i wysiadamy z auta. Przyglądam się dużemu budynkowi z setkami okien. Wokół nas znajduje się zaledwie kilka, może kilkanaście aut personelu szpitala.

— Chcesz iść ze mną? — pyta Zhongli wciskając telefon do tylnej kieszeni czarnych jeansów.

— Nie trzeba. Wolę zaczekać na zewnątrz. — odpowiadam z uprzejmym uśmiechem. Czuję jak ręce mi się pocą. Przestępując z nogi na nogę patrzę jak Zhongli znika za szklanymi drzwiami oblepionymi ulotkami i plakatami. Macham rękami bez celu, nie wiem jak się zachować. Z jednej strony rozpiera mnie energia, z drugiej zjada stres.

W końcu widzę jak oddalone o przynajmniej piętnaście metrów drzwi znowu się otwierają a z nich wychodzą Zhongli wraz z Xiao dźwigając ze sobą ciężkie torby. Biorę głęboki wdech i wstrzymuję powietrze jak długo jak tylko daje radę. Xiao odwraca się i obrzuca spojrzeniem parking. Wypuszczam powietrze z ust i do niego macham. Zasłaniając dłońmi twarz staje w miejscu. Po chwili zrzuca z ramienia dużą torbę i zaczyna biec w moją stronę.

Bez słowa rzuca mi się w ramiona ściskając mnie tak mocno, że niemal nie mogę oddychać. Tracę równowagę i robię kilka kroków w tył żeby się nie przewrócić. Oplatam go ramionami chowając głowę w jego szyi. Serce, które nawet nie wiedziałem, że do tej pory krwawiło nagle przestaje i wraca do swojej w pełni zdrowej formy. To jakby jego dwie pęknięte połówki po długim czasie rozłąki znowu złączyły się w jedna całość.

Łapię jego twarz w dłonie i składam delikatny pocałunek na jego ustach. Znowu go obejmuję a Xiao chowa twarz w moim torsie.

— Tak strasznie tęskniłem. Już nie mogłem się doczekać aż cię w końcu przytulę. Ostatniej nocy nie zmrużyłem oka z podekscytowania. — wymamrotał.

— Wiem o tym Xiao. Ja też, ja też. — głaszczę go po głowię nieustannie trzymając w swoich ramionach.

— Już? — Zhongli opierając się o samochód zwraca się w moją stronę.

— Jeszcze nie. — odpowiadam odwracając twarz w jego stronę. Kiwa głową i idzie pakować torby i walizki do bagażnika.

— O co chodzi? — pyta Xiao robiąc nieznaczny krok w tył.

— Posłuchaj. — łapię go za ręce i spoglądam w oczy. — Wiesz, że chciałem studiować. Wynajmuję mieszkanie w Warszawie, tam mam uczelnie.

— To jakieś cztery godziny drogi. To znaczy, że nie będziemy się zbyt często widywać, prawda? — uśmiecha się ironicznie i dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo mi tego brakowało.

— No wiesz, to mieszkanie jest zdecydowanie za duże dla samego mnie, strasznie w nim pusto. Więc tak myślałem, że może chciałbyś ze mną zamieszkać? — nie mogę powstrzymać szerokiego uśmiechu, który wyskakuje mi na twarzy. Nie ważne co usłyszę w odpowiedzi, Xiao na pewno podejmie słuszną decyzje.

— Żartujesz. — zarzuca. Kręcę z głową obserwując rumieńce pojawiające się znikąd na jego twarzy. — Tato? — odwraca się do stojącego przy aucie Zhongliego.

— Jesteś pełnoletni, nie będę za ciebie decydować. — wzrusza ramionami z lekkim uśmiechem.

— A więc jak?

Taste of your lips when we kiss/xiaother/ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz