Rozdział 5 ,,to nie on"

12 2 0
                                    

Koniec roku szkolnego.
To coś na co czekałam od początku roku. Byłam w niebo wzięta. Wszystko mnie irytowało. Chciałam siedzieć na tyłku w domu. I odziwo nie chciałam wracać do Anglii. Miałam z niej złe wspomnienia. Tęskniłam za tatą, ale on miał dziewczynę.
Poradzi sobie.
Rozmawialiśmy bardzo często, więc było dobrze. Wszystko wydawało się być na swoim miejscu. Miałam przyjaciół, tatę, siostrę, która już mnie nie nienawidziła. Z pozoru życie idealne. Ale nie dla mnie. Nie teraz. Teraz czułam pustkę w sercu. Od kąd poznałam prawdę i moje serce się złamało i nie dało się go posklejać. Bez przerwy myślałam, że to jakiś głupi sen i że zaraz się obudzę. Ale już go nie było.
Nie był mój.
Starał się mi to wyjaśnić, ale po pewnym czasie się poddał.
I dobrze.
Myślałam, że już się z niego wyleczyłam, ale z biegiem czasu, czułam co raz większą tęsknotę.
Za jego czarującym uśmiechem, oczami, ciałem i głosem. No i za dotykiem jego ust. Brakowało mi tego, jak palaczowi nikotyny. To było gówno prawda, że czas leczy rany. Czas pozwala je załagodzić, ale nigdy sie nie zapomina tego co się przeszło.

- Rozumiecie?!- krzyczał Nate- jeszcze rok i spierdalamy z tej budy!

Wszyscy się zaczęli śmiać, a ja wysiliłam się na fałszywy uśmiech. Miałam zadzwonić do Amelie. Dawno jej nie widziałam. Zdawałam sobie sprawę z tego, że jest zła. Ja też byłam na siebie wściekła. Wściekła, że przez jednego człowieka straciłam przyjaciółkę.
Nicholas był moją trucizną.

- Hej, Sammy- spojrzałam się na Leona- wszystko w porządku?

Oczy zaczęły mnie piec. Zamrugałam szybciej i westchnęłam.

- Tak- skłamałam- cieszę się, że mamy wakacje.
- Ja też- odparł- jeszcze zostały nam dwa lata.

Uśmiechnęłam się niemrawo.
Leon i Rose byli z mojego rocznika.
Nate i Susan byli o rok starsi.
Zazdrościłam im, bo nie lubiłam szkoły. Ale w jakiś sposób byłam podniecona, że po wakacjach szłam do trzeciej klasy.

- Impreza!- wykrzyczała Rose razem z Susan.
- Hej- podszedł do mnie Nathan- cieszysz się, że mamy wakacje?
- Bardzo- wywróciłam oczami- nie dasz mi teraz spokoju.

Uśmiechnął się łobuzersko.
I znowu to samo.
W jego uśmiechu dostrzegłam podobieństwo do... Uśmiechu Nicholasa. Jakbym go widziała.
Zaraz jednak się ostrząsnęłam.
To nie był on.

- No pewnie- wychrypiał- będziesz miała mnie dosyć.

Z pewnością.

***

Wszyscy poszłyśmy na imprezę do Nathana. Przyszło dużo osób. Bawiłam się dobrze chociaż ostatniej domówki u niego nie wspominałam dobrze. Tańczyłam razem z Rose.

- Podoba Ci się Nate?- zapytała poruszając brwiami.

Prychnęłam pod nosem.

- No powiedz- prosiła- widzę, że na Ciebie leci.

Zerknęłam na chłopaka, który rozmawiał z Susan popijając piwo.

- Jest w porządku- wzruszyłam ramionami- ale nic więcej.
- Rozumiem- powiedziała- Nate nie jest stworzony do związków.

Zaśmiałam się na jej słowa.
Odwróciłam głowę w bok i zobaczyłam jak jakiś mężczyzna ilustruje mnie wzrokiem. Moje serce przyspieszyło natychmiast. Myślałam, że mi się zdawało, ale nie. Patrzył prosto w moje oczy. Coś nieprzyjemnego ścisnęło mnie w żołądku, gdy zobaczyłam, że brunet wyciąga telefon i zaczyna gdzieś dzwonić nie spuszczając ze mnie wzroku.

- Hej, piękne!- widok na mężczyznę zasłonił mi Nate.

Zaczęłam szybciej oddychać. Brzuch zaczął mnie boleć ze stresu.
Co to było?

- Mogę ją odbić?- zapytał brunet.
- Niech będzie- Rose wywróciła oczami- idę poszukać Leona.

Nathaniel złapał mnie za biodra i zaczął się poruszać w rytmie muzyki.
Leciało teraz you don't own me.

- Cholera- warknął patrząc mi w oczy.
- Co?- zapytałam zdezorientowana.
- Chcę Cię teraz bardzo pocałować.

Westchnęłam głośno.
Nathan był fajny, ale...
Nie był nim.
Nie był moim domem.
Nie był Nicholasem.
Ale to się musiało skończyć.
Nie mogłam wiecznie sobie wmawiać, że muszę znaleźć prawdziwą miłość. Czegoś takiego nie było.
To tylko fabuła do filmów lub książek. Miłość nie istniała.
W życiu chodzi o to, żeby cieszyć się dniem a nie go marnować na jekiegoś dupka, którego nie obchodzą uczucia innych.

- To na co czekasz?- zaśmiałam się niezręcznie- wykonaj ruch.

Nie wiedziałam po co to mówiłam. Ale to się musiało skończyć. Nate oblizał dolną wargę. Po chwili poczułam jego usta na swoich. Brzydziłam się. Nie chciałam tego.
Nie.
Musiałam.
Robiłam to dla siebie.
Dlatego oddałam pocałunek. Weszłam językiem do jego gardła pogłębiając pieszczotę. Całowaliśmy się namiętnie i zachłannie. Ale nie podobało mi się.
Po chwili odsunęliśmy się od siebie.

- Wow- zaśmiał się- dobrze całujesz.
- Dzięki- odparłam.
- Wiem, że to lekka przesada- zaczął drapiąc się po karku- od kiedy Cię poznałem, od razu mi sie spodobałaś. Już dawno chciałem Cie o to zapytać.

Moje serce przyspieszyło a ja zaniemówiłam.
Nie, nie...
Nie tylko to...

- Zostaniesz moją dziewczyną?

Hej, od jakiegoś czasu spadły mi całkowicie zasięgi. Domyślam się, że to przez to, bo usunęłam kilka rozdziałów i bardzo za to przepraszam. Mam nadzieję, że nie opuścicie mnie i dalszych losów bohaterów. Dozobaczenia kochani 💗

Your mouth say everything I 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz