Wasza najgorsza kłótnia cz.3

223 11 1
                                    

Marcin Janusz

Ostatnimi czasy Marcin rzadko przybywał w domu. Kiedy nie był na meczu był na treningu, spotkaniu ze sztabem, a już kompletnym ciosem były nagłe, nieplanowane spotkania z chłopakami. Praktycznie cały czas byłaś sama. Jedynie kiedy widziałaś się z Marcinem to w przerwach między jego wyjściami, bo czasami nawet w nocy go nie było. Brakowało ci jego bliskości. Po wszystkich wspólnych chwilach przyzwyczaiłaś się do jego ciągłej obecności nie wliczając w to wyjazdów na mecze. Wiesz ile zrobił dla ciebie i ile wniósł do twojego życia. Przywiązałaś się do niego dlatego też tak źle znosiłaś rozłąki. Tego dnia siatkarz dostał wolne. Mieliście kilka godzin na wspólne spędzenie czasu, co w sumie było potrzebne dla ciebie jak i dla niego. Rano wstałaś w bardzo dobrym humorze. Marcin jeszcze spał. Stwierdziłaś, że sprawisz aby ten dzień od samego rana stał się miły i przyrządzisz wyśmienite śniadanie z kawusią. Zadowolona zaczęłaś pichcić wasz pierwszy posiłek nucąc pod nosem piosenkę, która ostatnio wpadła ci w ucho. Po przygotowaniu posiłku przełożyłaś wszystko na mały stoliczek, który z uśmiechem zaniosłaś do sypialni. Uprzednio zostawiając śniadanie na półce podeszłaś do łóżka i położyłaś się obok chłopaka opierając swoją głowę o jego tors. Uniosłaś swój wzrok na twarz siatkarza, który jakby wyczuł twoją obecność zaczął się powoli przebudzać. Powoli otworzy wciąż zaspane oczy i widząc twoją osobę na jego twarz wpłyną szczery uśmiech. Przybliżyłaś się do niego i złożyłaś krótki jednak znaczący pocałunek na jego ustach. Wstałaś na chwilę, by przynieść śniadanie do łóżka. Przy posiłku rozmawialiście co nieco na różne tematy. Dziwnym trafem podczas waszej wymiany zdań dowiedziałaś się o nieplanowanym wyjściu Marcina przed południem. Posmutniałaś trochę na tę wiadomość, ale w zamian za to Marcin obiecał ci romantyczną kolacje przyrządzoną przez samego siatkarza. Po paru minutach droczenia się z chłopakiem przystałaś na tę propozycję, mając na uwadze to, że w tym wolnym czasie będziesz mogła się przygotować. Po skończonym śniadaniu zabrałaś się do sprzątnięcia, zmycia talerzy i pościelenia łóżka. Siatkarza nie było już w domu. Stwierdziłaś, że odpowiednio spożytkujesz wolny czas i sprzątniesz trochę w swojej szafie. Od dłuższego czasu planowałaś to zrobić. Włączyłaś swoje słuchawki i puściłaś jedną z lepszych playlist na telefonie. Wyrzuciłaś swoje wszystkie ubrania i powoli zaczęłaś przeglądać, które chcesz zostawić, a które oddać. W taki sposób minęło ci trochę czasu. Po skończonych porządkach zaczęłaś czytać ostatnio zaczętą książkę. Podświadomie co jakiś czas zerkałaś na godzinę. Nie mogłaś się doczekać wieczora. Słońce chyliło się ku zachodowi. Z minuty na minutę robiło się co raz ciemniej. Czas mijał. Sekunda po sekundzie, minuta po minucie i godzina po godzinie. W pewnym momencie zaczęłaś się martwić. Na dworze panowała już całkowita ciemność. Żadnej wiadomości, telefonu, nic. Oprócz niepokoju zaczęłaś czuć złość, zawód i smutek. Romantyczny wieczór samemu przed telewizorem z ciągłym poczuciem niepokoju i zawodu. Telefon jakby przykleił się do twojej ręki. Godzina bliska północy. Czy możesz no coś jeszcze liczyć. To uczucie chyba jest najgorsze. Uczucie kiedy umiera nadzieja. Zrezygnowana wróciłaś do łóżka, dając kilku łzom uwolnić się spod zmęczonych powiek. W pewnym momencie usłyszałaś odgłos otwierania drzwi. Nie miałaś już siły nawet wstać z łóżka. Wpatrywałaś się w ciemność. W przejściu zauważyłaś zarys męskiej sylwetki. Mimo zawodu odetchnęłaś z ulgą. Nic mu nie jest. Poczułaś szorstki dotyk dłoni Marcina na twoim ramieniu.

-Kotek przepraszam. Trochę nam się przedłużyło z chłopakami. Następnym razem się uda.-powiedział to tak spokojnie, jakby bez żadnych emocji.

-Nie wiem czy będzie następny raz. Zawsze jest coś ważniejszego. Rozumiem mecze, treningi, ale nawet w dzień wolny nie znalazłeś dla mnie czasu. Mogłeś chociaż napisać. Odebrać ten cholerny telefon. Nie zwracałeś uwagi na to jak się czułam. Na to, że się martwiłam. Ja po prostu się dla ciebie nie liczę.-odpowiedziałaś łamiącym głosem, po czym nie chcąc dłużej kontynuować rozmowy wyszłaś z sypialni. Noc spędziłaś w salonie, gdzie aktualnie kanapa wydała się bardziej wygodna, niż sen w objęciach siatkarza.

Hejka kochani. Przepraszam Was za tak wielką nieregularność z mojej strony. Ostatnio mam dość ciężki okres w życiu. Szkoła, mnóstwo nauki i tak dalej. Ostatnio nie mam zwyczajnie czasu. Od razu mówię, że rozdziały będą pojawiać się rzadziej. Oczywiście będę się starać pisać jak najczęściej. Dziękuję, że nadal ze mną jesteście. Czekam na wasze komentarze i pomysły na rozdziały. Buziaki <3

Nasze złote asyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz